-Chcesz coś do picia?- zapytał Luke, kierując się do jakiegoś pomieszczenia.
-Nie, dzięki- nie chciałam zostać otruta, a chwilowo nie ufałam temu człowiekowi. Był dziwny.
Ciche westchnienie opuściło usta zielonookiego. Wrócił do mnie i zaprowadził do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie.
-Pewnie zastanawiasz się, po co tu jesteśmy- stwierdził.
-Sherlock- mruknęłam sarkastycznie, na co otrzymałam rozbawione spojrzenie.
-Twoja wizyta tutaj ma ścisły związek z zachowaniem twojej omegi- przemówił, a ja byłam coraz bardziej zdezorientowana.
-Co ona ma do tego?
-Prawdopodobnie zauważyłaś, że kiedy jestem w pobliżu, twój wilk zachowuje się dziwnie, prawda?
-No tak- potwierdziłam, nie wiedząc, do czego zmierzał.- Jaki to ma związek?
-Jak pewnie wiesz, wilkołaki osiągają dojrzałość w wieku szesnastu lat i od tego momentu zaczynają poszukiwania swojego mate.
-Skąd niby mam to wiedzieć?
-Rodzice ci nic i tym nie mówili?- zapytał zszokowany.
-Um... Nie?- od razu pożałowałam tych słów. Oczy Lucasa zrobiły się przerażająco czerwone. Powiedzenie, że był wkurzony, byłoby niedopowiedzeniem.
Skuliłam się w sobie i odsunęłam na drugi koniec kanapy, mając nadzieję, że tam będę bezpieczniejsza. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, jednocześnie chowając twarz w dłoniach. W powietrzu można było wyczuć złość chłopaka, co przerażało moją omegę jeszcze bardziej. Zaczęła ona cicho skomleć, a ja nawet nie miałam ochoty jej powstrzymywać. Gdy nagle poczułam dotyk na kolanie, odskoczyłam, prawie spadając z kanapy.
-Mel? Spokojnie- powiedział, uwalniając feromony.- Wdech, wydech. Nic się nie dzieje- mówił, oddychając powoli. Próbowałam skupić się i dostosować do tego tempa, co po chwili mi się udało.
Po upływie kilku minut byłam już na tyle spokojna, by móc zwrócić uwagę na moje otoczenie. Spojrzałam na chłopaka, który z powrotem wyglądał normalnie.
-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć- powiedział smutny i przytulił mnie. Jego zapach uspokoił mnie całkowicie, sprawiając, że moja omega zamruczała i zaczęła się do niego przymilać.- Nadal nie rozumiem, dlaczego twoi rodzice nic ci nie powiedzieli- westchnął.- Przed swoimi szesnastymi urodzinami nie jesteś w stanie określić, kto jest twoim mate. Jeśli spotkasz tę osobę przed osiągnięciem dojrzałości albo nie poczujesz więzi w ogóle, albo będzie ona prawie niewyczuwalna.
-Dlaczego mi o tym mówisz?- nadal nie rozumiałam, o co chodzi.
-Jeżeli twój mate jest starszy od ciebie i skończył szesnaście lat, więź działa na niego normalnie- stwierdził, ignorując moje pytanie, a w mojej głowie zapaliła się żarówka.
-Ile masz lat?- zapytałam, na co chłopak się uśmiechnął.
-Dziewiętnaście.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że ten rozdział ma sens i wszyscy mniej więcej ogarniają, o co mi chodziło.
Następny postaram się wstawić do 20:30
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Wilkołaki-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...