Po skończonym posiłku postanowiliśmy skorzystać z pogody i pójść na spacer. Było wyjątkowo ciepło, mimo że zbliżała się zima. Przebraliśmy się w odpowiedniejsze ubrania i od razu ruszyliśmy w stronę wyjścia z domu głównego. Bardzo cieszyło mnie, że w końcu trochę pozwiedzam. Odkąd przyjechałam, nie miałam zbytnio na to czasu.
Okolica była piękna. Wszędzie rosły drzewa i krzewy, a gdzieniegdzie nawet jakieś kwiatki. Przez las prowadziła wąska, wydeptana ścieżka, prowadząca do reszty miasteczka. Takie widoki były jednym z wielu powodów dla których kochałam to miejsce.
Z zamyślenia wyrwała mnie sierść pod palcami. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Dylana, który w swojej wilczej postaci próbował zachęcić mnie do zabawy. Pamiętałam jak skończyło się to ostatnim razem, więc postanowiłam nie ustępować i iść spokojnie dalej. Gdy zrezygnowany chłopak odszedł kawałek, by się przemienić, skorzystałam z okazji i puściłam się biegiem przed siebie. W locie zmieniłam się w wilka i jeszcze przyspieszyłam. Za sobą słyszałam tylko krzyki dezaprobaty i zaskoczenia, do których dołączyło tupanie. Postanowiłam się nie poddawać i spróbować uciec od mojego mate jak najdalej. Po kilku minutach moje nogi zaczęły boleć, a ja zwolniłam. Byłam w środku lasu. Naokoło były tylko drzewa i krzewy. Próbowałam ustalić skąd przybiegłam, ale moja orientacja w terenie nie była najlepsza. Nagle usłyszałam za sobą szelest na co podskoczyłam. Niestety na mojej drodze stanął korzeń i runęłam na ziemię. Próbowałam się podnieść, ale moja noga bolała niemiłosiernie. Podniosłam wzrok na osobę przede mną i odetchnęłam z ulgą.
- Lucas? Przestraszyłeś mnie - powiedziałam z wyrzutem. - Możesz mi pomóc?
Jakie było moje zdziwienie gdy zamiast zrobić o co go prosiłam, on tylko uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni kawałek materiału i buteleczkę. Nasączył materiał jakimś płynem i zaczął się do mnie zbliżać. Gdy kolejna próba ucieczki się nie udała, telepatycznie wysłałam Dylanowi prośbę, a wręcz błaganie o pomoc. Miałam nadzieję, że uda mu się dotrzeć do mnie na czas. Zanim zdążyłam pomyśleć o sposobie przekonania Lucasa, by jednak zostawił mnie w spokoju, poczułam że materiał został już przyłożony do mojego nosa. Miałam przerąbane.~~~~~~
Hej wszystkim!
Postanowiłam spróbować w końcu dokończyć tą książkę. Rozdziały będą pewnie wstawiane rzadko i nieregularnie, ale przynajmniej ruszymy do przodu. Kolejny rozdział spróbuję wstawić już jutro.
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...