***
- Wóz albo przewóz. - Powiedziałem emocjonalnie.
- Co? - Wykaszlał, bo nad wyraz mocno przyciskałem jego przedni profil do ściany.
Przestań oddychać, szmato.
W momencie chwyciłem za jego rękę i bez zwłoki zacząłem ją wykręcać w nienaturalny sposób. Chłopak zaskomlał z bólu.
- Otwierasz mordę albo będziesz tego żałować. - Powiedziałem krewkim tonem.
Próbowałem z niego wyciągnąć cokolwiek od czterech godzin. Na zegarku dochodziła trzecia nad ranem, a ja nie zamierzałem odpuścić. Byłem blisko, żeby zakatować tego człowieka na śmierć.
Widziałem, jak brunet zaciska szczękę, co nie świadczyło dobrze dla jego losu. Byłem cholernie wściekły. Czułem agresję w każdej części swojego ciała. Byłem bezwzględny.
- Kurwa. - Warknąłem i odwróciłem chłopaka w swoją stronę. Spojrzałem rozwścieczony w jego przymrużone i zamęczone tęczówki.
Doskonale wiedział, w jak bardzo złym stanie fizycznym jest, to dlaczego w dalszym ciągu nic nie mówił?!
Zamachnąłem się, a moja pięść wylądowała centralnie na jego brzuchu. Wpatrywałem się w jego wyraz twarzy. Widziałem, jak duży sprawiałem mu ból, bo chłopak zaczął wypluwać krew, która mieszała się z jego śliną. Pomimo że półżywy zaczął zsuwać się po ścianie, patrzyłem się na niego bezlitośnie i ze wstrętem.
- Pieprzona lojalność się obudziła. - Zakpiłem, spuszczając wzrok na chłopaka, który zsunął się na panele w przedpokoju.
Brunet w dalszym ciągu próbował wykaszleć gromadzącą się krew w swoim gardle. Jego głowa była skierowana w dół. Odniosłem wrażenie, że był kompletnie wyczerpany.
Skatowałem go cholernie bardzo i cieszy mnie to jak nigdy wcześniej.
Wypuściłem przeciągle powietrze z płuc i zerknąłem w stronę swojego przyjaciela, który cały czas obserwował sytuację. Oskar był oparty o framugę przy wejściu do salonu. Jego wyraz twarzy był skrzywiony przez masakryczny wizerunek chłopaka. Jednak na pierwszy rzut oka mogłem zauważyć, że jemu również nie było go żal. Oboje tak bardzo nim gardziliśmy.
Moje kończyny były sztywne, bo spięcie i nerwy nie opuszczały mojego ciała nawet na moment. Posłałem prawie nieprzytomnemu Luke'owi zacięte spojrzenie, bo nie zamierzałam mu odpuścić. Po krótkiej chwili ominąłem jego, a potem Oskara. Wszedłem do salonu i chwyciłem za paczkę papierosów, która leżała na stoliku. Nikotyna w niczym mi nie pomagała, ale w jakiś sposób zajmowała moją głowę, żebym non stop nie pastwił się nad chłopakiem.
Tracę nadzieję, że cokolwiek z niego wyciągnę.
Ma silną wolę, ale jestem pewny, że w końcu się złamie.
Podpaliłem papierosa, którego wyciągnąłem z paczki. Czułem w sobie niepokój, który z każdą sekundą rozpierdalał mnie coraz bardziej.
Mam przeczucie, że ona cholernie cierpi.
Czuję to w sobie.
To dziwne uczucie, ale odczuwam niewyobrażalny ból, którego nie doznałem nigdy wcześniej w swoim życiu.
Moja dusza była ociężała, zniewolona w rozgoryczeniu. Została przywiązana do kamienia na dnie jeziora. Nie miała szansy na wypłynięcie.
Po prostu duszę się we własnym ciele.
- Jak to możliwe, że on nic nie chcę powiedzieć? - Zwrócił się do mnie brunet, popatrując co jakiś czas na półleżącego chłopaka.
- Mam to już kompletnie w dupie. - Bąknąłem skonany. Podwójnie zaciągnąłem się papierosem.
CZYTASZ
Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]
Novela Juvenil*Z góry serdecznie przepraszam za swoje niedoświadczenie, które idealnie ukazuję się w tej książce. Wprawy nabiera się miesiącami, a nawet latami. W tym momencie SAMA nie jestem w stanie przeczytać niektórych rozdziałów z „Two Countenance In One Bod...