49. Powrót do początku

2.2K 186 45
                                    

Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Niechętnie wzięłam do ręki telefon i otworzyłam wiadomość.

Max: Nie odpuszczę, Alison

Przerażona gwałtownie zerwałam się z łóżka.

— Ał! - zawyłam z bólu stając na obolałej nodze. Może nie bolała jak poprzedniego dnia, jednak nadal nie mogłam na niej stanąć jak na zdrowej nodze.

— Po co wstałaś? - zapytał przecierając oczy. — Mówiłem, że masz leżeć - spojrzałam na leżącego na łóżku Matt'a. Czarny podkoszulek opinał dobrze zbudowany tors. Przejechałam wzrokiem wzdłuż ciała chłopaka. Zgrabny. — Poczekaj, nie ruszaj się - nakazał i wstał, aby następnie ułożyć mnie z powrotem do łóżka. — Śpij, jeszcze wcześnie - spojrzałam na twarz chłopaka.

— Matt? - cichutko zawołałam bawiąc się krawędzią jego koszulki.

— Chcesz mnie rozebrać? - półprzytomny zapytał.

— Co?! N-nie! - zaprotestowałam. Chłopak parsknął śmiechem przyciągając mnie bliżej siebie. Cały czas miał zamknięte oczy, a mimo to czułam jak mi się przyglądał.

— A więc śpij - powiedział po chwili. Jeden kącik ust chłopaka uniósł się do góry.

— Ale Matt...

— Alison, proszę... Później zrobię wszystko co tylko będziesz chciała... Obiecuję - zadeklarował. Mogłam i chciałam to jakoś wykorzystać. Nie należało marnować okazji, kiedy takowa się nadarzała.

— Wszystko? - zapytałam z chytrym uśmieszkiem opracowując w myślach plan.

— Co tylko zechcesz... - mamrotał.

— Dotrzymasz słowa?

— A czy kiedyś nie dotrzymałem? - powiedział i obrócił się na drugi bok uwalniając mnie z uścisku.

— Trzymam cię za słowo - na wszelki wypadek nagrałam na dyktafon jego wypowiedź. Dzięki niezbitemu dowodowi, nie mógł wywinąć mi się tak łatwo. Chłopak nagle przerzucił się z powrotem i chwytając mnie w pasie przysuną przez cały środek łóżka do siebie, aby następnie wtulić się pomiędzy zagłębienie mojej szyi, a ramienia.

Obudziliśmy się około dziesiątej. Po codziennej toalecie zeszliśmy na wspólne śniadanie. Nikt o dziwo nie zwracał uwagi na obecność Matt'a, o tak wczesnej porze. William siedział przy stole czytając swoją ulubioną, poranną gazetę, a mama szperała w torebce za swoimi dokumentami. Tak więc my zasiedliśmy do stołu, ale w jadalni, gdyż Matt nie miał zamiaru znosić obecności Williama.

— Będziesz to kończyła? - zapytał. Spojrzałam na Matt'a z uśmiechem.

— Proszę, na zdrowie - oddałam chłopakowi swoją porcję jajecznicy. Przez chwilę z podziwem wpatrywałam się, jak szybko zjada przygotowane przeze mnie śniadanie. — Już, najadłeś się? - zapytałam żartobliwie patrząc na opróżniony talerz.

— O tak. Możemy iść - powiedział wstając. Wziął oba talerze i zaniósł do kuchni. Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wiadomość.

Max: Możemy się spotkać? Proszę

Max: Możemy się spotkać? Proszę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz