Ten obraz śnił się jej po nocach.
Nieprzerwanie.
Od tygodnia.
Wyprane z emocji oczy, blade twarze, zapadnięte policzki i krew. Dużo krwi.
Kiedy Parkinson za poleceniem Malfoya zaprowadziła ją do lochów, nie wydawała się nazbyt poruszona.
Nie odezwała się ani słowem.
Bill był w o wiele lepszym stanie, niż kiedy widziała go ostatni raz. Miał silny organizm i szybko się kurował, choć wciąż widziała sznyty na jego plecach oraz plamę krwi pod posłaniem. Na każde słowo, czy pytanie odpowiadał ciszą i pogardą w spojrzeniu.
Ginny trzymała się najlepiej. Rany po bitwie zagoiły się i nie można było dostrzec nowych obrażeń. Wciąż miała siłę na płacz i krótką rozmowę.
Arthur zaś wyglądał jak śmierć. Jego usta były fioletowe i tylko po oddechu rozpoznała, że śpi z odchyloną głową. Na szyi widniało dość świeże, poszarpane rozcięcie, wokół którego skóra była sczerniała. W pewnym momencie otworzył wargi i kiedy tylko usłyszała, jak zachrypniętym głosem wzywa imię żony, musiała zawrócić.
x
— Rozbijemy tę grupę, Malfoy, uspokój się — orzekł zbywająco Nott.
— Jak mam się, uspokoić?! — wycedził przez ramię, stojąc naprzeciw mapy. Theodor przewrócił oczami i wziął łyk koniaku z nalanej porcji.
— Dopiero się wdraża...
— To ty, kurwa, dopiero zaczynasz! Ja siedzę w tym gównie od szóstej klasy. — Ze złością odpiął guziki mankietów i podwinął swoje rękawy, by potem oprzeć dłonie o biodra. Kolejny raz z rzędu zaczął analizować topografię okolic Londynu z dołu w górę. — Ciekawe, dlaczego uaktywnili się właśnie teraz? — wydyszał.
— Po bitwie powinni mieć podłamane morale. Może to kwestia głupoty i cholernego heroizmu. Są młodzi, naiwni. Co najwyżej załapią się na szlachetną śmierć.
Był kąśliwy i rozbawiony, zaś Malfoy nie podzielał jego humoru.
— Chcę nazwiska wszystkich uczniów dwóch ostatnich roczników, którzy obecnie się uczą oraz absolwentów z ostatnich lat. Nawet martwych.
— Może będą mogli nam pomóc?
Draco sztyletował go spojrzeniem, na które mężczyzna bezwładnie oparł na krzesło. Nie poznawał go. Brązowe oczy wpatrywały się zagadkowo w mężczyznę, jak gdyby znów rozważał stan przyjaciela.
— Zepsują to, co budowaliśmy od lat. — Usłyszał Nott w odpowiedzi i znów schował usta za porcją koniaku.
x
Lupin wciąż nie mógł do siebie dojść po przemianie.
Leżał nieprzerwanie od tygodnia w łóżku z wysoką gorączką, a Tonks nie miała osoby, którą mogłaby poprosić o jakikolwiek eliksir. Hermiona pomagała jej jak tylko mogła i po tym jak Remus zaczął majaczyć, wzięła do siebie na noc Teddy'ego.
Był jej namiastką normalności i nie mogła przestać się śmiać, kiedy z lekko wysuniętym językiem przekomarzał się z nią przy porze karmienia.
— Teddy, twoja mama mnie zabije, jeśli nie zjesz kolacji — powiedziała do chłopca, który zrobił roześmiany grymas.
— Nie — odpowiedział krótko. Dziewczyna pokręciła litościwie głową.
Rozległo się pukanie do drzwi, które po chwili otworzyły się bez zaproszenia. Korzystając z okazji, kiedy została na chwilę rozproszona, pacnął łyżkę i budyń wylądował na dłoni dziewczyny.
CZYTASZ
Chłód [Draco x Hermione]
RomanceKobieta zmarszczyła żałośnie brwi, skrzyżowała ramiona na piersiach i bezwładnie oparła się barkiem oraz czołem o framugę. „Przepraszam", powiedziała cicho. Powoli uniósł swój ulubiony, gliniany kubek z zimną już kawą. Upił łyk. Wciąż się nie obróci...