Ginny,
Nawet nie wyobrażasz sobie, jak cieszę się, że mogę napisać, że wszyscy z naszej grupy są cali i zdrowi.
Każdego dnia o Was myślę i mam nadzieję, że to samo będziesz mogła mi napisać.
Dostałam wczoraj ten pergamin i pióro w prezencie. Dużo rzeczy się skomplikowało, mnóstwa nie mogę Wam napisać, jednak w końcu pojawiła się nadzieja, że będzie dobrze.
Wkrótce to wszystko się skończy.
Koniecznie napisz, jak się czujecie? Czy wszyscy są cali?
Tęsknię niesamowicie,
Wasza Hermiona
Granger westchnęła ciężko i spojrzała za okno. Nocne niebo błyszczało miriadami gwiazd. Dziewczyna, w swym zwyczaju pisarskim, po ukończonym tekście zawsze rozpościerała palce na blacie biurka.
List był krótki, jednak treściwy. Szczerze bała się rozpisać i wylać parę słów za dużo, aby nie naruszyć powierzonych jej sekretów. Ufali sformowanej grupie oraz Ministerstwu Francji. Hermiona znów czuła nadzieję, co zwykle kończyło się zgubnie. Ale próbowała w tym całym chaosie znaleźć logikę.
Najpierw było Grimmauld Place i wyprawa Rona oraz Harry'ego, którzy naiwnie wyruszyli na nią we dwójkę, pozostawiając ją w bezpiecznym miejscu. Do tej pory nie mogła się z tym pogodzić. Pamięcią niemniej sięgała po pojedyncze wzmianki Moody'ego, Syriusza i Malfoya z tego okresu o wzmożonych działaniach rekrutacyjnych. Wszyscy jednak byli tak zaabsorbowani Horkrusami, tak skupieni na zniszczeniu samego Voldemorta, że nie zrobili niczego w tym kierunku. Zresztą, nie mogli. Po tym, gdy Ron i Harry zniknęli, zapanowało zamieszanie, a Hermiona była tak zła i dobita, że korzystała ze wsparcia Draco.
Wtedy zaczęli się potajemnie spotykać.
I tej części nie było w ich planie, w planie organizacji. Żadne z nich nie przypuszczało, że ktokolwiek z nich nawiąże romans.
To wytrąciło Malfoya z równowagi i skupienia.
Gdy chłopcy wrócili z wyprawy, wszystko nabrało tępa. Horkruksy były niszczone. Zbliżała się bitwa. Draco znikał na tygodnie, bo przygotowywał się do nowej roli, obiecując, że pod jego przywództwem Czarny Pan zostanie wskrzeszony. Puste słowa, który nigdy nie miały zostać wypełnione.
Hermiona schowała list do koperty.
To było mnóstwo informacji.
To było chore.
Plan, który obrała organizacja, wydawał się skazywać ich na śmierć, ale nie chciała dopuścić takiej myśli.
Wierząc w ich słowa, poświęcili za dużo, aby teraz umierać. Chciała wiedzieć, jakie są ich następne kroki?
x
— Dobra, a rozmawiałeś już z McGonagall? — Nott siedział na fotelu naprzeciwko Malfoya. Między nimi było biurko, tym razem jednak jedynie po stronie Draco stała szklanka alkoholu. Theodore upierał się tej nocy na trzeźwe spojrzenie na sprawę.
— Nie. Ona nie chce ze mną rozmawiać. Wyślę do niej Snape'a — odpowiedział gorzko Malfoy, patrząc na przyjaciela beznamiętnie. Theodore nerwowym ruchem dłoni potarł bok swojego nosa kciukiem i uniósł brwi.
— Może Granger?
— Nie — uciął szybko i gniewnie. — Ona niedługo wraca. Tak samo reszta. Na czas akcji najbezpieczniejsza będzie w Zakonie. Ministerstwo spali mój dom w cholerę, nie będzie czego zbierać.
CZYTASZ
Chłód [Draco x Hermione]
RomansKobieta zmarszczyła żałośnie brwi, skrzyżowała ramiona na piersiach i bezwładnie oparła się barkiem oraz czołem o framugę. „Przepraszam", powiedziała cicho. Powoli uniósł swój ulubiony, gliniany kubek z zimną już kawą. Upił łyk. Wciąż się nie obróci...