21.04.2016

201K 9K 7.4K
                                    

Culver City, Kalifornia, 21 kwietnia 2016, 1.11 w nocy

Wczoraj zdecydowałem, że odpuszczam. Dużo o tym myślałem. Pomógł mi w tym Luke i nasza wczorajsza rozmowa. Oprócz niego nikt nie wie o tym, co planuję. Albo planowałem? Luke powiedział mi, że to wszystko nie jest tego warte i nie powinienem obarczać jej problemami, które stworzył jej ojciec. Przecież to nie ona kryła mordercę Gabrielle i nie miała z tym nic wspólnego. Trochę to trwało, ale Luke mnie przekonał. Wiedziałem, że robił to dlatego, że czuł wyrzuty sumienia. Nie chciał, aby ktoś przez niego cierpiał, choć stale mówiłem mu, że to nie jego wina. Luke jest dobrym przyjacielem i chciał mi pomóc, co wykorzystałem.

Jednak wciąż myślałem o naszym pierwszym spotkaniu. O tym, jak wygadana i zdenerwowana była. Lubię wracać do tej chwili. Bawi mnie myśl, że Victoria myśli, że zrobiła coś dużego. I naprawdę chciałem odpuścić, dopóki Luke nie napisał mi, że słyszał o tym, że Victoria wybiera się na randkę z jakimś chłopakiem. Zaintrygowało mnie to. Z perspektywy czasu wiem, że Luke żałuje tego, że mi to powiedział, ale było już za późno. Nawet się nie zastanawiałem. Po prostu tam pojechałem. Działałem instynktownie? Dalej zastanawiam się nad tym, dlaczego się na to zdecydowałem. Może byłem ciekawy tego, z kim się umówiła? Albo chciałem uprzykrzyć jej trochę życie? Bo głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że ciekawość ze mną wygrała. Luke podał mi adres i godzinę. Wiedziałem, gdzie mam być.

Przyjechałem pod kino w Culver City godzinę przed ich wyjściem. Czekałem w samochodzie. W pewnej chwili dopadło mnie... zwątpienie? Czy nie przesadziłem? Czekałem na nią kilkadziesiąt minut jak psychopata. Wypaliłem kilka papierosów. W końcu zdecydowałem się odjechać, ale w tym samym czasie ją zauważyłem. Wychodziła z kina razem z jakimś chłopakiem. Liam. Nie znam jej zbyt dobrze, ale jego widok trochę mnie zdziwił. Wyglądał przy niej jak jej młodszy brat. Chyba chciał ją pocałować, więc to przerwałem, bo chciałem się trochę zabawić.

Liam mnie rozczarował. Myślałem, że się za nią wstawi, a na pewno, że jej nie zostawi, ale wystarczyło kilka moich słów, aby w dziesięć sekund znalazł się trzysta metrów dalej. Jeśli taki jest jej typ, to szczerze współczuję. Była obrażona moim zachowaniem i znów powiedziała o kilka słów za dużo. W dziwny sposób... podoba mi się to? To, jak nie myśli nad tym, co powie, a następnie tego żałuje. Robi wtedy taką zdziwioną i lekko przestraszoną minę, przez co jej oczy stają się dwa razy większe.

Była zła, że im przerwałem, ale moim zdaniem powinna być zła na tego jej chłoptasia. W końcu to on zostawił ją na pastwę losu. Mogłem z nią zrobić, co tylko chciałem. Pod kinem nie było prawie nikogo. Jest ode mnie sporo niższa i mniejsza. Zaciągnięcie jej do samochodu zajęłoby mi co najwyżej czterdzieści sekund. Nikt by się nawet nie zorientował. I choć miałem plan, aby zrezygnować, jej postawa utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcę się nią pobawić. Jest taka łatwowierna, niemyśląca. Bawi mnie to. Victoria Clark może być moją nową ulubioną zabawką. Ma na to spory potencjał.

Powiedziałem jej też kilka słów. Chciałem ją nastraszyć, żeby wciąż o mnie myślała. Poczułem niesamowitą potrzebę, aby przejąć jej głowę i myśli. Chcę, żeby o mnie myślała. Cały czas.

Odjechałem spod kina zadowolony. Myśli o tym, aby dać jej spokój, uleciały bezpowrotnie. Ten wieczór sprawił, że chcę mieć z nią kontakt. Chcę doprowadzić mój pierwotny plan do końca, a przy tym się zabawić. Upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Chcę ją zniszczyć, tak jak jej ojciec zniszczył moją rodzinę. A przy tym trochę się pobawić. Ten dzień okazał się dla mnie jeszcze lepszy, gdy spotkałem się z Peterem. Znam go z klubu sportowego. Trochę pogadaliśmy i temat zszedł na jego brata. Okazało się, że jest w wieku Victorii i chodzi z nią do tej samej szkoły. Peter nigdy nie myślał za dużo, wiec wystarczyło kilka słów i trzy minuty miałem już jej numer telefonu.

Właśnie skończyłem z nią rozmawiać. Zdziwiło mnie to, że odebrała za pierwszym razem. Nie chciałem od niej niczego szczególnego, wolałem się upewnić, że to rzeczywiście jej numer. Jest taka bezsilna. Wiem, że ją frustruję. I wiem, że się mnie boi. Po tym wszystkim nawet mnie to nie dziwi.

Ja sam boję się tego, co chcę jej zrobić.

***

oj, ja też się boję

Zmiana NarracjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz