Po rozwiązaniu sprawy z Aaronem postanowiłam trochę odpocząć. Byłam wykończona, mimo że nie robiłam wiele. Przytłaczały mnie problemy innych, a bycie luną było jeszcze trudniejsze, niż mi się wydawało. Przerażała mnie perspektywa obowiązków, jakie na mnie spłynął po oznaczeniu, ale jednocześnie wiedziałam, że było ono nieuniknione.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze, na co otrzymałam zdziwiony wzrok mojego mate. Zachichotałam nerwowo i podrapałam się po karku. Chłopak powoli zbliżył się do mnie, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy.
- Powinnaś się wyluzować - mruknął. - Za bardzo przejmujesz się tym wszystkim.
Zaczął masować moje ramiona i wydzielać feromony. Mruknęłam z przyjemności, gdy moje mięśnie się rozluźniły. Byłam mu wdzięczna, bo wiedziałam, że nie byłabym w stanie poradzić sobie z tym sama.
Jako że było już późno, postanowiliśmy iść się położyć. Obydwoje potrzebowaliśmy odpoczynku. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam, gdy tylko moja głowa spotkała się z poduszką.
Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające do pokoju przez szeroko otwarte okno. Zadrżałam delikatnie, czując chłodny wiaterek uderzający w moją odkrytą skórę. Owinęłam się kołdrą i wstałam, chcąc znaleźć Dylana. Wyszłam na balkon, bo byłam przekonana, że to właśnie tam poszedł, ale byłam w błędzie. W pobliżu nie było widać ani żywej duszy. Już miałam przekazać mu w myślach, żeby wrócił, ale poczułam czyjąś obecność za swoimi plecami. Zaciągnęłam się powietrzem, chcąc wyczuć, kim była ta osoba, a moja omega zaczęła wręcz skakać z radości, gdy dotarł do niej zapach alfy.
- Dzień dobry - mruknął, oplatając mnie rękoma w pasie.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się lekko. - Gdzie byłeś?
- Przyniosłem śniadanie - zanucił, kiwając głową w stronę tacy z jedzeniem.
Przeskanowałam ją wzrokiem, a gdy zobaczyłam na niej naleśniki, od razu rzuciłam się w tamtą stronę. Chłopak zaśmiał się głośno, gdy prawie wywaliłam się o dywan, ale go zignorowałam. Porwałam naleśnika z talerza i od razu wpakowałam sobie jego połowę do buzi. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że zamiast dżemu, lub czekolady chłopak użył białego sera. Powoli przełknęłam jedzenie i udałam odruch wymiotny. Nienawidziłam naleśników z serem. Były po prostu okropne. Spojrzałam na Dylana, który nieskutecznie próbował powstrzymać się od śmiechu. Fuknęłam na niego, chcąc pokazać swoje niezadowolenie i rzuciłam w jego twarz resztą tego ohydztwa. Jeszcze raz spojrzałam na talerz i zaczęłam sprawdzać, czy któryś z naleśników został zrobiony normalnie. Na moje szczęście udało mi się znaleźć kilka z dżemem. Od razu zaczęłam je jeść, bo byłam strasznie głodna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nareszcie udało mi się znaleźć czas, żeby dokończyć ten rozdział!
Przepraszam was za tę przerwę, ale wyskoczyło mi kilka dodatkowych spraw, które musiałam jak najszybciej załatwić. Mam nadzieję, że ten okres oczekiwania nie zniechęcił was i nadal będziecie czytać.
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...