18

3.8K 192 103
                                    

Malfoy ścisnął swój blady, zakrwawiony nadgarstek, stojąc nad siedzącym, trzęsącym się mężczyzną. Chciał spojrzeć głęboko w jego oczy, przeszukać mu duszę i umysł, lecz przerażony gość miał zapłakane powieki, przy czym jedna z nich była opuchnięta, ukrywając czerwonokrwiste białko.

— Nie mogliśmy z tym iść do sali przesłuchań? — Chłodne spojrzenie powolnie przeniosło się na Notta, który zobaczywszy reakcję przyjaciela, w obronnym geście uniósł obie dłonie.

— Wiesz, że nikt nie może się dowiedzieć. Gdy zobaczą, że ktoś jest w sali, będą ciekawi, kto to — wyjaśnił Malfoy, spuszczając nieco z tonu.

— Nie gwarantuję, że ta krew spierze się z wykładziny — mruknął ironicznie Theodore. Siedział w fotelu gościnnym i obserwował przedstawienie.

Draco wrócił spojrzeniem do przesłuchiwanego.

W którym departamencie pracujesz? — spytał po francusku, pochylając się, a mężczyzna pokręcił głową z paniką. Nie potrafił wydusić z siebie słowa. Wpatrywał się w niego swoimi zmasakrowanymi, zatrwożonymi oczami.

W tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Brunet odruchowo wstał, lecz Malfoy powstrzymał go gestem dłoni. Klamka się poruszyła, a popchnięte skrzydło otworzyło.

Granger stanęła w progu niczym sparaliżowana, analizując zastaną scenę. Mocno zacisnęła szczękę, przygryzając wnętrze lewego policzka, by nie stracić panowania nad sobą.

Cała czarna koszula Draco była przesiąknięta krwią. Ciężko było stwierdzić, czyją. Jedyne, co dostrzegła wyraźniej to rozcięcie wyryte na środku Mrocznego Znaku.

Czarodziej siedzący na środku gabinetu również spojrzał się na nią przelotnie, jednak szybko wyprostował się, wlepiając wzrok w biurko przed nim.

— Nie macie innego miejsca? — zapytała chłodno, dziwiąc się, że wciąż stoi prosto.

Nott uśmiechnął się pod nosem.

— Potrzebujesz czegoś? — Malfoy odwrócił się w stronę kominka, przy którym stał i podszedł do stoiska z mosiężnymi narzędziami. Gdy w jego dłoń wpadł metalowy pogrzebacz, Francuz załamał się.

— Je t'en supplie — wyjąkał żałośnie. Granger doskonale zrozumiała to błaganie, prośbę o litość.

— Vous parlez enfin — odpowiedział blondyn, unosząc brwi. Nott zrobił niezadowoloną minę na rzecz protestu, jako że rozumiał dwa słowa na krzyż.

— Expliquez-moi ce qui se passe? — wtrąciła.

— Kurwa — mruknął Nott w ojczystym języku, patrząc się pozostałą trójkę. — Padron — odchrząknął, ściągając na siebie uwagę — ale ja nic, kurwa, nie rozumiem.

— Jeszcze jedno słowo... — warknął arystokrata, a w jego tonie była wyczuwalna groźba.

Theodore niespodziewanie aportował się, zostawiając po sobie czarną mgłę.

Zdezorientowany Francuz zaczął wypierać się, szepcząc jak mantrę, że nic nie wie.

— To jest bardzo, naprawdę bardzo zła pora na jakiekolwiek odwiedziny — zaczął mężczyzna najspokojniejszym tonem, na jaki było go w tej chwili stać. — Porozmawiamy jutro, dobrze? — Głos mu drżał, zapewne z wściekłości.

— Draco. — Przełknęła ślinę, próbując opanować sytuację, a on drgnął na dźwięk swojego imienia. — Jestem pewna, że on odpowie na twoje pytania bez tego wszystkiego. — Dłonią wskazała na dzierżony przez niego pogrzebacz.

Chłód [Draco x Hermione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz