Prezenty

31 4 8
                                    


Przyjaciele poprzedniego wieczoru postanowili, że solenizantka otworzy prezenty dopiero na następny dzień. Dzisiaj. 

Cała ekipa spała do godziny 10. Z powodu głośnej gonitwy kota i 3 psów, wszyscy w trybie natychmiastowym obudzili się, jakby dostali zimnym kubłem wody w głowę.

- Ogarnij te psy. Kot jest jeden, jest mniejszy. Pobrudzą mu futerko.

- To niech nie prowokuje moich piesków, downa masz???

- Dobra zamknijcie się, to ja jestem tutaj od wyzywania Wiksona. Rzekła dumnie Dizzy.


Za oknem była piękna pogoda, słońce grzało, ale nie było za gorąco. Co postanowił wykorzystać Kamil, wychodząc na spacer. Przed wyjściem zdążył się wykłócać, o to gdzie wychodzi oraz o otwieranie prezentów. Ava chciała rozpakować je w towarzystwie każdego z domowników, a przez wędrówkę Kamila w bliżej nieokreślonym kierunku, musieli odłożyć to na później. 

- Zwykła nie-sub-or-dy-na-cja. Skomentował Manix. 


***

Po dwóch godzinach, zza okna rozniósł się dziwny dźwięk, przypominający kłótnię gołębi. Ciekawska Asia szybko wybiegła, przed dom. Gdy zobaczyła powód tych odgłosów, otworzyła szeroko oczy, po czym zakryła jedną dłonią usta z wrażenia. Po krótkiej chwili, reszta przyjaciół dołączyła do Kamila i Asi. 

- KAMIL CO TO JEST?

- A to ci heca. Nic mnie już nie zdziwi. Hahaha. Zaśmiał się Manix.

- Gdybym wiedziała, że takie rozrywki są na porządku dziennym, zamieszkałabym tutaj wcześniej. 

- Mogłam Ci ostatnio przywalić też patelnią w łeb. Może wtedy twoja ostatnia szara komórka, by ożyła.

- Z moim mózgiem jest wszystko dobrze, czego nie można powiedzieć o Tobie. 

- Ty się urodziłaś bez niego. Odeszła zdenerwowana Wiktoria.

Gdy nastała cisza. Ekipa mogła w końcu dowiedzieć się coś więcej o tym co stało przed nimi.

- Dziś w nocy przyśnił mi się łabędź. Pomyślałem, że będzie idealny do naszego stawu!!!

- Skąd ty do jasnej ciasnej wziąłeś łabędzia. Powiedział Manix z niedowierzaniem.

- Może to prezent dla Avy. Stwierdziła Kamila.

- Dlaczego mamy łabędzia, a kaczek dalej nie?

- Nie, nie. Prezenty zaraz... Gołąb Dizzy będzie mieć przyjaciela! Super, nie?

- DOTKNIJ TRAWY. 

Po tych słowach wszyscy udali się do salonu na wyczekiwane rozpakowanie prezentów. Ava siedziała na dywanie, a przed nią leżał stos podarunków, a reszta siedziała na kanapie.

- Nie podpisywaliśmy ich, dlatego musisz odgadnąć od kogo one są!

Pierwszy prezent był średniej wielkości, zapakowany w torebkę. W środku było mnóstwo słodyczy, tych samych, a na nich ogromny napis "Śląskie Szkloki, różne smaki", oraz własnoręcznie zrobione pudełko na jakieś drobiazgi. 

- Kamil, węglojadzie. Odparła Ava.

Następnym prezentem była wielka torba ryżu i pomidorów. Na spodzie widniał napis "kliwia cynobrowa, specjalnie dla Ciebie". 

- Nie wierzę. 

- Będziesz mogła się nim opiekować.

- Za niedługo jak Manixowi braknie pieniędzy, to nas sprzeda za następne paprotki. Stwierdziła Asia. - Chociaż, w sumie będę miała co ewentualnie Wam na głowach rozbijać.

Avanette chwyciła pakunek, z napisem 16:16, wiedząc kto był autorem tego. W środku znajdowały się jakieś skały i kamienie, oraz kolorowe bransoletki na szczęście. 

Kolejno został otworzony prezent od Asi - był to kubek z podobizną Rafała B. oraz album ze zdjęciami przyjaciół z farmy. Na jednym ze zdjęć widniał fragment ze studniówki z krowami, gdy to największy idol był bez spodni.

W torbie prezentowej od Wiktorii, znalazł się zapas czekolad o smaku ciasteczek oreo. Mleko, lakiery do paznokci oraz paysafecard z napisem "na skin do Keqing". 

Ostatnim był ten od Dizi. W środku widniało parę książek ulubionej autorki solenizantki.

- Ten był ostatnim. Dziękuje Wam, jesteście jełopy, ale dziękuję!

- Te czekolady oreo to miałam ochotę zjeść sama, ale się powstrzymałam....


*** 

Przez następną godzinę ekipa zamieniła się w ekipę, ale sprzątającą ten cały galimatias, po poprzedniej nocy. Wynieśli wielkie worki ze śmieciami. Dojedli resztę ciasta, a następnie mogli odpocząć i zająć się swoimi aktywnościami w wolnym czasie. 

Kamil wpadł na to, by poprawić niedociągnięcia w jego chodniku, jednakże zwierzęta, których na farmie nie brakowało, psy, koty, krowy, Wika, gołąb i - łabędź, stale mu przeszkadzały. Najpierw wystraszył się muczenia krów, przez co beton wylądował na jego twarzy, czego potem nie potrafił domyć. Gdy się to udało, kot i psy postanowiły zorganizować zabawę w berka, po całej długości chodnika. Ostatecznie powstało więcej szkód, dobre intencje Kamila niestety nie były wystarczające. 

- Daj spokój, los tak chciał. Weź to jako lekcję. Rzekła Kamila.

- Nie musiałbym tego poprawiać, gdyby nie dziura przez kolano ukochanej Wiktorii!!!! 


*** 

Wieczorem paczka przyjaciół zorganizowała wieczór filmowy na hamakach przy projektorze i światełkach. Wszyscy przygotowali jakieś przekąski - popcorn, słodycze i chipsy. Każdy napisał parę pomysłów na karteczce, a potem odbyło się losowanie. Rozpoczynając od demokratycznie wybranej 5 części Harrego Pottera. Kończąc na Ranczu - które zapodał Kamil.  Niestety nikt oprócz Kamila nie oglądał tego, wszyscy posnęli. Jednakże zostali obudzeni przez, kolejną przechadzkę wiewióra i tym razem Luny, zrzucając za sobą projektor, a przy okazji Kamilę, która zakręciła się 2 razy o 360 stopni, następnie lądując pod nim. Wszyscy zaczęli się śmiać, jedynie zdenerwowany Manix machnął ręką i wyszedł do swojego pokoju na górze. 

- No to chyba nici z wieczoru. 

- Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to Ranczo. 

- Dobra, nie spinajcie dup. Dizi pomoc dydaktyczna nadchodzi.

Po chwili projektor ponownie zaczął działać. Tym razem przełączyli Ranczo na The Voice Of Poland.

- Gdyby tylko Rafał, był jurorem.... to by było coś.



FarmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz