|Część 6|

2K 58 1
                                    

-Chcesz coś do picia?- zapytał Luke, kierując się do jakiegoś pomieszczenia.

-Nie, dzięki- nie chciałam zostać otruta, a chwilowo nie ufałam temu człowiekowi. Był dziwny.

Ciche westchnienie opuściło usta zielonookiego. Wrócił do mnie i zaprowadził do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie.

-Pewnie zastanawiasz się, po co tu jesteśmy- stwierdził.

-Sherlock- mruknęłam sarkastycznie, na co otrzymałam rozbawione spojrzenie.

-Twoja wizyta tutaj ma ścisły związek z zachowaniem twojej omegi- przemówił, a ja byłam coraz bardziej zdezorientowana.

-Co ona ma do tego?

-Prawdopodobnie zauważyłaś, że kiedy jestem w pobliżu, twój wilk zachowuje się dziwnie, prawda?

-No tak- potwierdziłam, nie wiedząc, do czego zmierzał.- Jaki to ma związek?

-Jak pewnie wiesz, wilkołaki osiągają dojrzałość w wieku szesnastu lat i od tego momentu zaczynają poszukiwania swojego mate.

-Skąd niby mam to wiedzieć?

-Rodzice ci nic i tym nie mówili?- zapytał zszokowany.

-Um... Nie?- od razu pożałowałam tych słów. Oczy Lucasa zrobiły się przerażająco czerwone. Powiedzenie, że był wkurzony, byłoby niedopowiedzeniem.

Skuliłam się w sobie i odsunęłam na drugi koniec kanapy, mając nadzieję, że tam będę bezpieczniejsza. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, jednocześnie chowając twarz w dłoniach. W powietrzu można było wyczuć złość chłopaka, co przerażało moją omegę jeszcze bardziej. Zaczęła ona cicho skomleć, a ja nawet nie miałam ochoty jej powstrzymywać. Gdy nagle poczułam dotyk na kolanie, odskoczyłam, prawie spadając z kanapy.

-Mel? Spokojnie- powiedział, uwalniając feromony.- Wdech, wydech. Nic się nie dzieje- mówił, oddychając powoli. Próbowałam skupić się i dostosować do tego tempa, co po chwili mi się udało.

Po upływie kilku minut byłam już na tyle spokojna, by móc zwrócić uwagę na moje otoczenie. Spojrzałam na chłopaka, który z powrotem wyglądał normalnie.

-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć- powiedział smutny i przytulił mnie. Jego zapach uspokoił mnie całkowicie, sprawiając, że moja omega zamruczała i zaczęła się do niego przymilać.- Nadal nie rozumiem, dlaczego twoi rodzice nic ci nie powiedzieli- westchnął.- Przed swoimi szesnastymi urodzinami nie jesteś w stanie określić, kto jest twoim mate. Jeśli spotkasz tę osobę przed osiągnięciem dojrzałości albo nie poczujesz więzi w ogóle, albo będzie ona prawie niewyczuwalna.

-Dlaczego mi o tym mówisz?- nadal nie rozumiałam, o co chodzi.

-Jeżeli twój mate jest starszy od ciebie i skończył szesnaście lat, więź działa na niego normalnie- stwierdził, ignorując moje pytanie, a w mojej głowie zapaliła się żarówka.

-Ile masz lat?- zapytałam, na co chłopak się uśmiechnął.

-Dziewiętnaście.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że ten rozdział ma sens i wszyscy mniej więcej ogarniają, o co mi chodziło.

Następny postaram się wstawić do 20:30

Trzymajcie się <3

From the first howlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz