Rozdział 34

7.4K 171 325
                                    

***

Och, pierdolić to.

- Halo? - Usłyszałam głos brązowookiego blondyna.

- Cześć, Victoria z tej strony. - Wbiłam swoje spojrzenie w biały sufit.

- Victoria? - Jego ton wyraził niemałe zaskoczenie. - Wypierałaś się, że taka sytuacja już się nie powtórzy.

Westchnęłam głębiej, ale z lekkim rozweseleniem. Usłyszałam nutkę rozbawienia w tonie chłopaka.

- Nie powtórzyła. - Odparłam z upewnieniem. - Skoro już mi podrzuciłeś ten numer, to mam do ciebie pewne pytanie. - Ujęłam tajemniczo, a palcem zaczęłam lekko stukać po pościeli, na której leżałam.

Była to dla mnie dość kłopotliwa sytuacja. Zbierałam się w sobie do godziny 18, aby do niego zadzwonić. Praktycznie nic nie wiedziałam o tym chłopaku, ale poczucie rewanżu zwyciężyło nad wszelakimi wątpliwościami i przeciwwskazaniami.

- W takim razie słucham. - Powiedział z zaintrygowaniem.

- Poszedłbyś ze mną na imprezę około 19-stej? Nie mam z kim iść, a chciałbym się oderwać od wszy-

- Na imprezę do Lily? Ona dzisiaj robi o 19:20 w Ministry of Sound. - Przerwał mi z uniesieniem.

Do Lili? Pierwszy raz słyszę to imię.

- Tak, właśnie tam. - Powiedziałam z namysłem. - Tylko jest taki jeden problem.. Ja jej za bardzo nie znam. - Lekko zacisnęłam szczękę.

- Tam będzie pełno ludzi, którzy jej nie znają. - Prychnął. - I tak miałem tam iść, dlatego nie widzę problemu, abym poszedł z tobą.

Nie minął moment, a na mojej twarzy już ujawnił się rogaty uśmiech. Owszem, nie czułam się najlepiej chcąc iść tam z Demirem tylko po to, żeby dogryźć Alanowi.

Ale jak ktoś mnie wykorzystuje, to jest dobrze? Jest dobrze, to dlaczego ja mam mieć jakieś wyrzuty?

- Mogę po ciebie podjechać o 19. - Dodał po chwili. - Wracam z dalekiej drogi, ale powinienem być na tę godzinę.

- Nie ma sprawy. - Podniosłam się do siadu. - Tam, gdzie mnie wysadzałeś?

- Mogę podjechać bliżej. - Oznajmił. Zaczęłam się zastanawiać nad tą propozycją.

Alan już na pewno szykuję się do wyjścia, bo parę chwil wcześniej zszedł na dół. Oskar i Jane wrócili do siebie, to co może się stać, jeśli podjedzie bliżej? Nikt tego nawet nie zauważy, a ja nie będę musiała ruszać swojej wygodnej dupy.

- Dasz radę pod Kensington Palace Gardens 21? - Zakręciłam poszewkę kołdry wokół swojego palca.

- Oczywiście. - Po tonie chłopaka sugerowałam, że na jego obliczu ujawnił się uśmiech.

- W takim razie do zobaczenia. - Rozłączyłam się, gdy usłyszałam odzew blondyna na moje pożegnanie.

Alan, dlaczego nie jesteś ze mną w porządku?

Dlaczego to robisz, do cholery?

Dlaczego każesz mi to robić?

***

Do mojego ciała przylegała dość skąpa, czarna sukienka z wycięciem na plecach. Do tego założyłam średniego rozmiaru szpilki. Mój makijaż był tradycyjny- bladoczerwona szminka, pomalowane rzęsy i subtelne, delikatne kreski, które rzadko robię. Cały wizerunek podkreśliłam czarną kopertówką na swoim ramieniu.

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz