Culver City, Kalifornia, 06.06.2016, 06.26
Znów zacząłem brać xanax.
Ostatni raz zrobiłem to dwa lata temu. Zawsze byłem przeciwnikiem jakichkolwiek używek, narkotyków czy leków. Często kłóciłem się o to z Darcy, bo na imprezach często wciągała co popadnie. Nie byłem święty, kilka razy zdarzyło mi się wziąć coś razem z nią, ale od momentu jej odejścia odrzuciłem wszystkie. Trzy lata temu stwierdzono u mnie zaburzenia lękowe. Podobno były wynikiem traumy, którą zafundował mi ojciec, ale jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. Pomimo zaleceń nie brałem go, ale miałem recepty, więc korzystali inni – w tym Darcy.
Nie wierzyłem w to, że mam jakiekolwiek zaburzenia. Chyba byłem na to za dumny. Uważałem to za słabość, bo dlaczego wyimaginowane problemy miały mieć wpływ na moje życie? Uważałem tak aż do pierwszego ataku. Dostałem do w mieszkaniu Luke'a po tym jak pokłóciłem się z Darcy. Nie pamiętam dokładnie jego przebiegu. Nie pamiętam żadnego ataku, jedynie to, że zawsze przed robiło mi się duszno i niedobrze. Potem budziłem się z letargu ze skostniałymi rękami zazwyczaj leżąc gdzieś na podłodze. Tamten atak uświadomił mi, że mam problem. Wydrapałem sobie dziury w nadgarstkach aż do krwi. Luke był wciąż ze mną przez ten cały czas. Ciągle płakał, bo miał ledwo szesnaście lat, ale nie opuścił mnie ani na chwilę. Gdy dowiedziała się o tym Darcy również przyjechała. Spędziła ze mną całą noc. Wydaje mi się, że miała wyrzuty sumienia. To ona zaczęła kłótnię, przez którą stało się to wszystko.
Nie miałem żadnego ataku odkąd skończyłem osiemnaście lat, ale od jakiegoś czasu znów źle się czuję. Coraz częściej mam natrętne myśli i złe sny. Ostatnio przy kupowaniu paczki papierosów na stacji benzynowej dostałem takiego zawieszenia, że nie mogłem się ruszyć. Moje dłonie drżały, a ja nie mogłem oddychać. Znów rzygałem pół nocy. Nie mam zamiaru nikomu o tym mówić, bo w przeciągu ostatnich kilku tygodni już wystarczająco dałem im popalić.
Znów zacząłem myśleć o przeszłości. W losowych momentach przypominają mi się jakieś wydarzenia z dzieciństwa. Pierwsza kłótnia rodziców, to jak próbowałem wyłowić mojego Kota z jeziora, gdy ojciec chciał go utopić. To jak wybiłem bark i wgryzałem się z bólu we własne przedramię aż do krwi. Dalej mam po tym bliznę. Przypomniały mi się też wakacje na Kostaryce. Miałem dziesięć lat i chciałem pobawić się z innymi dziećmi nad basenem hotelowym, ale zamiast tego przez dziesięć dni siedziałem zamknięty w pokoju, bo moja korepetytorka francuskiego poskarżyła się ojcu na moje gorsze niż zazwyczaj wyniki. To miała być kara. Nawet mama nie mogła mnie odwiedzić.
Nie chciałem uciekać w leki. Nie lubię ich, bo jestem po nich senny i przymulony, a to niewskazane w moich treningach. Dodatkowo za kilka dni mam walkę. Muszę być w szczytowej formie, jednak to było silniejsze ode mnie. Znów nie mogłem spać przez burzę, więc stwierdziłem, że poszukam zatyczek do uszu. W jednej z szuflad znalazłem moje stare recepty. Długo walczyłem sam ze sobą, bo nienawidzę tego uczucia, ale wiem, że dłużej nie dałbym rady. Znów schudłem trzy kilogramy. Thiago jest wściekły i wcisnął we mnie kroplówkę. Jedzenie znów mi nie smakuje. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem się z Lukiem. Codziennie do mnie dzwoni i proponuje, że wpadnie, ale go zbywam. Nie chcę się z nikim widzieć.
Schemat jest ten sam. Wstaję, a raczej budzę się zlany potem przez jakiś koszmar, idę na trening, gdzie i tak ledwo stoję, przyjeżdżam do warsztatu, wracam do domu, próbuję coś w siebie wcisnąć, ale kończy się wymiotami, a potem znów przez kilka godzin kręcę się z boku na bok na łóżku.
W końcu zmieniłem pościel. Nie pachnie już czereśniami, a jedynie moim szamponem. Nie mam też jej apaszki. Chyba wrzuciłem ją na dno kosza na pranie. I jest lepiej. Zdecydowanie jest lepiej.
Stwierdziłem, że pobiorę xanax do mojej walki, aby trochę się wyłączyć i uciszyć myśli. W ostatnim czasie jest ich za dużo. Tej samej nocy, której znalazłem recepty, zadzwoniłem do mojego kolegi. Załatwił je od ręki. Zapomniałem jak przyjemne jest uczucie zobojętnienia. Dalej robię to samo. Wstaję, chodzę na trening i do pracy, ale dzień mija mi szybciej. Już nie wracam myślami do ojca. Nawet sama myśl o nim jest mi... obojętna.
Nie piszę też tak często w dzienniku. Nie czuję takiej potrzeby. Za to zacząłem więcej spać. Nie mam koszmarów. Jest w porządku.
Dziś przypomniałem sobie, że 1 czerwca Matt miał urodziny. Chyba wtedy do mnie dzwonili, ale nie odbierałem. Jutro do niego zadzwonię. Złożę mu życzenia i będzie w porządku. Może nie jestem jeszcze aż tak chujowym przyjacielem.
Mój telefon znowu dzwoni, ale nie mam ochoty na rozmowę. Jak zwykle przekręcę klucz w zamku w drzwiach wejściowych tak, aby nikt nie mógł otworzyć ich od zewnątrz. Jeszcze Luke by tu wparował.
Niedawno się obudziłem, ale chyba pójdę spać jeszcze na kilka chwil. To dobrze mi zrobi.
Chciałbym zobaczyć się z mamą.
***
jeden z tych cięższych, ale i takie są potrzebne. jeszcze trzy dziś
kocham i do następnego xx
CZYTASZ
Zmiana Narracji
Teen FictionNotatki z dziennika Nathaniela Gabriela Sheya opowiadające o tym, jak czuł się z Victorią Clark. © Pizgacz, 2022