|Część 33|

566 15 0
                                    

Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek wyląduję w takiej sytuacji. Już od kilku minut miałam przyłożoną chustkę do twarzy, która skutecznie utrudniała mi oddychanie. Nie miałam siły się wyrywać, Lucas i tak by mnie dogonił. Nie mogłam powstrzymywać się przed zamknięciem oczu na długo, a ból dodatkowo zachęcał mnie do poddania się. W końcu pozwoliłam sobie zamknąć oczy, a moje ciało stało się ciężkie.
Nigdy więcej nie zaufam nikomu.
~~~~~~
Nie wiem ile minut, godzin, czy dni byłam nieprzytomna. Jedyne co wiem to to, że gdy się obudziłam, widziałam jedynie światło, które skutecznie mnie oślepiało. Zdziwiło mnie to, bo myślałam, że zostanę zabrana w miejsce bardziej przypominające loch. Zaczęłam intensywnie mrugać, chcąc podjąć próbę zobaczenia czegokolwiek. Przez bolącą mnie głowę cały świat wirował, a dźwięki były przytłumione i nienaturalnie głośne. Miałam wrażenie, że żołądek podchodzi mi do gardła, na co się skrzywiłam. Spróbowałam podnieść rękę, by zasłonić słońce rażące mnie w oczy, ale nie miałam wystarczająco dużo siły. Nagle zobaczyłam nad sobą jakąś postać, która chyba próbowała coś do mnie mówić. Niestety nie byłam w stanie skupić się na jej słowach. Nie wiedziałam nawet, dlaczego byłam tak odurzona. Czego ja się nawdychałam?
Dopiero po kilku minutach udało mi się dojść w miarę do siebie. Nadal bolała mnie głowa, a zraniona noga i nudności dawały mi się we znaki. Ponownie spojrzałam na postać, która już od jakiegoś czasu stała nade mną i mnie pilnowała? Nie wiem, co robiła. Po prostu stała i czekała, co chwila na mnie patrząc. Była to młoda dziewczyna, na oko kilka lat starsza ode mnie. Wydawało mi się, że już gdzieś ją widziałam, ale nie byłam pewna. Wyglądała ona jak jeden ze strażników stada Dylana, ale to nie miałoby sensu. Przecież zostałam porwana, prawda? Zrobiłam głęboki wdech, chcąc odgonić uporczywe myśli z mojej głowy. Jakie było moje zdziwienie, gdy w powietrzu unosił się dość mocny zapach mojego mate, który z sekundy na sekundę stawał się coraz mocniejszy. Rozejrzałam się na boki, próbując namierzyć, skąd dolatywał mnie ten zapach. Niestety byłam nadal trochę zdezorientowana. Dopiero dźwięk uderzania łap o ziemię pomógł mi zlokalizować alfę. Od razu odwróciłam się w jego stronę, jednocześnie nieudolnie starając się wstać. Nie byłam jednak w stanie. Gdy usłyszałam ciche warczenie, wiedziałam, że Dylanowi nie podobały się moje poczynania. Jako że nie chciałam go tego dnia więcej denerwować, postanowiłam poczekać, aż to on do mnie podejdzie.

~~~~~~

Hej wam!

Macie wasz obiecany rozdział. Kolejny prawdopodobnie pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu.

Trzymajcie się <3

From the first howlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz