Oxnard, Kalifornia, 06.05.2016, 14.54
Chyba muszę częściej przyjeżdżać do mamy. W ciągu kilku ostatnich dni spałem więcej, niż przez cały kwiecień, chociaż łóżka w klinice są naprawdę niewygodne. Ale sama świadomość tego, że ona jest w pobliżu, jest kojąca. Jestem zadowolony, że zdecydowałem się ją odwiedzić. Staram się robić to przynajmniej raz w miesiącu. Wiem, że to ją cieszy.
Wygląda dużo lepiej. Jej wyniki również znacznie się poprawiły. Lekarz mówi, że jeśli ten stan się utrzyma, będzie mogła w końcu wrócić do domu. Cieszy mnie to. Jest tam zdecydowanie za długo. Wiem, że ma najlepszą opiekę i bardzo dobrze dogaduje się z lekarzami i pielęgniarkami, ale nie może ciągle tkwić w obcym miejscu. Czeka ją jeszcze jedna operacja pod koniec roku. Wszystko zaplanowałem wcześniej. Gdy już pomyślnie ją przejdzie, na moment zamieszka u mnie, a później wyjedzie do Kanady do swoich rodziców i Charliego. Wiem, że za nim tęskni. Kilka razy zasugerowała mi nawet, że mógłbym go do niej sprowadzić na parę dni, ale oboje wiemy, że to nie najlepszy pomysł. W Toronto jest bezpieczny. Zobaczy mamę dopiero wtedy, gdy ta będzie w pełni sił. Nie chcę psuć mu psychiki. To ja jestem za nich odpowiedzialny. On ma w spokoju dorosnąć i przeżyć normalne dzieciństwo.
Mama wie o moich planach, dlatego wciąż powtarza, że mam wyjechać razem z nią. Wciąż powtarza coś o tym, że chce, abyśmy w końcu byli prawdziwą rodziną. Unikam tego tematu jak ognia, bo nie chcę jej okłamywać. Jej plany niestety nigdy nie dojdą do skutku, ponieważ moje życie jest już zaplanowane. Mama nie wie o wielu rzeczach. O walkach i moich układach. Wciąż myśli, że koszty pobytu w jednej z najdroższych klinik w Kalifornii pokrywa ubezpieczenie. Co miesiąc wszystkie rachunki reguluje Venom. Pogodziłem się już z faktem, że nigdy nie spłacę tego długu i będę musiał walczyć na tym ringu do usranej śmierci.
A ta nadchodziła coraz szybciej.
Ale to wszystko jest tego warte. Mama wygląda naprawdę dobrze. Nie spodziewała się, że przyjadę do niej i to w środku nocy, ale gdy tylko ją obudzili, nie chciała mnie wypuścić z uścisku. Jest jedną z dwóch osób, których bliskość mi nie przeszkadza. Drugą jest Luke. Jak zwykle dostałem pokój niedaleko jej sali.
Rano zjedliśmy śniadanie. Oczywiście musiała skomentować to, że schudłem od naszego ostatniego spotkania. Mam dość tego, że każdy mi to wypomina. Mimo że nie miałem zbytniej ochoty na posiłek, prawie siłą wcisnęła we mnie cały talerz jajecznicy. Może nie była za wybitna, ale jakoś ją przełknąłem. Cały poranek spędziliśmy na tarasie. Opowiadała mi o tym, co się u niej działo. Nie dzwoniliśmy do siebie za często, bo nie przepadam za rozmowami telefonicznymi, więc nadrabiała cały miesiąc. Gdy skończyła, zaczęła się gorsza część, czyli jej przesłuchanie. Wypytywała o wszystko. Jest jedyną osobą na świecie, która domyśla się kiedy kłamię, więc unikałem takich sytuacji.
Najbardziej interesował ją jak zwykle Luke. Czasami myślę, że jest jej ulubionym synem, choć nawet nie są spokrewnieni. Rozmawiają ze sobą częściej, niż ja z nią. Sprawnie unikałem jakiejkolwiek wzmianki, która mogła pociągnąć temat Clark. Mama nie ma pojęcia, kim ona jest i ma tak pozostać. Gdyby wiedziała, do końca życia patrzyłaby na mnie z obrzydzeniem za to wszystko, co jej zrobiłem. Ale to oni zabrali nam Gabrielle. Miałem usprawiedliwienie.
