Przeszłość

996 29 30
                                    


Bez wahania przekroczyłam drzwi szkoły. 

Szłam wyprostowana, obserwując otoczenie. Uśmiechałam się. 

Wyglądałam nie najgorzej. Moje kasztanowe włosy  sięgające do łopatek były dokładnie rozczesane, na sobie miałam koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci, na to szarą kamizelkę z rękawami dopasowanymi długością do koszuli, czarną plisowaną spódniczkę, trampki i beżowe skarpetki. Na plecach niosłam swój plecak w kolorze khaki, a w ręce trzymałam rączkę torby-walizki. Apel na rozpoczęcie roku odbył się wczoraj, ale dopiero dziś wprowadzaliśmy się do internatu. Widziałam, że niektórzy się za mną oglądają, więc posyłałam im szczere i radosne uśmiechy, a ci je odwzajemniali. 

Weszłam do przydzielonego mi pokoju bez pukania czy jakiegokolwiek wahania, gdyż byłam pewna, że to mój pokój, sprawdzałam to chyba z dwa tysiące razy. Otworzyłam drzwi, a tam... 

Na środku pokoju stał chłopak w moim wieku. Miał czarne włosy z zielonymi końcówkami i jednym pasmem tego koloru oraz niebieskie oczy. Spojrzał na mnie, zaskoczony. 

- Co ty tu robisz? - spytał bez skrupułów. 

Skrzyżowałam ręce na piersiach. 

- Ja? Wchodzę do swojego pokoju. Pytanie brzmi, co ty tu robisz? - zmierzyłam go spojrzeniem. Chłopak do mnie podszedł. 

- Jak to do twojego pokoju? - spytał. - To jest mój pokój! 

Wtedy do pomieszczenia wszedł jeszcze inny chłopak z kapeluszem khaki na głowie, spod którego wystawały blond włosy. Ubrany był w różową koszulę polo i dżinsy do połowy łydek. 

- Stary! - zawołał, nie zauważając mnie. - Wprowadziłeś się do pokoju jakichś dziew... Em... - zająknął się, gdy mnie zobaczył. - Nasz jest obok... 

Spojrzałam na bruneta z poczuciem zwycięstwa. 

- Widzisz? To mój pokój. Mógłbyś proszę wyjść? Chcę się rozpakować. 

Chłopak prychnął. 

- Brzmisz jak pani Ja-Wiem-Wszystko. 

- Może nie wiem wszystkiego, ale na pewno wiem więcej od ciebie - odgryzłam się. 

Blondyn zaniósł się śmiechem, a brunet spojrzał na niego gniewnie. 

- Czego się ryjesz? 

- Wreszcie znalazł się ktoś, kto ma równie dobre pociski co ty - wytłumaczył blondasek, nadal się śmiejąc. - A tak w ogóle, jestem Geoff, a ten głupek to Duncan. 

Uśmiechnęłam się nieco złośliwie na określenie "głupek". 

- Jestem Cortnie. - przywitałam się, po czym dodałam: - A teraz, za przeproszeniem, wypad z pokoju! 

W takiej sytuacji zastała nas brunetka, chyba gotka, z niebieskimi pasmami we włosach, ubrana w czarno-granatowy strój i z mrocznym makijażem. 

- Brawo, dziewczyno i nowa współlokatorko - odezwała się z uśmiechem na ustach. Chyba to jednak nie była taka kompletna gotka. - Wy posłuchajcie się Cortnie i jazda stąd. A tak na pożegnanie, Gwen jestem. 

Duncan spojrzał na mnie, stojąc na progu pokoju. 

- Powodzenia, księżniczko - rzucił nieco kpiąco i wyszedł, a za nim Geoff, z całej siły powstrzymujący uśmiech z nie wiadomo jakiego powodu. 

Toksyczna miłość | Duncney | ZAWIESZONE!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz