Jakimś cudem koledzy dotrwali aż do Halloween na farmie. To miał być tylko letni wypad, ale tak bardzo polubili życie tutaj, że po prostu nigdy nie wyjechali. Trochę tak jakby wszyscy zapomnieli, że trzeba kiedyś wrócić do domu.
Z tego powodu Maniks, Asia i Ava postanowili poszukać stałego źródła dochodów, w czasie gdy młodsza część drużyny przeniosła się do podlaskiej szkoły numer 2137 im. Jana Pawła II.
Na najlepszy pomysł w tym czasie wpadła Asia, która wymyśliła, że mogą zbierać daninę od wieśniaków. Przez to ustawiła się całkiem dobrze, głównie robiąc ważną minę, przyjmując audiencje i podpisując wszystko co zostało jej podetknięte pod nos. Uszło jej to na sucho bo była w końcu sołtysem.
Maniks zajął sie księgowością, ponieważ nikt na Podlasiu nie potrafił liczyć, więc za drobną opłatą (a może i wcale nie tak drobną, kto go tam wie, w końcu nikt tu nie potrafi liczyć) liczył im te podatki dla Asi i inne dodatki węglowe.
Ava z kolei zatrudniła się w miejscowej bibliotece, co w praktyce oznaczała siedzenie cały dzień i czytanie książek, bo na Podlasiu mało kto potrafił czytać. Z tego też powodu biblioteka miała 3 metry kwadratowe + miniaturowe zaplecze, gdzie to ledwo mieścił się zlew i czajnik elektryczny. Półki stały w większości puste dopóki Ava nie dogadała się z Asią w sprawie dofinansowania. Szybko powstał program Książka+, zaopatrując bibliotekę w ulubione pozycje Avy.
Z kolei dzieciaki w szkole radziły sobie bardzo dobrze. Wiki tam jeszcze nikt nie widział od rozpoczęcia, ale i tak nikt nie sprawdzał obecności więc uchodziło jej to na sucho. Kama chodziła jak chciała, zazwyczaj tak, ale gdy na przykład zaspała 5 minut to już się nie fatygowała.
Kamil jednakże chodził do szkoły codziennie nieważne co by się działo, deszcz, grad, czy dziesięciometrowe zaspy. Wszystko byle tylko się zobaczyć ze swoją ulubioną nauczycielką Mirusią, do której potrafił pisać nawet o drugiej w nocy w sobotę. Była ona jego sensem istnienia, jego muzą i największą inspiracją...
Wracając jednak do teraźniejszych wydarzeń.
Po Halloween okazało się, że to już listopad i urodziny Panny Wiktorii! Przyjaciele w tajemnicy szykowali jej coś specjalnego, a w tym czasie na farmie znów pojawiła się jej mama, razem z Hubciem. Okazało się, że przywieźli kota!
– Nie wytrzymam, jaka słodka, nazwę ją Lusia – mówiła Wika ze łzami w oczach, jednocześnie obracając małe rude kociątko we wszystkie strony.
– Przecież ten kot się będzie mylić z tym drugim zaś rudym... – skomentował Kamil.
– Ale ten jest malutki jeszcze, o czym ta gadasz?? – Asia wymownie zastukała w jego czaszkę. – O nie ma echa, aż dziwne.
– Poczekajcie, pozwólcie mi wymienić cały ten zwierzyniec – powiedziała Ava grobowym tonem. – Trzy psy, Trzy koty, dwie krowy, kury, łabędź, szczury i gołąb, yyy dobra ja się pogubiłam.
– Jeszcze osioł – dodała Asia.
– A to od kiedy? – dziwił się Maniks, ale prędko zrozumiał o co chodzi gdy Asia wskazała na nic nie podejrzewającą Wikę.
– Ja mam pomysł, może otwórzmy schronisko, co? – zapytała ironicznie Kama.
– O, a ja mam lepszy, Wika chcesz osła dostać na urodziny? – zapytała Ava.
– Jasne, yolo – stwierdziła Wika.
– Okej, to pójdziemy do sąsiada za worek ziemniaków, albo jajka kupimy – zawołała Ava i chwyciła Wikę pod rękę. Wika włożyła Lusię do kieszeni po czym wyszły z pomieszczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/298633136-288-k658136.jpg)
CZYTASZ
Farma
AvventuraGrupa wspaniałych kolegów, postanawia zamieszkać wspólnie na jednej farmie. Jednak życie farmera to nie jest prosta sprawa. Czeka ich wiele nowych obowiązków i absolutny brak Internetu... Ale przyjaciele się nie poddają bo dopóki są razem, mocą przy...