Kolejne dwa tygodnie minęły mi, jak z bicza strzelił. Większość czasu spędzałam z Dylanem, który niedługo po moich szesnastych urodzinach został moim chłopakiem. Postanowiliśmy, że był to najlepszy czas na wyjazd do Włoch, o czym powiadomiliśmy również Lucasa.
Był on szczęśliwy z powrotu do domu, ale wciąż widziałam, że boli go widok mnie i Dylana razem. Współczułam mu tego, że nie znalazł sobie jeszcze kogoś. Sprawiało to, że cierpiał o wiele bardziej.
Gdy w końcu nadszedł dzień wyjazdu, byłam nienaturalnie podekscytowana. Wiedziałam, że we Włoszech będziemy mieli więcej prywatności, co mnie cieszyło.
Ze spakowanymi walizkami dotarliśmy na lotnisko, z którego samolotem mieliśmy trzy godziny drogi do mojego nowego domu. Ruszyliśmy w stronę bramek, żeby przejść przez ochronę i kontrolę paszportów. Gdy wszystko było już załatwione, sprawdziliśmy numer gate'u (?) i udaliśmy się w jego kierunku. Na krzesełkach siedziało już parę osób. Znaleźliśmy sobie miejsca i w spokoju czekaliśmy, aż zaczną wpuszczać ludzi na pokład. Stało się to dopiero pół godziny i całą masę moich nieprzychylnych komentarzy później. Ja po prostu nie lubiłam przebywać w miejscach, gdzie było tyle obcych mi ludzi. Dziękowałam Bogu, kiedy nareszcie usłyszałam, że można było już wchodzić. Ustawiliśmy się w kolejce priorytetowej, a niedługo potem wchodziliśmy na pokład samolotu.
Podróż zleciała mi szybko, jako że lubiłam latać. Wymeldowanie z lotniska też nie zajęło dużo czasu. Przed budynkiem czekał na nas podstawiony samochód, który miał nas zawieść do domu głównego watahy Dylana, uprzednio zostawiając Lucasa na terenie jego stada.
Gdy zostaliśmy sami w pojeździe, byłam tak zmęczona, że zasnęłam oparta o mojego chłopaka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak oto kończymy dzisiejszy maraton.
Jako że wbiliście 30 gwiazdek, następny będzie jeszcze w tym tygodniu.
From the first howl ma już prawie 500 wyświetleń, za co wam bardzo, bardzo dziękuję ❤️ Nie spodziewałam się, że ta książka w tak krótkim czasie zdobędzie ich aż tyle.
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...