23. Co się ze mną dzieje?!

7.1K 536 15
                                    

Obudziłam się, już sama w łóżku, gdzieś koło dziewiątej. Leniwie wstałam z legowiska i niechętnie poczłapałam do ubikacji. Z zaklejonymi jeszcze oczyma obmyłam twarz rześką wodą. Jak codziennie o poranku spojrzałam w lustro na swoje odbicie, które jest moją nieuniknioną codziennością.

Co do jasnej?!

Przetarłam oczy modląc się w duchu, żeby to co widziałam nie było prawdą. Serce gwałtownie przyśpieszyło, a ręce drgały, jak chorej na Parkinsona starszej pani. Spojrzałam jeszcze raz w zwierciadło.

— Co to jest!? - pytając siebie podniosłam głos na tyle, żeby obudzić ze snu mamę. Miałam wrażenie, że jeszcze się nie obudziłam. Mama z hukiem przebiegła do pokoju.

— Alison co się stało? - nie chciałam w tamtym momencie nikomu się pokazywać. Z takim czymś na twarzy? Wyglądałam jak... I nie mówię o problemie nastolatków. To nie był żaden pryszcz! To znacznie coś gorszego. Wyglądałam jak chora na punkcie tatuaży kobieta. Wyszłam z łazienki, aby ujrzała moją krzywdę. Gdy mnie zobaczyła, jej reakcja była dziwna. Kobieta przytkała dłonią usta, aby nie wydać żadnego dźwięku. Moja twarz, a dokładniej okolice oczu i skroni były pokryte jakimiś czarnymi wzorami i nieznanymi, nieludzkimi literami. Nie przypominałam sobie, żebym robiła tatuaże! A więc skąd to się wzięło na mojej twarzy? A wracając do mamy... Zbytnio to jej nie zdziwiło, podejrzewałam, że ona coś wiedziała.

— Co się ze mną dzieje? - wyłkałam czując ogrom ciepła napływającego do głowy.

— To... Nie jest prawda! - cofnęła się o krok, jakbym była śmiertelną bronią.

— O czym mówisz?! Powiedz mi, mam prawo wiedzieć! - łzy sączyły się z moich oczu, jak i jej. Jej ręce drgały, a oddech był nierówny. Była przerażona tym co wiedziała.
Zaczęłam się zastanawiać, jak czarna była nasza przeszłość.

— Alison ja nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć... - krople łez opadały na jasny podkoszulek od piżamy.

— Zacznij od początku. Powiedz wszystko co powinnam wiedzieć! C-chcę w-wiedzieć wszystko... - szepnęłam zająkując się.

— Usiądźmy, proszę... - powiedziała siadając na łóżku. Postanowiłam zająć obrotowe krzesełko od biurka.

— Pewnie mnie znienawidzisz - spuściła wzrok i pusto wlepiła w podłogę. Jej blade policzki były mokre od ciągle spływających łez. — W-więc... Zacznę od tego, od początku. Poznałam mężczyznę. Byłam młoda, nie wiedziałam czego tak naprawdę chciałam. Oświadczył mi się, a ja się zgodziłam. Mieliśmy wziąć ślub i wszystko zapowiadało się wspaniale do czasu, gdy na mojej drodze pojawił się William Vancour. On był inny niż wszyscy... Przy nim czułam się bezpieczna. Wyróżniał się - zakryła twarz rękami. — I wtedy zdradziłam Joel'a. Nie miałam nawet odwagi, żeby mu o tym powiedzieć - powiedziała odsłaniając szklane oczy, w których pojawiły się iskierki. — William to zrobił. Chciał, abym skończyła z Joel'em. Joel po prostu mnie zostawił, jak tylko się dowiedział. Nie próbował mnie wysłuchać...

— Mamo, co to ma wspólnego z tym dziwactwem?

— Bo gdy dowiedziałam się, że będę mieć dziecko, William mi wyznał kim tak naprawdę był. Nie uwierzyłam mu dopóki nie pokazał co potrafił - zatrzymała się w słowie i zamyśliła. — Długo biłam się z myślami, byłam na skraju wytrzymałość psychicznej. Will był kimś, kogo nie znałam, bałam się go. Gdy rozszyfrował co się ze mną działo, zaczął bardziej nade mną czuwać. Pomagał mi. Opiekował się nami dzień w dzień. Zachował się jak prawdziwy mężczyzna. W końcu nadeszła na ciebie pora. Opiekował się mną, aż wyszłam z depresji. Byliśmy normalną rodziną do chwili, gdy skończyłaś osiem lat. Wtedy musiał odejść. Nie wyjaśnił dokładnie, dlaczego odchodzi. Musiał szybko zniknąć z naszego życia. Pamiętam jego ostatnie słowa przed wyjściem. Nie chce, żeby nam coś groziło, ale zawsze będzie nas pamiętał i kiedyś powróci. Znajdzie nas wszędzie. Wiem, że on nadal cię kocha. Byłaś jego oczkiem w głowie - powiedziała rzucając mi zgubne spojrzenie, w którym było wiele żalu i poczucia winy.

HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz