|Część 8|

1.7K 47 0
                                    

Mocno przytuliłam się do wilka i złapałam za jego sierść. Nie przeżyję tego. Po chwili poczułam, że ruszyliśmy z miejsca, więc pisnęłam przestraszona. Lucas biegł o wiele za szybko.

-Luke?- wyszeptałam przy jego uchu.- Możesz trochę zwolnić?- zapytałam.

Na szczęście moja prośba została wysłuchana. Podróż trwała jeszcze kilka minut, które dłużyły mi się niemiłosiernie. Gdy w końcu poczułam grunt pod nogami, myślałam, że padnę i pocałuję każdy liść i kamień tam leżący. Powstrzymałam się jednak, gdyż byliśmy bardzo blisko głównej bramy ośrodka, a ja pewnie i tak uważana byłam za wariatkę. Odwróciłam się w stronę Lucasa i podrapałam go za uchem, żegnając się z nim. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę mojego domku, mając nadzieję, że nikt mnie nie zauważy. Myślałam już, że mi się udało, ale gdy miałam otwierać drzwi, usłyszałam warknięcie. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam jakiegoś nieznanego mi alfę. Podszedł on do mnie i docisnął do ściany. Moje serce zatrzymało się na chwilę tylko po to, by zaraz zacząć bić ze zdwojoną prędkością. Mężczyzna złapał mnie za nadgarstki i umieścił je nad moją głową. Czułam łzy zbierające się w kącikach oczu i powoli płynące w dół. Zaczęłam się szarpać, ale uścisk nie zelżał. Ostatkiem sił kopnęłam alfę kolanem w przyrodzenie, a kiedy się odsunął, po prostu uciekłam do lasu. Moja omega sama mnie prowadziła, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Poznawałam okolicę, w której się znajdowałam. Gdzieś niedaleko znajdował się dom Lucasa. Przyspieszyłam, chcąc znaleźć się tam jak najszybciej. Gdy tylko dotarłam do drzwi, odsunęłam się po nich i zaczęłam cicho szlochać.

~~~~~

Luke p.o.v

Robiłem kolację, gdy nagle poczułem zapach Melanie. Zdziwiło mnie to, bo przecież odstawiłem ją pod płot ośrodka. Dlaczego wróciła?

Ruszyłem do drzwi i otworzyłem je, a widok, który zastałem, złamał mi serce. Moje kochanie siedziało na ziemi całe zapłakane. Jej nos i policzki były czerwone, a ona sama zwinęła się w kulkę. Wziąłem ją na ręce, pozwalając, by się we mnie wtuliła i wniosłem ją do domu. Policzę się z osobą, która doprowadziła Mel do takiego stanu. Usiadłem na fotelu, wciąż mając omegę na kolanach i zacząłem się bujać, chcąc jak najbardziej ją uspokoić. Niestety minuty mijały, a szloch nie cichł. Zacząłem uwalniać feromony, bo wiedziałem, że dziewczyna bardzo mocno na nie reaguje, ale tym razem nawet nie zwróciła na to uwagi.

-Melanie? Proszę, uspokój się, kochanie. Jestem tutaj. Już nic ci nie grozi- próbowałem do niej przemówić.

Omega zacisnęła mocniej palce na mojej koszulce. Nie pomogło.

Postanowiłem napisać do mojego przyjaciela, który pełnił funkcję lekarza watahy, by pilnie przyniósł jakieś środki uspokajające. Naprawdę się martwiłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Maraton dobiegł końca!

Następny prawdopodobnie zrobię w przyszłym tygodniu, jak będę miała więcej czasu.

Trzymajcie się <3

From the first howlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz