Dylan usiadł na łóżku i pociągnął mnie na swoje kolana. Nadal byłam w lekkim szoku, ale zapach alfy skutecznie mnie uspokajał.
-Kto to był?- zadałam pytanie, które nie chciało opuścić moich myśli.
-Jeden z moich przyjaciół- westchnął.- Jest on przeczulony, jeżeli chodzi o nieznane omegi- rzucił.
-Mhm, okay- mruknęłam.- Jestem głodna.
-Zaraz dostaniemy jedzenie. Powiedziałem mojemu becie, żeby nam coś przyniósł- uspokajająco gładził mnie po głowie.
Już miałam coś powiedzieć, ale usłyszałam ciche pukanie. Odwróciliśmy głowy w tamtą stronę.
-Proszę- zza drzwi wyszedł alfa, który zawarczał na mój widok.
Dylan odwarknął i schował mnie w swoich ramionach. Nieznajomy odstawił jedzenie, po czym podszedł do mnie i głęboko wciągnął powietrze. Czułam, że nic by mi nie zrobił, więc odwróciłam się w jego stronę. Lekko przechyliłam głowę, widząc, że oczy chłopaka zrobiły się na ułamek sekundy intensywnie czerwone.
-Aaron? Co ty robisz?- zapytał ze złością Dylan, na co posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Hej, jestem Melanie- przedstawiłam się.
-Aaron- mruknął w odpowiedzi i wyszedł.
Sięgnęłam po talerz z goframi i zaczęłam jeść. Ciągle czułam na sobie wzrok mojego mate, ale postanowiłam to zignorować. Nie wiedziałam, czy moje przypuszczenia co do zachowania alfy były prawdziwe, więc najpierw chciałam to sprawdzić.
Po skończonym posiłku stwierdziliśmy, że pójdziemy na spacer. Przemieniliśmy się w wilki i weszliśmy w las. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł i wyrwałam do przodu. Szczeknęłam, chcąc zachęcić mojego towarzysza do gonienia mnie. Jako że byłam omegą, nie miałam szans na pokonanie go, biegnąc w linii prostej. Był o wiele szybszy ode mnie. Pomyślałam, że jeżeli często bym skręcała, to Dylan nie mógłby mnie dogonić. Niestety już po kilku metrach przekonałam się, że jest on tak samo zwinny, jak ja. Wielkie cielsko przygniotło mnie do ziemi, uniemożliwiając poruszanie się. Brązowy wilk zaszczekał zadowolony. Uwolniłam się od niego i położyłam na brzuchu. Kątem oka zobaczyłam, że alfa usiadł i przechylił głowę na bok. Tracił mnie lekko nosem, zachęcając do zabawy, ale ja nie miałam na to ochoty. Mógł mi, chociaż dać odbiec kawałek dalej. Fuknęłam na niego obrażona.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę spóźniony, ale jest!Rozdział drugi
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...