17. Jestem Carlos

7.7K 554 6
                                    

      Następny, niezbyt ciekawy dzień. A do tego chłodniejszy niż wczoraj. To oznaczało nadchodzącą zimę. Nie lubiłam tej pory roku. Zerknęłam przez okno. No i zima już przyszła nawet była trochę za wcześnie. Chociaż nikt jej nie prosił. Płatki śniegu osadzały się na wszystkim dookoła tworząc swój biały obraz.
Wszyscy wbiegli do klasy, jak stado bydła. Nim zaczęła się lekcja matematyki, do klasy wpadła dyrektorka. Starsza kobieta trzymała w dłoni jakąś rozpiskę, w którą zerknęła za grubych szkieł. Podparłam się na ręce i wgapiałam, jak zima pokrywała swoim puchem całą zżółkniętą trawę jak kołdrą.
Dyrektorka poprawiła grube szkła na nosie i zwróciła się do nas:

— Przepraszam, że przeszkadzam chciałam ogłosić, że związku z nadchodzącą zimą, dość mroźną z tego co mi wiadomo... "Ferie" w tym roku zaczną się nieco wcześniej. A mianowicie już od jutra ponieważ w naszej placówce zepsuło się ogrzewanie. Jak już to ustanowiłam z radą pedagogiczną, jeżeli pan Vipers wraz z panami z obsługi zdoła uporać się z problemem będzie to ogłoszone. Dziękuję za uwagę i jeszcze raz przepraszam - dyrektorka popatrzała na naszą nauczycielkę. — Saro, mogę cię prosić na chwilę? - zapytała.

— Oczywiście. A wy siedzicie cicho, żebym nie musiała się wracać - nauczycielka wyszła wraz ze straszą kobietą. W sali powstał gwar i szum. Parę kolesi, czyli nasi sportowcy, podeszło do dziewczyn i gadali z nimi o jakiejś imprezie.
Z zmyśleń wyrwał mnie głos Ange.

— To co masz zamiar robić w "ferie"? - zapytała cicho podśmiewając się z takiego obrotu sprawy na naszą korzyść.

— Nie wiem - mruknęłam.

— Och, daj spokój. Dzisiaj w ogóle nie da się z tobą porozmawiać. Od rana chodzisz jakaś zbita. I tylko patrzysz w to cholerne okno. Próbowałam wszystkiego... Co się dzieje Alison? - zapytała gromiąc mnie spojrzeniem pełnym ciekawości.

— Yy... Nic. Po prostu mam taki dzień - powiedziałam podciągając do góry obie brwi ze zdziwienia.

— Mam nadzieję, że to tylko taki dzień

Na sali powstał harmider, bo wszyscy mieli coś do powiedzenia. Chłopaki przewyższali barwą głosu, przez co dominowali nad dziewczynami. Już po krótkiej chwili nieobecności do klasy wróciła nauczycielka.

— Proszę o ciszę. Trwa lekcja! - powiedziała oschle. Wszyscy posłusznie umilkli. Nie dziwiłam się, w końcu była to matematyczka.
Dość szybko mijały mi zajęcia. Nawet się nie zorientowałam jak trwała ostatnia lekcja. Ange siedziała cicho skupiona na słowach nauczycielki, jak i reszta klasy. Tylko ja nie mogłam zebrać myśli, bo wszystkie krążyły wokół Matt'a, pocałunku i tego co się ostatnio wydarzyło.
W końcu usłyszeliśmy ostatni dzwonek. Odetchnęłam z ulgą, że na parę dni był koniec ze szkołą. Zdecydowanie nie miałam głowy do myślenia na zajęciach. Pożegnałam się z Ange i ruszyłam swoją drogą. Śnieg sięgał już do kostek. Wkroczyłam do białego parku, który wyglądał jak z obrazu. Wlepiłam wzrok w ziemię i zagłębiłam się w myślach. Po parunastu krokach, moje niezbyt spostrzegawcze oczy dostrzegły czerwoną ciecz. W pewnym momencie dotarło do mnie, że to na pewno była krew. Czy mnie zawsze musiało coś spotykać?
Moja chora ciekawość nie pozwoliła mi tak po prostu odejść z miejsca wypadku. Krok po kroku szłam śladami, które ktoś zostawił. Oprócz cieczy, na śniegu można było dostrzec jakby ktoś się czołgał. Duże czerwone plamy wzbudziły we mnie strach i mocny ścisk żołądka. Coś strasznie głośno oddychało. Domyślałam się, że był to właściciel tej krwi. Miałam nadzieję, że nic poważnego mu nie było i nie będę zmuszona udzielać pierwszej pomocy.
Myliłam się. Za pozbawionymi liści krzakami wśród gęsto porośniętych dzikich, zmarzniętych traw leżał człowiek oparty o drzewo. Byłam pewna, że był to wampir, gdyż jego oczy miały kolor jaskrawo-żółty. Wspomniałam słowa Matt'a, który tłumaczył mi co oznacza każdy kolor. Ten znaczył osłabienie u wampirów.

HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz