Rozdział 32

12.8K 285 696
                                    

Coś mocno ścisnęło moje serce. Poczułam, jak klatka zaczyna mnie wyraziście kuć. Niewidzialna lina boleśnie zniewoliła moją szyję. Nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa.

Mam się nie przywiązywać?

Przecież już to zrobiłam.

Mówi mi to, gdy już nie potrafię bez niego żyć?

W moich tęczówkach zaczął pojawiać się intensywny żal. Próbowałam powstrzymać łzy, które zaczęły okropnie pchać mi się do oczu. Nie chciałam, żeby cokolwiek po mnie poznał, ale było to tak cholernie trudne do wykonania.

Ja tak szalenie się przywiązałam.

Ja tak diametralnie go chcę.

Powiedz to.

Powiedz to, do cholery.

- Nie przywiąże. - Wykrztusiłam. Każde słowo, które wypowiadałam, sprawiało mi niezmierny ból w okolicach serca.

Idiotka.

Kurwa.

Chłopak założył na siebie bluzę. Jego spojrzenie wybitnie się we mnie wpatrywało. Czarnowłosy obserwował każdą, nawet najmniejszą reakcję z mojej strony. Gdy spuściłam wzrok w podłogę, jego kącik ust nieco się rozchylił.

Nie potrafiłam dalej się na niego patrzeć. Byliśmy tak blisko siebie. My się pieprzyliśmy, całowaliśmy nieustannie, dotykaliśmy się wzajemnie z upragnieniem.

Dla niego to nic nie znaczyło?

Mimo moich starań byłam pewna, że wszystkich bólów nie udało mi się ukryć.

W nagłym momencie poczułam przyjemny dotyk na swojej twarzy. Jego duża dłoń zaczęła delikatnie gładzić mój policzek. Zacisnęłam szczękę i przymknęłam powieki, bo dotyk chłopaka wręcz przymuszał mnie do łez.

Dlaczego mi to robisz?

Dotyk czarnookiego był cudowny, ale wywoływał we mnie jeszcze większą posępność do jego osoby. Wbijał mi kolejne igiełki.

Dostawałam następną kosę w serce, ale tym razem z jego ręki.

W pewnej chwili nie dałam rady. Zacisnęłam swoje oczy, a głowę przekręciłam. Skutecznie pozbyłam się dotyku chłopaka, mimo że go pragnęłam.

Jedyne co usłyszałam, to głębokie i ciężkie odetchnięcie Alana. Po dłuższym momencie poczułam, że jego obecność zaczyna się ode mnie oddalać.

Gdy otworzyłam oczy, mogłam zobaczyć uchylone drzwi balkonowe, pusty pokój. Alan musiał przejść między naszymi balkonami do siebie, bo na przedpokoju cały czas było słychać kroki naszych przyjaciół.

Poczułam pustkę, pustkę, która dobijała mnie z każdą chwilą coraz bardziej.

Jego dotyk był, a teraz go nie ma.

On był, a teraz go nie ma.

Było dobrze, a teraz jest źle.

Dlaczego tak musi być, kurwa?!

Moja widoczność robiła się stopniowo mglista. Czułam, jak oczy zaczynają mnie piec coraz bardziej.

Czar prysł. Wszystko się rozpłynęło.

Wciągnęłam więcej powietrza do płuc, mimo guli w gardle, którą dalej miałam.

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz