Szybko zobaczyłam na jego twarzy zaskoczenie i zdezorientowanie. Zdawał sobie sprawę z tego, że go przyłapałam na czymś, na czym nie powinnam.
- Czemu nie śpisz? - Przerwał ciszę między nami. Wszedł do kuchni przybliżając się w moją stronę.
Wiele razy byłam w obecności ludzi, którzy coś brali. Niektórzy byli spokojni, a drudzy nad sobą nie panowali i nie zdawali sobie sprawy z tego co robią. Nie wiem jak jest teraz, ale wiem, że brał coś mocnego.
Na chuj on to robi?
- Obudziłam się, jestem głodna. - Obserwowałam każdy jego ruch. Raz był energiczny, a raz spowolniony. Trzymałam się z nim na dystans.
- Idź spać. - Zabrzmiało to jak rozkaz z jego strony. Był coraz bliżej mnie. Widziałam to jak momentami się do mnie przybliża.
- Chcę coś zjeść. - Nieco się od niego odsunęłam.
- Victoria, idź spać. - Powiedział równie poważnym tonem.
Znów się do mnie przybliżył. Jego perfumy weszły mi do nozdrzy, a plecami dotknęłam lodówki.
Może naprawdę powinnam iść na górę? Nie wiem co ma teraz w głowie. Wcześniej też nie wiedziałam, ale teraz jest pod wpływem.
- To daj mi coś zjeść. - Powiedziałam spokojnym tonem. Nie chciałam teraz wplątywać w to nerwów. Nie, gdy nie myśli racjonalnie.
Podszedł do mnie jeszcze bliżej. Ewidentnie za blisko. Zaczęłam czuć niepokój w sobie. Stanął centralnie przede mną, a ja spuściłam wzrok na jego obojczyki, do których mu sięgałam.
- Idź, kurwa, na górę. - Mogłam wyczuć w jego głosie irytację. Czułam jego intensywny, mocny i palący mnie wzrok na sobie.
To odpowiedni moment, w którym powinnam się wycofać. To jest kompletnie inna sytuacja niż wcześniej. Wziął coś.
Odetchnęłam głębiej. Odwróciłam się w bok żeby wyminąć blisko stojącego chłopaka. Jego ręka na lodówce przyblokowała mój krok przy biodrach. Zadrgałam.
Kurwa mać. Przecież mówił, że mam iść na górę.
- Nie spotkałaś mnie teraz, rozumiesz? Nie było mnie tu. - Powiedział z nerwami w głosie. Tak jak by był mocno na coś zdenerwowany. Ale tym razem bez powodu.
Nerwy i narkotyki. To tak cholernie złe połączenie.
- Nie spotkałam. - Wymamrotałam pod nosem.
Tak chętnie bym się z nim sprzeczała, ale w tym momencie mam na to obawy.
- Jeśli komukolwiek powie- - Odrazu mu przerwałam.
- To co? - Pewnie uniosłam wzrok na jego czarne i mroczne tęczówki.
Nie była bym sobą, gdybym tego nie powiedziała.
Powinnam czasem trzymać język za zębami.
- Pożałujesz tego. - Warknął w moją stronę i zacisnął dłoń, którą ma na lodowce. - Zniszczę ci życie. - Nachylił się na de mną, przez co mocno drgnęłam.
Te słowa tak mocno wbiły mi w psychikę. Nie ważne czy mówi to on, czy ktoś obcy. Są to dla mnie mocne słowa.
Kurwa, za mocne. Aż wszystko we mnie zadrgało.
Odwróciłam wzrok z jego tęczówek. Przeraziła mnie wyraźnie widoczna w nich złość.
- Odsuń się ode mnie, Alan. Dobrze ci radzę, odsuń się. - Ściszyłam ton.
CZYTASZ
Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]
Dla nastolatków*Z góry serdecznie przepraszam za swoje niedoświadczenie, które idealnie ukazuję się w tej książce. Wprawy nabiera się miesiącami, a nawet latami. W tym momencie SAMA nie jestem w stanie przeczytać niektórych rozdziałów z „Two Countenance In One Bod...