Rozdział 2

19.8K 484 456
                                    

Podniosłam się z łóżka i podeszłam w stronę drzwi balkonowych. Były całe ze szkła.

Złapałam za klamkę i otworzyłam szklane drzwi. Wiosenne słońce od razu zabiło mi w oczy, promienie były wyjątkowo mocne jak na zaczęcie wiosny. Niebo jest czyste, bez żadnej chmurki na niebie. Gdy wyjeżdżałam z New Mill, zbierało się na deszcz, ale nie ma o czym mówić, to ponad czterysta kilometrów stąd.

Wychyliłam się i wyszłam na balkon. Uważnie się rozglądnęłam, bo widok był naprawdę niesamowity. W oddali było widać połowę miasta, wysokie i rozbudowane bloki, drapacze chmur, a drugą połowę osiedla zasłaniała willa obok.

Nieopodal mojego balkonu był też drugi i z mojego punktu widzenia, widoczność z niego była o wiele lepsza. Stamtąd powinno być widać całe miasto, pola zbóż i łąki w dalekiej oddali, wszystko to, co zasłaniała mi kremowa willa. Byłam pewna, że balkon należał do tego chłopaka, a mogłam to sugerować po umiejscowieniu drzwi do jego pokoju. Jego okna były zakryte czarną zasłoną, a na barierkach dopatrzyłam się śladowych ilości niedopałków.

Odczuwalnie mogłam stwierdzić jakieś 14 stopni. Jak na godzinę 17 było lepiej niż dobrze.

- Victoria? - Znikąd usłyszałam męski, dosyć gruby i melodyjny głos za swoimi plecami. Ze strachu aż podskoczyłam do góry. O mało nie zeszłam na zawał.

Kurwa, ciszej się nie dało?

- Tak? - Zaskoczona odwróciłam się do drzwi balkonowych, wlepiając w niego wzrok, jak w zjawę.

- Nie chciałem cię wystraszyć. - Powiedział rozbawiony, wpatrując się w moją nietęgą minę.

Ha ha, ha ha.

- Przepraszam cię za Alana. - Dodał z żalem widząc moją poważną minę. - Czasem nie umie się zachować, ale jestem pewny, że się dogadacie.

Jeśli będzie zgrywać wielkiego księcia, na pewno nie.

- Też tak myślę. - Rzuciłam, jednak na końcu języku miałam coś kompletnie innego.

Nie, nie myślę.

- Rozpakuj się. Łazienki masz dwie, na dole i na górze. - Uśmiechnął się sympatycznie.

- Zauważyłam. - Spojrzałam pewnie na mężczyznę. Ojciec Alana kiwnął głową i wyszedł z pokoju.

Odetchnęłam głęboko, żeby spięcie zeszło z mojego ciała. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi balkonowe. Po chwili podeszłam do walizki, a jej zamek rozpięłam. Swoją drogą to naprawdę się dziwiłam, że dałam radę ją wcześniej zapiąć. Była cholernie napchana, a podczas drogi myślałam, że zaraz wszystko puści, a moje rzeczy wylądują na pokładzie samolotu, bądź na ziemi w trakcie czekania na taksówkę.

Otworzyłam obszerną szafę i zaczęłam wyjmować wszystkie ubrania z walizki. Swoją czarną torebkę rzuciłam na łóżko wraz z ciuchami do spania, a potem zabrałam się za układanie ubrań w szafie. Cztery pary szpilek i dwie pary tenisówek położyłam na samym dole, w osobnej i półce pod ubraniami. Większość swoich innych par butów musiałam zostawić w poprzednim mieście, bo nie chciałam się z tym wszystkim targać.

Po przełożeniu wszystkiego do szafy postawiłam walizkę w rogu pokoju. Wzięłam luźną, o trzy razy wiekszą, bordową koszulkę i krótkie białe spodenki z łóżka. Kocham spać w za dużych ciuchach.

Wyszłam z pokoju i pokierowałam się do łazienki. Zapaliłam światło i weszłam do środka. Naprawdę mieli niezły gust. Cała łazienka była pomalowana na biało, przyozdobiona czarnymi kafelkami na ścianie. Nad umywalką wisiało duże lustro, na dodatek oświetlone wokół. Śnieżna kabina prysznicowa stała w lewym rogu. Wszystko było ładne, ale dla mnie trochę za jasne, cały dom był za jasny.

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz