Rankiem w kuchni wpadłam na rodzicielkę. Wydawało mi się, że powinna być w pracy. Rozejrzałam się za czymś do jedzenia w lodówce. Wyciągnęłam mleko, a następnie sięgnęłam do szafki po płatki.
— Nie powinnaś być w pracy? - zapytałam wsypując kolorowe płatki do białej miseczki, a potem zalewając je zimnym mlekiem sięgnęłam do szuflady po łyżkę.
— Alison, muszę wyjechać w delegacji na parę dni - oznajmiła sięgając po kubek ze swoją kawą. Wzięła duży łyk i zaczęła mówić dalej. - Wczoraj się spakowałam i zaraz się zbieram. - poważnie na mnie spojrzała. — Przepraszam, że mówię ci to dopiero teraz, ale nie chciałam przy Williamie - powiedziała skruszona. — Dopiero wczoraj dostałam informacje o tym wyjeździe do Denver - zaskoczyła mnie.
— Mam nadzieję, że sobie poradzisz? - jej spojrzenie wyglądało bardziej jakby chciała powiedzieć:
"mam nadzieję, że jak wrócę nie zastanę domu w kawałkach".— No jasne. Nie martw się o mnie. I o dom - mama zrobiła niezrozumiałą minę. A jednak mi ufała.
— Nie jestem pewna, czy ten wyjazd to dobry pomysł - zamilkła na chwilę i wlepiła we mnie oczy.
— Mamo, nie jestem dzieckiem. Poradzę sobie - wydymałam usta i złożyłam ręce na piersi.
— Masz rację, no to ja idę. A, obiad włożyłam ci do lodówki. Jedzenia powinno ci starczyć przynajmniej na trzy dni - Um, te matki.
— Okej - pożegnałam się czule z matulą.
— Nie wiem ile to potrwa więc będę dzwonić - zerknęła na zegarek. — O matko! Już tak późno? - chwyciła kurtkę, bagaż i ruszyła do drzwi.
— Uważaj na siebie mamo - doprowadziłam ją do taksówki, która już czekała na podjeździe.
— Ty też Alison - jeszcze raz mnie czule przytuliła. Poczekałam, aż taksówka odjedzie.
Postanowiłam poświęcić czas na sport, czyli bieganie. Zrobiła się ładniejsza pogoda, więc powinnam korzystać. Przebrałam się w dresowe spodnie i luźną koszulkę, na którą wciągnęłam bluzę .Wyszłam z budynku i ruszyłam w przeciwnym kierunku do lasu. Ulica była po obu stronach porośnięta ogromnymi drzewami, a dodatkowo była praktycznie pusta więc bez przeszkód mogłam nią biec.
Po jakimś czasie biegu poczułam ukłucie pod sercem. Zatrzymałam się na poboczu, w nadziei, że ból szybko minie. Jakby ktoś wbijał mi sporej wielkości igłę. Złapałam się za miejsce bólu, jakby miało to coś pomóc. Ukłucie było coraz silniejsze. Powoli zaczynało brakować mi tchu, a przed oczami pojawiły się czarne plamy. Ledwie stałam na nogach, ponieważ zaczęły mi mięknąć. To nie jest normalne! Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Matt'a. Coś się ze mną zadziało. W głębi duszy modliłam się, żeby odebrał. Oczekiwanie na połączenie trwało w nieskończoność, a ja czułam się coraz gorzej.
— Słucham? - chłopak szybko odebrał za co dziękowałam mu z całego serca.
— Pom-mocy... - syknęłam z bólu. Nim zdążyłam otworzyć usta do wyjaśnienia, gdzie jestem zwaliło mnie z nóg i upadłam plackiem na pobocze, jak pijana. Nic nie czułam, a oczy same postanowiły się zamknąć.
— Alison? Gdzie jesteś?!
Matt
— Alison, Alis! Cholera! Co do diabła się stało?!Po krótkim oczekiwaniu na odpowiedź rozłączyłem się. Wybrałem jej numer i czekałem w nadziei, że odbierze. Nie odbierała! Co się stało?! Wybiegłem z domu bez zastanowienia i po paru minutach byłem w jej pokoju. Nie zastałem jej, ale wyczułem mocniejszy niż zwykle zapach jej krwi. Słodki i metaliczny posmak unosił się w całym domu. Był tak intensywny, że chciałem, a raczej pragnąłem za wszelką cenę jej krwi. Stłumiłem swój pociąg tabletkami, które dostałem od Philipa. Ostatnio miałem większy apetyt na ludzką krew, a nigdy nie byłem tym wampirem, który atakuje ludzi i wysysa doszczętnie z nich krew. Wybiegłem za unoszącą się strugą zapachu jej krwi.
Na miejscu znalazłem jej telefon, a ślad się urywał.
![](https://img.wattpad.com/cover/32616758-288-k152359.jpg)
CZYTASZ
Hybryda
FantasyAlison to pełna niespodzianek nastolatka. Wraz z matką przeprowadza się do zupełnie nowego miejsca, gdzie szybko się odnajduje. Poznaje niezwykle urodziwego chłopaka z wieloma tajemnicami. Jak się okazuje Alison także jest chodzącą zagadką, o czym n...