|Część 10|

1.6K 35 0
                                    

-Nie wiem. Naprawdę nie wiem- powiedział Jasper.- Trzeba będzie z nią porozmawiać, a cała sytuacja prawdopodobnie wyjaśni się, kiedy skończy szesnaście lat. Na razie nie masz się o co martwić- poklepał mnie po plecach.- Czas na mnie.

Blondyn wyszedł z mojego domu, zostawiając mnie samego z moimi myślami. Postanowiłem pójść do pokoju, w którym zostawiłem Melanie, żeby zobaczyć, jak się czuje. Otworzyłem powoli drzwi, a widok, który zastałem, wcale mnie nie uspokoił.

Łóżko było puste.

Moja alfa zawarczała, wyrażając swoje niezadowolenie. Dopiero po chwili usłyszałem ciche pociąganie nosem w rogu pokoju. Od razu skierowałem się w tamtą stronę.

Melanie p.o.v

Usłyszałam, jak ktoś idzie w moją stronę. Skuliłam się jeszcze bardziej, nie wiedząc, czego oczekiwać. Podniosłam lekko głowę, aby przeskanować osobę wzrokiem.

-Lucas?

-Tak, to ja- dopiero teraz zorientowałam się, że powiedziałam to na głos.

Odetchnęłam z ulgą. Wtuliłam się w jego ciało i próbowałam całkowicie uspokoić, ale moja omega była dziwnie niespokojna. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana.

-Wszystko okay?- usłyszałam tuż przy swoim uchu.

-Tak. Po prostu mój wilk dziwnie się zachowuje- stwierdziłam.

Czułam się naprawdę nieswojo. Z jednej strony więź mate na mnie działała, a z drugiej wiedziałam, że coś było nie tak. Czy to przez te środki uspokajające? Miałam mętlik w głowie, a dodatkowo byłam strasznie głodna. Chłopak chyba pomyślał o tym samym, bo już po chwili schodziliśmy ze schodów i kierowaliśmy się do kuchni. Usiadłam na jednym z krzeseł i przypatrywałam się, jak Lucas robi jedzenie.

Po posiłku postanowiłam w końcu wrócić do ośrodka. Pożegnałam się z brunetem i szybkim krokiem ruszyłam do mojego celu. Droga nie zajęła mi wcale długo, z czego się cieszyłam. Weszłam na teren i zobaczyłam, że nigdzie nikogo nie ma, a autokar zniknął. Pewnie pojechali na jakąś wycieczkę. Stwierdziłam, że skoro i tak miałam czas, to mogłam pójść odwiedzić Dylana. Stęskniłam się za nim. Nogi same poniosły mnie na plażę, do znajomego baru. Tak jak kilka dni wcześniej, na drzwiach wisiała karteczka, oznajmująca, że lokal jest otwarty. Tym razem był on jednak wypełniony ludźmi. Przechodziłam obok stolików, dopóki nie dotarłam do lady. Już po chwili w moim kierunku zmierzała jakaś beta.

-Hej, co podać?- zapytała, posyłając mi uśmiech.

Odwzajemniam gest. Wydawała się całkiem miła.

-Cześć. Tak naprawdę to chciałam zapytać się o Dylana. Jest dzisiaj w pracy?

-Tak, ale ma chwilowo przerwę.

-Okay. Dzięki za informacje i do zobaczenia- posłałam jej miłe spojrzenie.

Szybko udałam się za budynek, gdzie mój przyjaciel spędzał każdą wolną od pracy chwilę. Skręciłam przy rogu budynku, od razu zauważając wysoką sylwetkę chłopaka. Musiał wyczuć mój zapach, gdyż odwrócił się w moją stronę i już po sekundzie trzymał mnie w swoich ramionach. Zachichotałam cicho, mocniej wtulając się w silne ciało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pierwszy rozdział na dzisiaj! Później pojawią się prawdopodobnie jeszcze dwa, albo jeden.

Jak myślicie, czemu Melanie nie zareagowała na Luke'a? Bardzo chciałabym poznać wasze pomysły, więc, jeśli takowe macie, napiszcie w komentarzu.

Trzymajcie się <3

From the first howlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz