Culver City, Kalifornia, 21.05.2016, 02.02 nad ranem
Czasami zastanawiam się co by się stało, gdyby Nathaniel Gabriel Shey nigdy się nie urodził. Gdyby świat nigdy nie musiał się ze mną męczyć. Kiedyś chciałem oddać wszystko, aby tak właśnie było. Bywają takie dni, że dalej chcę. I tu nie chodzi o to, że chciałem czy dalej chcę się zabić. To nie w tym rzecz, bo to nie zmieniłoby niczego, a przysporzyło innym więcej zmartwień. Nie zrobiłbym tego moim najbliższym, którym z nieznanego mi powodu nadal jeszcze na mnie zależy. Poza tym, to nie załatwiłoby sprawy, ponieważ to nie sprawiłoby, że Nathaniel Shey by nie istniał. Dalej by o mnie pamiętano, dalej sprawiałbym ból i siał zniszczenie. Nawet pośmiertnie.
Czasami marzę o tym, aby Nathaniel Shey nigdy się nie urodził. Aby nikt z moich bliskich mnie nie poznał. Abym nie musiał męczyć się z tym wszystkim. Aby w historii świata nigdy nie istniał mój akt urodzenia. Czy wtedy żyłoby się moim bliskim lepiej? Na pewno. Mój ojciec nie terroryzowałby mojej matki z mojego powodu, Charlie nie miałby brata, którego i tak nigdy nie widzi, moi przyjaciele nie musieliby się o mnie martwić, a ja... nie musiałbym użerać się ze światem. Miałbym spokój. Tak bardzo pragnę spokoju. Tak bardzo go potrzebuję.
Często ryzykuję. Siedzę w tym chorym gównie, wdaję się w bójki, biję się na ringu i codziennie walczę z tym, aby otworzyć rano oczy. Ryzykuję dla siebie i najbliższych.
A dziś, nie wiedzieć czemu, zaryzykowałem dla Victorii Clark.
To był dzień jak każdy inny. Rano byłem na siłowni, a później w pracy. Rozmawiałem przez telefon z mamą, a później z Charliem, więc miałem naprawdę dobry humor. Wieczorem mieliśmy wszyscy pojechać do baru, aby świętować zdany egzamin Laury. I jak zawsze wszystko musiał popsuć Luke, który uparcie stwierdził, że musi spotkać się z blondyną. Chociaż niechętnie, zgodziłem się. Chciałem mu wynagrodzić jakoś to, że przeze mnie musiał wyjść wcześniej z jej urodzin. Gdyby był to ktokolwiek inny na świecie zapewne miałbym to w dupie. Ale Luke jest specjalnie traktowany. Przynajmniej tak mówi Laura. Nie spieram się z tym. Chociaż mógłbym. Odpowiadam wtedy, że wszyscy z nich wymagają specjalnej troski.
Było już późno, on chciał jechać do jej szkoły, co mnie zdziwiło. Wyjaśnił, że mieli jakieś zajęcia dodatkowe. Podczas jazdy zastanawiałem się czy będzie tam Clark. Nie, żeby jakkolwiek mnie to obchodziło, ale nie chciałem jej spotkać. Dalej działa mi na nerwy, a po tej pierdolonej imprezie chyba jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
Nie chciało mi się siedzieć w samochodzie, więc stwierdziłem, że pójdę razem z nim. Byłem w Culver High School zaledwie kilka razy, a i tak nie miałem nic lepszego do roboty. Jednak gdybym wiedział jak to się skończy, zapewne zostałbym w tym cholernym samochodzie.
Ich szkoła jest w porządku, chociaż nawet w jednej dziesiątej nie przypomina mojej. Na samo wspomnienie tej pierdolonej uczelni z internatem dla bananowych dzieci, w której spędziłem ponad dziesięć lat, mam odruch wymiotny. Kręciłem się po pustych korytarzach, aż w końcu wylądowałem w sali teatralnej. Luke kazał mi tam na siebie poczekać. Panował w niej zaduch i świeciło się światło, więc uznałem, że to tam mieli swoje zajęcia dodatkowe. Po dennej atrapie balonu od razu wiedziałem, że wystawiają sztukę „Romeo i Julia". Mało to pomysłowe, ale czego można spodziewać się po tych dzieciach z wypranymi mózgami i wszczepionymi zamiast nich dyktafonami z nagranymi, populistycznymi formułkami ich rodziców?
Siedziałem tak krótką chwilę, zastanawiając się, czy ktoś zaraz tam wejdzie i będzie kazał mi spierdalać. Skłamałbym mówiąc, że widok Clark mnie zdziwił. Zacząłem przyzwyczajać się do tego, że już za życia musiałem zacząć odpokutowywać swoje grzechy. Wyglądała tak jak zawsze. Zwyczajnie z tymi swoimi poplątanymi włosami. Czy ona nie zna czegoś takiego jak szczotka? Dlaczego te jej długie kłaki wiecznie muszą się elektryzować? I tak się błyszczeć? Co jest z nią nie tak?

CZYTASZ
Zmiana Narracji
Teen FictionNotatki z dziennika Nathaniela Gabriela Sheya opowiadające o tym, jak czuł się z Victorią Clark. © Pizgacz, 2022