Bezsenność, sztuka i nowe znajomości

275 17 60
                                    

#DUNCAN# 

Nie mogłem spać. 

Sfrustrowany usiadłem prosto na łóżku, odrzucając kołdrę. Wziąłem telefon z szafki i go włączyłem. Po chwilowym oślepieniu przez zbyt rozjaśniony ekran udało mi się sprawdzić godzinę. Ze złością odłożyłem komórkę i przetarłem twarz dłonią. 

Była druga dwadzieścia trzy. 

 Rozejrzałem się po pokoju z naiwną nadzieją, że może któryś z chłopaków nie śpi, ale na próżno. Wszyscy smacznie chrapali. 

Telefon rozbrzmiał powiadomieniem. Niechętnie go podniosłem i ożywiłem się, widząc, kto był nadawcą wiadomości. 

Courtney: Cześć 

Courtney: Śpisz?? 

Zanim usunęłaby wiadomość myśląc, że mnie obudzi, wstukałem odpowiedź: 

Duncan: NIESTETY nie ._. 

Mogłem sobie wyobrazić, jak parsknęła śmiechem pod nosem. Nagle wpadłem na pewien pomysł, z którego realizacją nie zwlekałem. 

Duncan: co ty na nocny spacer? 

Musiała się zawahać, bo nie odpisała od razu. Czekałem w zniecierpliwieniu, stukając palcem w ekran. Już miałem odwoływać swoje słowa, gdy usłyszałem ciche pukanie dobiegające zza drzwi. 

Z mocno bijącym sercem wstałem i otworzyłem drzwi. Za nimi stała Courtney, ubrana w za dużą na nią ciemnoczerwoną bluzę, dżinsy i jej słynne, rozpadające się trampki. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i rzuciła: 

- Ubieraj się, Romeo. 

### 

- Jesteś pewien, że to wypali? - wyszeptała mi do ucha, a ja poczułem dreszcze. Szybko się opanowałem i z pewną siebie miną kiwnąłem głową. 

- Robiłem to mnóstwo razy. - tym razem nie kłamałem. Skupiłem się na majstrowaniu przy zamku drzwi kuchennych. W końcu coś kliknęło, a nasze wrota do wolności się otworzyły. Uchyliłem je, po czym teatralnie się ukłoniłem i wskazałem dziewczynie drogę. - Księżniczki przodem. 

Zaśmiała się i wyszła pierwsza. Podążyłem za nią. Gdy byłem już na zewnątrz, między drzwi a ich framugę włożyłem kawałek drewienka, abyśmy potem mogli wrócić do internatu i nie zatrzasnęli się na dworze. 

Odwróciłem się do Courtney z szerokim uśmiechem. 

- To jak będzie? Idziemy? 

- Myślisz, że się cofnę, skoro już wyszłam? - rzuciła mi niedowierzające spojrzenie. 

Zaśmiałem się i oznajmiłem: 

- W takim razie ruszamy! 

### 

- Wow... - wyszeptała Courtney, obracając się wokół własnej osi. 

Uśmiechnąłem się pod nosem i obserwowałem ją, a dziewczyna oglądała miejsce, w które ją zaprowadziłem. 

Zabrałem ją do Honest Gallery - projektu zorganizowanego przez grafficiarzy z naszego miasta. Świetny pomysł, bez kitu. Związek Graffiti w Hardwick Town wynajął w tym celu halę, w jakiej się znajdowaliśmy. Wstęp był oczywiście wolny i dla każdego, chociaż trzeba było wiedzieć, gdzie to w ogóle jest - w naszym mieście jest cała masa pustych fabryk, w których zorganizowano różne fajne miejscówki. W każdym razie wszystkie ściany pokryte są obrazami, pojedynczymi hasłami, poematami i wszystkim, czego sobie może człowiek zażyczyć - a najlepsze, że to wszystko fluorescencyjnymi farbami. 

Toksyczna miłość | Duncney | ZAWIESZONE!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz