— Syriusz! — Granger doskonale wiedziała, że unikał jej nieustannie od dłuższego czasu. Zabawne w porównaniu z tym jak dobre kontakty mieli na Grimmauld Place. Mężczyzna nie odwrócił się, nawet na nią nie spojrzał. Jak gdyby nigdy nic spacerował spokojnie po dziedzińcu. Dziewczyna natomiast nieugięcie przyśpieszyła kroku. — Syriusz, do jasnej cholery! — warknęła. — Miej trochę godności!
Brunet zamarł wpół kroku i spiął ramiona. Przystanął niczym na baczność i odwrócił się z dłońmi schowanymi w kieszeniach płaszcza. Włosy urosły mu odrobinę, opadając luźno na ramiona. Wyglądał lepiej. Twarz nie była tak wychudzona, a ubrania nie wisiały na nim jak za starych czasów.
— Dzień dobry, Hermiono — powiedział z lekkim uśmiechem na ustach.
— Dzień dobry? Tyle masz mi do powiedzenia?! — wydarła się, podchodząc bliżej. Zaskoczony Black cofnął się o krok i zerknął na drugą stronę dziedzińca, gdzie stał jeden z dowódców, ewidentnie czekając na kogoś. Zaciekawiony sceną oparł się o kamienną ścianę z przechyloną głową i obserwował ich. Syriusz skinął na niego głową, sugerując Granger, że nie są sami. Hermiona zerknęła we wskazaną stronę. Nie zamierzała robić nikomu przedstawienia. Sama cofnęła się o krok, biorąc głęboki wdech.
— Już? — Droczący ton wypłynął z jego ust bardzo swobodnie, najwyraźniej wpisany w geny.
Brązowe loki powiewały na wietrze, a zmarszczone brwi świadczyły o złości. Obejrzała się jeszcze raz na niechcianego widza, który bez zmieszania patrzył prosto na nią.
— Wierzyłam, że jesteś lepszym człowiekiem. Dawno się tak nie zawiodłam — powiedziała opanowanym tonem do Blacka, dbając, by stojący nieopodal Śmierciożerca nie usłyszał za wiele.
— Dawno? Chyba nie powiesz mi, że Draco cię nie zaskoczył?
— Malfoy to inna kwestia. Ty współpracowałeś z Kingsleyem, Arthurem, ty przewodziłeś, jednocześnie psując nasz ruch od środka — wycedziła przez zaciśnięte zęby, chwyciwszy poły czarnego kardiganu, by mocno owinąć je wokół talii.
— Hermiona, wiesz dobrze, że to wszystko nie miało sensu — zaczął stłumionym głosem, przybliżając się o krok. — Garstka ludzi przeciwko całej armii? Nie jesteśmy cudotwórcami. Musiałem podjąć słuszną i rozsądną decyzję.
— Czy ty siebie słyszysz? Co teraz zrobisz, gdy zobaczysz któregoś z Weasleyów? Wycelujesz w nich Avadą? — Przez pretensjonalny ton dziewczyny przewrócił oczami.
— Nie rób ze mnie potwora. To ja namówiłem Malfoya, żeby dał każdemu szansę na zmianę stron.
— Tak, a teraz nie wiadomo, czy większość z nich nie jest martwa. Gratuluję świetnego planu — zironizowała z goryczą, odwracając głowę w kierunku obserwatora. Stuknął dwa razy palcem o swój nadgarstek, jakby pokazywał swoje zniecierpliwienie.
Czekał na Syriusza.
— To nie jest miejsce na tego typu rozmowy — mruknął gorączkowo, zdając sobie sprawę, że powinien się jednak pospieszyć. Black położył dłoń na jej ramieniu. — Obiecuję ci, że wkrótce porozmawiamy, ale to nie jest czas i miejsce.
— Przestań. Raczej się nie zrozumiemy.
— Poczekaj jeszcze rok, może dwa.
Zabrzmiało to jak groźba. Spojrzał na nią ostatni raz, siląc się na uśmiech, a potem zniknął w asyście czarnej mgły, równocześnie ze swoim kompanem.
x
Granger naprawdę nigdy nie przepadała za Zielarstwem, mimo że było ono istotnym elementem sporządzania mikstur.
CZYTASZ
Chłód [Draco x Hermione]
RomanceKobieta zmarszczyła żałośnie brwi, skrzyżowała ramiona na piersiach i bezwładnie oparła się barkiem oraz czołem o framugę. „Przepraszam", powiedziała cicho. Powoli uniósł swój ulubiony, gliniany kubek z zimną już kawą. Upił łyk. Wciąż się nie obróci...