17.07.2016

24.7K 958 933
                                    

Culver City, Kalifornia, 17.07.2016, 02.34 nad ranem

Nie ma dziennego limitu popieprzonych sytuacji. Ja pierdolę.

Po tym jak przez piętnaście minut walczyłem z odruchem wymiotnym w samochodzie, postanowiłem wrócić do środka. Musiałem się napić. Wiem, że to zły znak, jeśli alkohol pomaga uspokoić nerwy, ale wtedy nie widziałem innego wyjścia. Musiałem się znieczulić. W międzyczasie napisała do mnie Felicity (setny raz tego wieczoru). Poprosiła mnie (a raczej nakazała) żebym przyjechał do niej na imprezę, bo musi ze mną koniecznie pogadać. Miałem tego dość, ale stwierdziłem, że pojadę, bo muszę być wobec niej fair. Bądź co bądź wiele razy mi pomagła i tak naprawdę nie jest złą dziewczyną, a to ja zachowuję się jak skurwysyn. Muszę z nią porozmawiać.

Gdy chciałem wejść do kuchni, wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Była nawet ładna i miała przyjemny głos, więc odnalazłem w niej nadzieję na to, że przywróci mi spokój duszy. Ale nie da się przywrócić czegoś, co nigdy nie istniało. I chyba dlatego zrobiłem dziś tyle głupich i nieprzemyślanych rzeczy.

Miała na imię... chyba Harriet. Czy jakoś tak. Spodobałem się jej, więc zaprowadziła nas do salonu. Usiadłem na kanapie, a ona na podłokietniku. Ciągle się nade mną nachylała i o mało nie wcisnęła mi twarzy w swój dekolt. Chciałem się skupić na Chyba Harriet i nawet zadałem jej jakieś pytanie, ale nie mam pojęcia jak odpowiedziała. Patrzyłem w jej brązowe oczy, widziałem, że otwiera i zamyka usta, ale ani jedno słowo nie trafiło do mojej głowy. Jedyne o czym myślałem to o tym pierdolonym palącym uczuciu. Czułem się tak, jakbym wpadł do wrzątku. Wydawało mi się, że moja szyja płonie. Chyba dalej mi się tak wydaje. Mój kark płonął w miejscu, w którym dotykała go Clark.

Jestem popierdolony, muszę wytłumaczyć samemu sobie, że to dlatego, że się jej brzydzę. Ale czy gdybym rzeczywiście się jej brzydził, to chciałbym uprawiać z nią seks w tym pierdolonym samochodzie? I tam, w pokoju na piętrze w domu Adamsa? I w moich snach i w-

Chyba wiem w czym tkwi problem. Nie brzydzi mnie jej ciało, a charakter. Clark jest paskudnym człowiekiem, bo pochodzi z paskudnej rodziny. Najlepiej, gdyby w ogóle nic nie mówiła, nawet jeśli czasami tylko jej słowa potrafią sprawić, że słucham. Nie! Najlepiej, gdyby nic nie mówiła i nie była taką irytującą babą.

Czy ja jestem troglodytą?

Nie, to tylko zdrowe myślenie. Clark jest problematyczna, nienawidzę jej, ale. Ale co? Ale, kurwa, mogę okłamać wszystkich ludzi na całym świecie, a następnie całe niebiosa i pierdolone piekło, ALE nie potrafię okłamać samego siebie. Nie mogę powiedzieć samemu sobie, że Clark nie podoba mi się fizycznie, choć mocno się staram.

Zrozumiałem to w momencie, w którym siedziałem z Chyba Harriet. Zauważyłem Clark na parkiecie. Wydawało mi się, że rozmawia na odległość z Adamsem. Śmiała się. Nie umiem opisać tego jak wyglądała, ale wyglądała tak... tak po prostu dobrze. Przegrałem dziś z samym sobą i do niej podszedłem, ale Bóg mi świadkiem, że naprawdę nie mogłem się powstrzymać. Nie, kiedy wyglądała tak dobrze z tymi swoimi poplątanymi włosami i przekrwionymi oczami.

Jestem na siebie zły, nie powinienem był tak postąpić i wiem, że jestem popierdolony. Powinienem zostać z Chyba Harriet, która była bardziej niż chyba chętna na pogłębienie znajomości, ale ja zostawiłem ją i wybrałem Clark. Poczułem dziwną potrzebę, aby dotknąć jej skóry. Ostatni raz czułem coś takiego, gdy byłem jeszcze z Darcy. Często, nawet przy najprostszych czynnościach takich jak mycie naczyń, oglądanie telewizji czy czytanie książki chciałem dotknąć jej ciała i być blisko. Była jedną z niewielu osób, których dotyk lubiłem. Później, gdy mnie zostawiła, pozbawiła mnie tego przywileju. Nienawidzę, gdy ktoś mnie dotyka. Czuję wtedy dyskomfort.

Zmiana NarracjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz