52. Czas się pożegnać!

1.8K 109 20
                                    

                  Niestety pożegnania nie należą do łatwych i przyjemnych. Ale uważam, iż nadszedł ten moment, w którym powinnam zakończyć historię Alison i Matt'a. Jak Sami mogliście zauważyć zaniedbałam dodawanie rozdziałów. Dlatego ten będzie ostatni. Zakończenie Sami ocenicie...
_____________________________________

   Wszystko wracało powoli do normy. Rada postanowiła się wycofać i zostawić Matt'a i jego braci w spokoju, a przy okazji mojego ojca, który stał u boku chłopców podczas walki z radą. Bardzo mnie to cieszyło, bo w końcu mogli normalnie żyć, bez ciągłego martwienia się o to, czy ktoś ich zdemaskuje. W końcu mogliśmy wszyscy odetchnąć z ulgą. Kto by pomyślał, że to tak się skończy?

— Wychodzę! - krzyknęłam.

Po drodze do wyjścia wstąpiłam do kuchni, aby zabrać przygotowany kosz z jedzeniem. Przed budynkiem czekał na mnie Matt, po którego wcześniej zadzwoniłam. Chłopak oparł się o samochód i schował ręce do kieszeni. Spuszczoną głowę podniósł jak tylko przeszłam przez próg. Nasze oczy spotkały się. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Jego twarz nagle rozpromieniała. Czułam, jak brzuch wywraca mi się do góry nogami, a serce obija się o żebra - wręcz łomotało. Wstrzymałam oddech na parę chwil, aby uspokoić szalejące serducho. Mimo, że znaliśmy się już dość długo, nadal na jego widok czułam motylki w brzuchu. Jakbym za każdym razem, gdy go ujrzałam, zakochiwała się od nowa. To uczucie stawało się coraz to silniejsze.
Chłopak podszedł i delikatnie chwycił moją twarz obiema dłońmi, aby następnie czule pocałować mnie w usta. Delikatna kompozycja perfum otumaniła mnie już od pierwszego zaciągnięcia się zapachem, na który składało się piżmo ambrowe, drzewo sandałowe i cedr. Tą mieszanką witał mnie za każdym razem. Uwielbiałam kiedy chwytał mnie w pasie i starał się przyciągnąć jak najbliżej siebie.

Energia mnie rozpierała przez myśl, że to był koniec wszystkich problemów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Energia mnie rozpierała przez myśl, że to był koniec wszystkich problemów.

— Hej - przywitałam się z chłopakiem. Matt ponownie musnął wargami moje usta. Tym razem zrobił to znacznie wolniej i delikatniej. Jakby chciał trwać w tej chwili wiecznie. Następnie ucałował mnie w czubek nosa. Oderwał się ode mnie i zapytał:

— Gdzie jedziemy?

— Ma pan ochotę na piknik? - odpowiedziałam pytaniem.

— Z panią, owszem - wziął ode mnie kosz i schował go do samochodu.

Wybranie odpowiedniego miejsca należało do niego. Ja skupiłam się na jedzeniu.
Po parunastu minutach byliśmy - tak myślałam - na miejscu. Rozejrzałam się. Otaczały nas drzewa, jednak środek polany był po prostu gęsto zarośniętą przeróżnymi kwiatami łąką. Jednym słowem wyglądało to bajecznie. Usadowiliśmy się na kocu i rozłożyliśmy jedzenie. Słońce górowało wysoko nad nami, dając o sobie znać promieniami muskającymi naszą skórę.

— Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to już koniec tego całego konfliktu... - spojrzałam w górę delikatnie mrużąc oczy. Błękit nieba był dla nas odsłonięty, gdyż żadna chmurka nie odważyła się przysłonić słońca.

HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz