Culver City, Kalifornia, 03.06.2016, 01.11 nad ranem
Dzisiejszy dzień mógł skończyć się dobrze. Mógł skończyć się bardzo dobrze, ale jak zwykle Victoria Clark miała inne plany.
Dziś zrobiłem sobie wolne, bo Jasmine chciała pójść na jakiś nowy film. Był tak nudny, że zasnąłem w połowie. Nikt nie może mnie winić, od ostatnich pięciu dni spałem może dziesięć godzin. To pewnie dlatego, że wciąż nie zmieniłem tej pierdolonej pościeli. Miałem ją spalić. Zdecydowanie zaraz pójdę to zrobić.
Musiałem dziś pojechać po Scotta do klubu, ponieważ zazwyczaj w środy Laura nie może tego zrobić przez swoje zmiany w barze. Zaproponowałem Jasmine, aby pojechała ze mną, ale postanowiła spotkać się z Jasonem. To jej nowy nabytek, poznała go na siłowni. Szczerze wątpię, że coś z tego będzie. Nie wiem czy na świecie istnieje ktoś, kto wytrzymałby z nią dłużej niż dobę. Jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu, a jest tak dlatego, że mamy podobne charaktery. Z naszej dwójki jednak to ja jestem tym mądrzejszym.
Choć po ostatnich wydarzeniach zaczynam w to wątpić.
Postanowiłem, że nie będę więcej roztrząsał tematu Clark. To co było między nami odeszło w zapomnienie. Nie mam zamiaru podporządkowywać swojego życia pod durną noc, która znaczyła tyle co nic. Każda może ją zastąpić i z każdą może być tak samo.
Pojechałem do klubu. Na szczęście mnie tam znają, więc wszedłem bez kolejki. Już przy wejściu spotkałem Ruth. Chodziliśmy do jednej szkoły i była moją dobrą znajomą. Kiedyś myślałem, że będzie między nami coś więcej, bo dobrze się dogadywaliśmy, ale poznałem Darcy. Z perspektywy czasu chciałbym wrócić do tego momentu i zgodzić się wtedy na związek z Ruth. Może ona rozjebałaby mi psychikę trochę mniej, kto wie.
Stałem obok schodów, gdy zobaczyłem Clark. To naprawdę fatum. Przez dwoma miesiącami nie wiedziałem nawet o jej istnieniu i nie widziałem jej ani razu. Ale przyzwyczaiłem się już do tego. Los ma na mnie swój własny pomysł i zaplanowane tortury, więc przestałem już z tym walczyć. Stwierdziłem, że będę ją ignorować, choć jej obecność mnie zdziwiła. Był w końcu środek tygodnia, nie sądziłem, że mama pozwoli jej na imprezy.
Naprawdę nie chciałem z nią rozmawiać po tym, co miało miejsce ostatnio. Dla mnie sprawa stała się zamknięta i nie chciałem do tego wracać. Ale ona po prostu... gdy tańczyła... przykuwała wzrok. Jednym uchem słuchałem Ruth, ale tak naprawdę skupiałem się głównie na niej. Gdy wplatała dłonie w swoje włosy i kręciła biodrami w rytm jednej z piosenek Rihanny. Kolorowe neony rzucały światło na jej opaloną twarz. Miała przymknięte powieki, a na jej ustach błąkał się zadowolony uśmiech.
Było to w jakiś sposób... hipnotyzujące. I wiedziałem, że uważałem tak nie tylko ja. Naprawdę zaczynam się zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi. Tak, Clark jest ładna i mimo mojej ogólnej niechęci musiałem przyznać, że jest naprawdę atrakcyjna, ale wciąż nie w moim typie. Nie ma jasnych włosów. Nie ma nawet jasnych oczu. I jest chaotyczna. Więc dlaczego często mam taki problem z tym, aby przestać na nią patrzeć. Na te jej szybkie i często niezgrabne ruchy, na to jak co chwilę odsłania i zasłania włosami twarz.
Wtedy na parkiecie „chaotyczna" było ostatnim słowem, jakim mogłem ją opisać. Clark umie się ruszać i to nie tylko-
Ktoś musiał jej powiedzieć, że ją obserwowałem, bo na mnie spojrzała. Jak zwykle czekałem na to, aż pierwsza odwróci wzrok, chociaż ja sam poczułem nieprzyjemny uścisk w żołądku. Dokładnie w momencie, w którym jej oczy przygasły. I dobrze. Tak ma być między nami. Bez durnych rozmów, bez uśmiechania się i wspólnie spędzanego czasu. To nigdy nie powinno się wydarzyć, a wszystko było winą Luke'a i tego jego durnego gadania o tym, że mam być miły. Moje bycie miłym kończy się na tym, że nie mogę spać, jeść, rzygam jak kot i mam ochotę zdetonować połowę Culver City. Nigdy więcej.
Sama Ruth przyłapała mnie na tym, że jej nie słuchałem. Nie miała mi tego za złe, ale mnie nieźle to otrząsnęło. Udałem się do Scotta, gdzie po chwili przyszła też Clark. Widziałem jej chwilowe zawahanie, ale po chwili uniosła głowę i nawet na mnie nie patrzyła. Bawiło mnie to. Wtedy też dowiedziałem się, że była tam na randce. Z Liamem. Tym samym, który zostawił ją pod kinem. Naprawdę musiała być zdesperowana, aby po tym umawiać się z nim jeszcze raz. Ale nie będę się wtrącać. Każdy ma swój gust nawet jeśli jest słaby.
Mimo mojego pierwotnego założenia oczywiście musiałem zostać wrobiony w bycie pierdoloną taksówką. Wewnętrznie się darłem, bo zostanie z nią sam na sam w samochodzie było ostatnim, czego chciałem. I działało to w obie strony. Mimo że miałem nie poruszać tematu naszej ostatniej nocy, czasami było to silniejsze ode mnie. Przy niej zaczynałem mieć ten sam problem co ona. Nie wiedziałem kiedy trzeba się zamknąć. Jednak skłamałbym mówiąc, że nie czerpałem satysfakcji z jej zdenerwowania. Warczała wtedy i prychała, na siłę starała się pokazać, że to jej nie rusza, ale nawet ślepy by to zauważył. Postanowiłem, że będę się tym karmić. Przez nią pusto egzystowałem przez pierdolonych pięć dni, bo kiedyś postanowiła, że kupi sobie czereśniowe perfumy. Mogłem mieć z tej całej agonii chociaż tyle.
Gdy jechaliśmy miałem odwieźć ją do domu, ale wtedy coś przyszło mi na myśl. Chciałem ją trochę podrażnić, bo tego wieczoru zrozumiałem, że tylko tak mogę poprawić sobie humor. Przez to, że jest cholerną wiedźmą i zamroczyła mi mózg musiała odpokutować. Akurat przejeżdżaliśmy niedaleko planetarium. Ostatnio Carl powiedział mi, że otworzyli tam nową atrakcję na dachu. Pracuje tam, stąd wiedział.
Clark trochę przysypiała, więc wyciągnięcie telefonu z jej dłoni było prostsze, niż się spodziewałem. Oddychała przez uchylone usta i wyglądała tak... spokojnie. Przez chwilę nawet myślałem o tym, aby zrezygnować, ale szybko się z tego otrząsnąłem. Była uzależniona od tego swojego telefonu, więc przekonanie jej, aby weszła na dach było banalne.
Planetarium w Culver City znałem jak własną kieszeń, ponieważ razem z Darcy chodziliśmy tam praktycznie co tydzień. Lubiła patrzeć w gwiazdy, ale tylko te sztuczne. Uważała, że te prawdziwe są mało efektowne. Przez nią przestałem tam przychodzić i jakoś już ich nie obserwuję.
Ale dzisiejszej nocy były naprawdę ładne.
Clark znów się śmiała. Tym razem głośniej i dłużej. To jest naprawdę zaraźliwy dźwięk. Wszystko było... dobre. Po prostu dobre. Nawet to, że Clark wrzuciła mnie do tuby i zabrała drabinkę. Myślała, że nie znam innego wyjścia, ale dorwałem ją szybciej, niż przypuszczałem. Wtedy czułem się trochę jak nie ja. Jakbym żył życiem kogoś innego... kogoś lepszego? Gdy dociskałem jej ciało do swojego jak wtedy, gdy cali mokrzy szukaliśmy jej kluczy do domu. Znów czułem zapach czereśni i jej gorący oddech na mojej szyi. I przez jedną bardzo krótką chwilę pomyślałem, że takie życie na dłużej nie byłoby wcale złym życiem.
Ale ta myśl szybko wyleciała z mojej głowy. Jestem realistą i myślę logicznie. Dlatego muszę przestać się z nią spotykać. Ona mi to zabiera.
Ale gdy wracaliśmy, rzeczywistość znów się pojawiła. Chyba po prostu nie umiemy się nie kłócić. Może tak już mamy? Na początku nawet mnie to bawiło, ale teraz chyba zaczęło już męczyć. Schemat ciągle się powtarza.
Okazało się, że to przeze mnie zaatakował ją jej nauczyciel literatury. Jest spokrewniony z człowiekiem, z którym wygrałem. Chciał się na niej zemścić. Dokładnie jak wtedy, gdy chcieli ją potrącić. Już drugi raz starali się wyrządzić jej krzywdę. I to drugi raz przeze mnie.
Może do trzech razy sztuka? Może właśnie tak to ma się skończyć? Może cała nasza znajomość ma prowadzić tylko do nieuniknionej zagłady Victorii Clark? Ale czy byłoby to takie złe? W końcu miałbym spokój, w końcu mógłbym się od niej uwolnić.
Stoję właśnie na dachu planetarium, do którego wróciłem. Budynek nie jest wysoki, ale gdybym dobrze skoczył, może by się udało.
Ale tego nie zrobię. Śmierć jest zbyt łatwym rozwiązaniem. Powtarzam sobie to od lat. Dlatego jeszcze żyję. Bo życie jest dla mnie większą i bardziej zasłużoną torturą.
***
i jak? gotowi na jutro?
kocham i do następnego xx
CZYTASZ
Zmiana Narracji
Teen FictionNotatki z dziennika Nathaniela Gabriela Sheya opowiadające o tym, jak czuł się z Victorią Clark. © Pizgacz, 2022