Po obiedzie udaliśmy się na spacer. Oczywiście musiała zacząć temat tego, że powinienem sobie kogoś znaleźć. Przysięgam, że miałem ochotę wydłubać sobie uszy, gdy gderała o tym, że przyjechała do kliniki jakaś ładna, młoda stażystka i że na pewno znaleźlibyśmy wspólny język. Musiała również poruszyć temat Darcy i tego, że nie powinienem zamykać się na inne możliwości. Nie wiem, czy na świecie istniał ktoś, kto bardziej nienawidził Wilson niż moja własna matka. Nigdy jej nie lubiła. Gdy przyjeżdżaliśmy do kliniki razem, aby ją odwiedzić, zawsze była dla Darcy miła, ale wiedziałem, że to tylko pozory. Ma dar do odczytywania ludzi. Szkoda, że wtedy jej nie słuchałem.
Po setnym zapewnieniu jej, że nie pójdę z nikim na randkę, wróciliśmy do kliniki. Zapadał już zmrok. Zjedliśmy kolację, a następnie jak zwykle obejrzeliśmy jakiś denny film z Hugh Grantem. Miała na jego punkcie niezdrową obsesję.
Następne dni były podobne. Jedliśmy razem posiłki na tarasie i spędzaliśmy ze sobą czas. Chodziliśmy na spacery. Dużo rozmawialiśmy, ale też milczeliśmy. W cztery dni przeczytałem jej całego Don Juana Byrona. Spokojnie słuchałem jej paplaniny, gdy obgadywała każdego pacjenta i mniej spokojnie odmawiałem kolejnych randek z młodymi pielęgniarkami, które wciąż mi podsuwała. Graliśmy w karty i niezliczoną ilość planszówek, które uwielbiała. Spodobała jej się nowa chusta, którą jej kupiłem. Zawsze to robię, gdy do niej przyjeżdżam. Cieszy się, chociaż wiem, że tęskni za swoją starą fryzurą. Od dziecka miała bardzo długie włosy. Raz zasugerowałem jej perukę, ale definitywnie odmówiła. Jak zwykle dałem jej siedem razy wygrać w kanastę. Była niesamowicie kiepska w tę grę, ale cieszyła się jak dziecko. Prócz tego obejrzeliśmy jeszcze więcej filmów z Hugh Grantem i przesłuchaliśmy nowe winyle, które zamówiła.
Rzadko rozmawialiśmy o przeszłości. Nie wspominaliśmy starych czasów, bo nie były dobre. Woleliśmy skupić się na teraźniejszości. Tylko raz zapytała, czy wiem, co dzieje się u ojca. Szybko i szorstko urwałem temat. Ciężko mi uwierzyć w to, że po wszystkim co jej zrobił, ona dalej go kocha. I dalej się o niego martwi.
Przez cały wyjazd czuła się dobrze, co wpływało też na mnie. Nie myślałem o tym, co dzieje się w Culver City. Przez tych kilka dni udawałem, że jestem kimś normalnym i że to cholerne miasto nie istnieje. Zdziwiło mnie jednak, że Luke zadzwonił do mnie tylko raz w poniedziałek wieczorem. Był dziwnie nieprzyjemny co aż mi do niego nie pasowało, ale na razie nie zamierzam drążyć. Zajmę się tym po powrocie. Pewnie znów chodzi o tę jego blondynę.
Dziś wracam do Culver City. Było miło, ale czas wrócić do rzeczywistości. Jestem już spakowany. Mama jest niezadowolona, ale nie mogę dłużej zostać. Niedługo mam walkę i muszę się przygotować. Poza tym, chcę już wrócić i zobaczyć się z Lukiem.
Tak. Z Lukiem.
***
2/5, a ten taki luźny z wyjazdu do lily
kocham i do następnego xx
CZYTASZ
Zmiana Narracji
Teen FictionNotatki z dziennika Nathaniela Gabriela Sheya opowiadające o tym, jak czuł się z Victorią Clark. © Pizgacz, 2022