Tymczasowy pokój Lucasa opuściłam dopiero kilka godzin później. Chciałam upewnić się, że niczego mu nie brakowało. Dodatkowo zostawiłam mu klucz od drzwi, żeby mógł je zamknąć i uniknąć kontaktu z Aaronem.
Postanowiłam odwiedzić alfę i zapoznać go z moją opinią na temat jego osoby. Wzięłam ze sobą Dylana i zaciągnęłam go do niewielkiego pomieszczenia w domu głównym. Bez pukania otworzyłam drzwi i wpadłam do środka, nerwowo rozglądając się. Uśmiechnęłam się słodko, gdy w końcu go zobaczyłam. Siedział na łóżku i robił coś na telefonie.
Podeszłam do niego cicho, a gdy już znajdowałam się obok niego, pociągnęłam za jego nogę. Po pokoju rozległ się krzyk.
-Co ty tu robisz?- zapytał, szybko odsuwając się ode mnie.
-Czy uważasz, że oznaczanie innych bez ich zgody jest okay?
-Luke to mój mate, mogę z nim robić, co tylko chcę.
Poczułam, jak moje pazury się wysuwały, a poziom złości niebezpiecznie wzrastał. Chłopak właśnie wydał na siebie wyrok śmierci. Rzuciłam się w jego stronę, ale szybko zostałam przytrzymana przez Dylana. Spojrzałam na niego groźnie. Miał mi pomóc, a nie przeszkadzać.
Alfa siłą wyciągnął mnie z pomieszczenia i zostawił za drzwiami. Przystawiłam do nich ucho, chcąc usłyszeć, co działo się w środku. Uśmiechnęłam się zwycięsko, gdy do moich uszu doszło skomlenie Aarona. Moim zdaniem powinien on zostać wygnanym za wszystkie jego przewinienia. Wiedziałam, że jego ranga została zdecydowanie obniżona i nie był on już betą stada, ale uważałam, że to nadal było za mało i zamierzałam o tym porozmawiać z Dylanem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej,
Chciałam was poinformować, że rozdziały będą pojawiały się rzadziej i prawdopodobnie tylko w weekendy, bo zaczyna się rok szkolny i będę musiała ogarnąć wszystkie rzeczy związane ze szkołą :/
Trzymajcie się <3
CZYTASZ
From the first howl
Werewolf-Przepraszam...- wyszeptałam, czując, jak moja wilczyca drapie mnie od środka. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w przeciwną stronę, nie powstrzymując już łez. Uporczywie ignorowałam dziwne uczucie w klatce piersiowej, które rosło z każdym kolejnym...