13. Prawda

8.4K 668 13
                                    

Obudziłam się znowu w tym pokoju, lecz tym razem z mniej doskwierającym bólem. Ujrzałam swoją nogę w gipsie i spanikowałam. Biały kaftan obejmował moją kończynę od kostki, aż po kolano. Czarnowłosy chłopak siedział z głową opartą na dłoni i pilnował mnie, jakbym była ze szczerego złota.

— Gdzie ja jestem? - zapytałam przez chwilowe zaćmienie mózgu.

— U mnie. Nie bój się - zmienił pozycję.

— Boli mnie noga... Co się stało? - chyba faktycznie miałam chwilowe zaćmienie mózgu, albo amnezje, bo za nic nie mogłam sobie przypomnieć czemu miałam nogę w gipsie. I dlaczego znajdowałam się u chłopaka w łóżku. Rozejrzałam się po pokoju.

— Miałaś mały wypadek - oznajmił. Nie przypominałam sobie żadnego wypadku. Jakby ktoś mi to wspomnienie wyjął z głowy pozostawiając pustkę.

— Dlaczego jestem u ciebie, a nie u siebie? - z ust chłopaka wydobył się cichy śmiech.

— Nie mogłem zanieść cię do domu. Wiesz co, zamiast zadawać tyle pytań zjedz coś - podał mi talerz z tostami, tym samym zachęcając do zjedzenia. Wzięłam talerzyk i zaczęłam się zajadać przyrządzonym dla mnie posiłkiem. Byłam głodna. Zapomniałam na chwilę o chłopaku, który z zaciekawieniem mi się przyglądał.

— No nie patrz tak, bo się krępuje - odezwałam się po chwili, gdy moje spojrzenie utkwiło w jego badawczym.

— Wybacz. Pójdę. Jak czegoś będziesz potrzebować to bez wahania wołaj - oznajmił po czym wyszedł.

— Dzięki - wybełkotałam i dalej zajęłam się konsumowaniem tostów. Popiłam całość szklanką soku pomarańczowego, który stał na szafce. Po dłuższym myśleniu nad tym, co mogło się stać, udało mi się przywrócić parę wspomnień. Okropnych wspomnień... Już wolałam sobie nie przypominać. Strasznie interesowało mnie, czym on właściwie był? Kim była ta kobieta? I dlaczego mnie nie zabił skoro znałam jego sekret? To było nadzwyczaj dziwne.
Miałam tylko nadzieję, że do domu wrócę w jednym kawałku. Jakby nie było, zawsze byłam tą dziewczyną pakującą się w najgorsze bagno.

Po niespełna parunastu minutach poczułam pilną potrzebę skorzystania z ubikacji, gdyż mój pęcherz nie wytrzymywał takiego obciążenia.

Spokojnie, Alison. Zachowaj spokój. Po prostu go zawołaj. - próbowałam dodać sobie otuchy, a raczej czekałam, aż jakieś dobre rozwiązanie wpadnie mi do głowy. Nie, nie ma mowy, żebym go wolała... Nie, najlepiej sikaj w jego łóżko i zrób z siebie totalną pokrakę.

Zdarłam jednym ruchem ręki kołdrę z całego ciała i... No i właśnie, co ja chciałam zrobić? Noga była sztywna jakby kij mi w nią wbili. Ciężka i strasznie bolała. Musiałam spróbować. Raz kozie śmierć. Przysunęłam ostrożnie nogę na koniec łóżka za pomocą rąk, po czym delikatnie postawiłam ją na ziemi. Dobra, jeszcze tylko dostać się do łazienki. Podniosłam się podpierając o szafkę nocną. Okej, jak na razie nieźle mi idzie. Zrobiłam pewny krok do przodu i w tej chwili zdałam sobie sprawę, że nici z mojego planu. Ratuj mnie! Wyrżnęłam orła na podłogę jak sto kilo. Cud, że się nie zarwała pod takim ciężarem. Huk rozszedł się po pokoju. Noga nie dała o sobie zapomnieć. Przeszyło mnie dziwne uczucie w całej kończynie. Zawyłam z bólu. Noga cudem się trzymała, ale bolała o wiele mocniej. Miałam ogromną chęć ją odciąć.
Oczywiście Matt to usłyszał i przebiegł swoim niezwykle szybkim tempem do pokoju.

— Alis! Co ci odbiło, żeby wstawać z łóżka? - zapytał delikatnie biorąc mnie w swoje ramiona.

— No bo.... No bo ja muszę do toalety - zawstydzona opuściłam głowę. Chłopak zatrzymał się ze mną w ramionach i spojrzał na mnie poważnie.

HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz