11. CZYM TY JESTEŚ!?

10.5K 710 22
                                    

     Obudziłam się wczesnym rankiem. Zegarek wskazywał parę minut po siódmej. Wybrałam z szafy najprostsze ubranie, które składało się z długiej szarawej bluzki z niedużym dekoltem i czarne leginsy. Na szyję włożyłam wisiorek. Nie wiedziałam skąd go miałam. Chyba musiałam go znaleźć w biżuterii mamy. Listek na złotym łańcuszku ładnie spoczywał na moich obojczykach.
Zeszłam na śniadanie, które przygotowywała mama. Zapach tostów i sadzonych jajek unosił się w całym domu. Kochana rodzicielka.

— Mniam... Ale pachnie. - kobieta szeroko się uśmiechnęła.

— Proszę. Zrobiłam ci śniadanie. Smacznego. - podała mi pod nos talerz z przygotowanym jedzeniem.

— Dziękuję. A ty nie jesz?

— Nie, ja już będę szykować się do pracy.

— No dobra. A o której będziesz? - zapytałam z ciekawości.

— Nie wiem, bo Sam zaprosił mnie do restauracji...

— Ah, okej. To baw się dobrze.

Po wyszykowaniu się na bóstwo i pomalowaniu, czego nigdy dotąd nie robiła wyszła z domu. Cieszyłam się, że kogoś sobie znalazła, ale bałam się, że on mógł ją skrzywdzić. Zamknęłam dom i poszłam prosto do "mojej pracy".

Matt
  Właśnie szedłem do placówki i w pewnym momencie zauważyłem Alison. Chciałem się przyłączyć w drodze i zapytać co u niej słychać. Popatrzyć w błękit oczu i rozpłynąć się na chwilę. Na szczęście w porę się wycofałem. Przecież nie mogłem tego zrobić. Musiałem racjonalnie myśleć, czego przy niej nie potrafiłem uczynić. Prowokowała mnie. Chciałem być bliżej, ale nie byłem zwykłym człowiekiem i musiałem trzymać się od niej z daleka, aby nie zrobić jej krzywdy. W tamtym momencie żałowałem, że urodziłem się jakąś hybrydą.
Jednak mimo dystansu cieszyłem się, że mogłem z nią przejść ten odcinek drogi. Nie podejrzewała, że ktoś ją śledzi. Zdecydowanie ten zmysł ma słaby. Całą drogę słuchałem, jak nuci nieznaną mi melodię.

Alison
  Czekałam tylko na koniec zajęć. Niedawno odkryłam bibliotekę w pobliżu centrum miasta. Chciałabym do niej pójść po lekcjach. Zawsze uwielbiałam czytać w każdej wolnej chwili. Czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce. Ostatnio mieliśmy mało nauki i idealnie się składało.

Przypomniałam sobie skąd pamiętałam imię tego chłopaka. To może akurat nie on, ale w tym domu, w lesie słyszałam to samo imię. Pomyślałam o nim i zapragnęłam, aby to nie była prawda. Przecież wielu jest chłopaków o takim imieniu. Znałam tylko jego.

Koniec dzisiejszych zajęć! Oprócz prac domowych, nic dzisiaj nie było nam zadane. Wspaniale! W pośpiechu na nogach poszłam do centrum, bo oczywiście na autobus nie mogłam liczyć, ponieważ mi odjechał. Kierowca nie był zbyt uprzejmy. Byłam pewna, że widział jak biegnę, a mimo to nie poczekał tych czterech sekund.
Tak więc zostały mi niezawodne nogi. Po drodze zwiedzałam miasto. Mijałam wielu ludzi z nieciekawymi wyrazami twarzy, każdy wydawał się być myślami daleko od tejże szarej rzeczywistości, którą tak naprawdę sami sobie usłaliśmy.
Wchodziłam do niektórych sklepów z ciuchami, czy nawet biżuterią, w której różne świecidełka przyciągały moją uwagę.

Skierowałam się do docelowego miejsca, gdyż zbliżała się dziewiętnasta trzydzieści. Z łatwością znalazłam bibliotekę w alejkach miasta. Wyróżniał ją rażąco-zielony napis na szyldzie zrobionym na kształt książki. Przeszklone drzwi zdradzały wnętrze tejże biblioteki. Pełne regały książek było widać z daleka, a ich precyzyjne ułożenie wskazywały na miłą, starszą bibliotekarkę.
Otworzyłam drzwi, a w pomieszczeniu rozniósł się dźwięk malutkiego dzwoneczka wiszącego nad drzwiami. Już w progu przywitała mnie starsza pani z siwymi, mocno lokowanymi włosami i jasną cerą. W jej oczach widziałam tą precyzję i poświęcenie dla tego miejsca.

HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz