Koniec wyjazdu zbliżał się wielkimi krokami. Tak naprawdę, z klasą spędziłam dwa, może trzy dni. Nadal z nikim się nie dogadywałam. Po incydencie w domu Lucasa nie było mnie tam ani razu, bo uważałam, że byłoby to wyjątkowo niezręczne. Często odwiedzałam jednak Dylana, z którym potrafiłam spędzić po kilka godzin dziennie. Razem chodziliśmy na plażę i do kina lub po prostu gadaliśmy na każdy możliwy temat.
Niestety dzień powrotu do domu musiał kiedyś nastać. Wszyscy udaliśmy się na lotnisko, gdzie pożegnałam się z brunetem, przy okazji zapraszając go na moje urodziny. Do Luke'a wysłałam jedynie SMS-a, mówiącego, że właśnie wsiadam do samolotu i, że zobaczymy się po niecałym miesiącu.
Sam lot trwał nieskończenie długo, a do tego bez przerwy były turbulencje, których szczerze nienawidziłam. Byłam prze szczęśliwa, gdy w końcu zobaczyłam lotnisko i poczułam, że jesteśmy z powrotem na ziemi.
Już po kilku minutach mogłam wyjść z maszyny i zacząć poszukiwania rodziców, które wcale nie były takie trudne. Zobaczyłam ich prawie od razu, siedzących w poczekalni i zawzięcie o czymś rozmawiających.
-Cześć wam- pomachałam, stojąc kilka metrów dalej.
-Melanie!- moja mama prawie się na mnie rzuciła.- Tęskniliśmy za tobą- przytulili mnie.
-Jak za wami też, ale czy możemy już stąd iść?- Byłam naprawdę zmęczona podróżą.
Udaliśmy się do samochodu i wyjechaliśmy w drogę do domu, podczas której opowiedziałam im o wycieczce. Na szczęście nie byli źli o to, że większość czasu spędziłam u Dylana, zamiast z klasą. Ja po prostu nie lubiłam tych ludzi i oni o tym doskonale wiedzieli.
Kiedy w końcu dojechaliśmy do domu, od razu poszłam do mojego pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko. Chciałam już iść spać, ale wiedziałam, że powinnam się najpierw, chociażby przebrać. Z jękiem niezadowolenia wygrzebałam jakieś ciuchy z szafy i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Wróciłam do pokoju, odkładając brudne ciuchy do kosza i położyłam się na łóżku. W momencie, w którym moja głowa spotkała się z poduszką, zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział jest po prostu okropny :/
Następny będzie lepszy i trochę dłuższy.
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...