Impreza rozkręcała się raczej powoli. Jako że były to moje szesnaste urodziny, wszyscy czekali na 19:46, czyli dokładną godzinę mojego przyjścia na świat. To właśnie wtedy miałam przejść przemianę, po której zostałabym pełnoletnia w świecie wilkołaków.
Siedząc przy stole, czułam na sobie palący wzrok Lucasa. Miałam ochotę uciec stamtąd i nigdy nie wrócić. Moje serce kołatało w klatce piersiowej. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że zostało mi niecałe pięć minut do przemiany. Jak najszybciej wyszłam z pomieszczenia, jednocześnie otrzymując zdziwione spojrzenia. Moi rodzice od razu ruszyli za mną, ale zamknęłam im drzwi przed nosem. Chciałam przeżyć ten moment sama, nawet jeżeli było to niezgodne z tradycją. Musieli mnie chyba zrozumieć, bo usłyszałam oddalające się kroki.
Uprzednio zamykając drzwi, usiadłam na środku podłogi mojego pokoju i zdjęłam ubrania, nie chcąc, żeby się porwały.
Każda kolejna minuta dłużyła mi się w nieskończoność. Cała drżałam od szalejących emocji, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Zostało mi tylko czekać.
Gdy w końcu wybiła godzina 19:46, poczułam mrowienie na całym ciele. Miałam wrażenie, że coś wypala mnie od środka. Moje kości powoli zaczęły się łamać, wywołując okropny ból. Skuliłam się, krzycząc, jakby miało mi to w jakiś chory sposób pomóc, ale tak się nie stało. Usłyszałam pukanie do drzwi, ale je zignorowałam. Przecież i tak nie mogłam się ruszyć.
Westchnęłam, czując, że nic się nie działo. Ból minął. Już miałam się podnieść, gdy nagle sparaliżowała mnie kolejna fala cierpienia. Tym razem była ona dziesięć razy intensywniejsza, a co za tym idzie, o wiele bardziej bolesna. Moja omega zawyła w tym samym momencie, w którym wrzasnęłam. Zaczęła cicho skomleć, chcąc przejąć kontrolę, ale nie mogłam jej na to pozwolić. Ostatkiem sił powstrzymałam ją, a chwilę później leżałam już w postaci wilka na zimnej podłodze.
Byłam tak wykończona, że postanowiłam się przespać. Wskoczyłam na łóżko i prawie od razu odpłynęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwszy rozdział dzisiejszego maratonu!
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...