W nocy obudziło mnie stukanie w okno. Odsunęłam się na najbardziej oddalony od szyby kawałek łóżka i zakopałam się w kołdrze, pozostawiając jedynie mały otwór ułatwiający oddychanie. Próbowałam z powrotem zasnąć, ale stukanie nie ustawało, a mój mózg podsuwał mi coraz to gorsze scenariusze.
Nagle usłyszałam grzmot, a chwilę później za oknem zaczęły trzaskać błyskawice. Krzyknęłam dość głośno, mimo że nie bałam się burzy. Na podłodze pojawiały się dziwne, przerażające kształty i to było już dla mnie za dużo. Zaczęłam płakać, chcąc, aby to wszystko się jak najszybciej skończyło.
Aż podskoczyłam, gdy poczułam dotyk na plecach. Gwałtownie odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Dylana, który wyglądał na zmartwionego. Odetchnęłam z ulgą i rzuciłam się na niego, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Mel? Co się stało?- zapytał, a ja tylko pokręciłam głową.- Shh. Spokojnie, nie płacz- powiedział, lekko bujając nas na boki.
Wziął mnie na ręce i wyniósł z tego przeklętego pokoju, za co byłam mu wdzięczna. Skierował się ku końcowi korytarza, gdzie był jego pokój. Otworzył drzwi i odłożył mnie na łóżko, mówiąc, że zaraz wróci. Przyniósł moje ulubione żelki i położył się obok. Obecność alfy sprawiała, że czułam się o wiele lepiej. Nawet nie zorientowałam się, kiedy z powrotem zasnęłam otulona jego zapachem i przespałam spokojnie resztę nocy.
~~~~~
Obudziłam się dopiero około godziny dziewiątej, a wszystko przez to, że było mi przyjemnie ciepło. Lekko otworzyłam oczy, od razu je mrużąc ze względu na wpadające do pokoju światło. Popatrzyłam się na Dylana, który już nie spał.
-Dzień dobry- wymruczał.- Jak się spało?
-Dobrze- stwierdziłam.
Wcale nie chciałam się jeszcze podnosić.
-Zrobiłem twoje ulubione naleśniki- poinformował brunet, stawiając przede mną talerz.
Podziękowałam mu zaskoczona. Nawet nie zorientowałam się, kiedy poszedł je zrobić, ale to pewnie dlatego, że spałam. Zajęłam się jedzeniem naleśników, które o dziwo były jeszcze ciepłe. Chciałam zapytać się chłopaka, czy on przypadkiem też nie chce zjeść, ale zauważyłam, że ma on swój talerz. Skąd to wszystko się tutaj wzięło?
Po skończonym śniadaniu poszłam się ogarnąć do łazienki. Gdy wróciłam, sprawdziłam telefon, a widok, jaki tam zastałam, był trochę niepokojący. Zmarszczyłam brwi na dwadzieścia nieodebranych połączeń od rodziców i kilka SMS-ów. Prawie od razu wybrałam numer do mamy, która odebrała już po pierwszym sygnale.
-Melanie? Wszystko okay? Podobno nie wróciłaś na noc do domku. Coś się stało?- zapytała z troską, a mi zrobiło się głupio, że aż tak się o mnie martwiła.
-Tak, żyję i mam się dobrze. Przepraszam, że nie odbierałam, ale zostawiłam telefon w innym pokoju- wytłumaczyłam.
-Gdzie jesteś?
-W domu Dylana.
-No tak- westchnęła.- Mogłam się tego spodziewać. Po prostu wróć do ośrodka jeszcze dzisiaj, a ja do nich zadzwonię, że wszystko dobrze, okay?
-Tak mamo. Kocham cię- powiedziałam, a po usłyszeniu odpowiedzi, rozłączyłam się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HeeejOgólnie to mam pomysł.
Za każde 10 gwiazdek będę robić maraton. Co wy na to?Dzisiaj pojawi się jeszcze jeden rozdział, prawdopodobnie około 17.
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...