- Jesteś związana w jakieś sprawy z tym śmieciem? - Na moje nieszczęście chłopak zauważył, że ten idiota zwrócił na siebie moją uwagę.
- Z Alanem? - Domyśliłam się, o kim mówi. To nie było trudne, bo gdy o nim wspominał, zawsze mówił z tak dużą pogardą, jak o nikim innym. - Nie. - Skłamałam wprost w jego błękitne tęczówki.
- Chyba mnie okłamujesz. - Zmrużył oczy, a ja ledwo co mogłam dopatrzyć się jego źrenic przez gęste rzęsy, które otaczają powieki bruneta.
- Po co miałabym to robić? - Zasępiłam się.
- To nie pierwszy raz, gdy widzę, jak zwraca twoją uwagę. - Pomarkotniał.
- Nie zwraca. - Powiedziałam zgorzkniałym tonem, odsuwając się od chłopaka. Zasadziłam swoje pośladki na parapecie.
Nawet nie zamierzam tam patrzeć, a mimo to czuję na własnej skórze, że dalej się obściskują.
- Uznajmy, że tak jest. - Odpuścił, mimowolnie wyrażając wątpliwość na twarzy.
Naprawdę tak łatwo to zauważyć, że aż on to widzi? Muszę się bardziej pilnować. Nawet nie wiem, dlaczego interesuje mnie to, co robi. To tak denerwuję.
- Jesteś cholernym niedowiarkiem, Will. - Odetchnęłam jego imię z dezaprobatą.
- A ty cholernym uparciuchem, Vic. - Odrzucił mi piłeczkę, wpatrując się we mnie swoimi niebieskimi tęczówkami. Ich barwa przypomina głębie oceanu. Moje są porównywalne do odcieniu czystego nieba w słoneczny dzień z małą lśniąca i błyszczącą gwiazdką. Nie mam bladego pojęcia, co ma niebieski kolor do żółtej gwiazdy, ale mój tata zawsze mi to powtarzał, zanim zniknął z mojego życia. Mama mówi mi to do dzisiaj.
- Nie sądzę, żeby było mi z tego powodu przykro. - Uśmiechnęłam się z przekąsem. Chłopak pokręcił lekko głową zdegustowany, ale widziałam w tym przebłysk jego delikatnych zarysów unoszących się kącików.
- A tak zmieniając temat.. - Zaczął z lekko poddenerwowanym tonem, na co uniosłam brwi. - Bo tak pomyślałem, czy może chciałabyś ze mną dzisiaj gdzieś pojechać? - Uśmiechnął się nieśmiało, lekko wplątując dłoń w swoje puszyste i brązowe włosy.
Od razu odwzajemniłam mu uśmiech. Nie mogę ukryć, ale się ucieszyłam i poczułam ekscytację. Będę mogła odetchnąć od tego wszystkiego, od szkoły, od Jennifer, z którą obściska się on, Alan pieprzony Harris we własnej osobie. Gdy mnie o to spytał, nie miałam zamiaru odmówić. Przestałam nawet myśleć o tym, żeby spoglądać w stronę tamtej dwójki. William już raz odwoził mnie do domu, dlatego nie mam obaw, żeby gdzieś z nim pojechać. Kazałam stanąć chłopakowi przy wjeździe na ulicę Wall Street, bo jestem pewna, że wie gdzie mieszka jego największe utrapienie i wróg, którego nienawidzi.
- Nie ma sprawy. - Odpowiedziałam chętnie i widziałam, że ulżyłam chłopakowi, który patrzył na mnie wyczekująco i ponaglająco. - Dokąd?
- Na wyścigi uliczne. - Powiedział z wytchnieniem, a w jego oczach było podekscytowanie.
O kurwa.
Gdy mieszkałam w New Mill od zawsze słyszałam o tych pieprzonych, nielegalnych wyścigach, z których słynęło i chyba dalej słynie Londyn. Mówili, że te wyścigi trwają już od siedmiu lat, a władze prawa dalej nie umieją temu zapobiec, co mnie cholernie dziwiło. Później doszły mnie słuchy, że wyścigi przestały już dawno się odbywać, jednak teraz wiem, że to nie była prawda.
O tych wyścigach i ludziach, którzy w nich wygrywali, było głośno i najprawdopodobniej, jest dalej. Te uliczne rywalizację kończyły się, lekko mówiąc, wygraną i przegraną, nie było i nie ma drugich miejsc. Często zdarzało się, że osoba, która przegrała, nie dojeżdżała do mety, tylko kończyła na drugim świecie, albo w ciężkim stanie fizycznym. New Mill słynie z podłych ludzi, którzy niszczą się wzajemnie, a Hungerford właśnie z tych najbardziej drastycznych, brutalnych wyścigów i osoby, która nie daję za wygraną, a ich sukcesem nie była przegrana, ani wygrana, tylko śmierci i życie. Wystartowanie w tych wyścigach, jest paktem, który podpisujesz z diabłem i tu nie chodzi o same skutki, tylko o człowieka, z którym startujesz, bo to on jest pieprzonym złem. Od prawie trzech lat słyszę tylko o jednym zabójczym, szyderczym człowieku, który jest nie do pokonania na ulicznych torach Hungerford. Mówią na niego inaczej..przezwiskiem, którego już nie pamiętam, ale nie sądzę, żeby był to ktoś, kogo znam.
CZYTASZ
Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]
Jugendliteratur*Z góry serdecznie przepraszam za swoje niedoświadczenie, które idealnie ukazuję się w tej książce. Wprawy nabiera się miesiącami, a nawet latami. W tym momencie SAMA nie jestem w stanie przeczytać niektórych rozdziałów z „Two Countenance In One Bod...