#DUNCAN#
Byłem wściekły i nie wiedziałem, czy bardziej na siebie, czy na Cortnie.
Szedłem ślepo przed siebie korytarzami, skręcałem w zakręty, których nie rozpoznawałem, i wchodziłem po schodach, po których nie powinienem wchodzić. Przez cały czas w mojej głowie szalał huragan myśli. Przez cały czas odtwarzałem sytuację z pokoju dziewczyn.
W końcu się zatrzymałem.
Jej mina... Taka wypruta z emocji, ale jednak pełna bólu... Nie sądziłem, że na twarzy, na której nie ma żadnych uczuć, można zobaczyć ból. Cortnie zawsze była w tym mistrzynią, gdy na przykład kłóciliśmy się z jakimś nauczycielem, ona przejmowała stery, bo potrafiła być opanowana i mówić lodowato spokojnym głosem. Wcześniej sądziłem, że to jej zaleta, ale po tym zajściu... sam już nie wiedziałem.
Dobra! Chciałem ci pomóc, ale skoro nie potrafisz nawet pozwolić na to komuś, no to nie! Już prawie było mi ciebie naprawdę żal, już prawie naprawdę pomyślałem, że byłabyś w stanie przełamać ten swój idiotyczny strach, gdybym ci pomógł! Ale nie, jesteś zbyt uparta, żeby przyjąć moją wyciągniętą rękę! Może i zasłużyłaś na te swoje popieprzone życie, wiesz?!
Kurwa mać, co ja zrobiłem?!
Na oślep wypadłem na plac na tyłach kuchni. Złapałem się za głowę, nie mogłem złapać oddechu, zacząłem łazić w kółko. Boże, czemu ja to powiedziałem?! Jak mogłem... Jak śmiałem nazwać ją upartą?! Jak śmiałem powiedzieć, że zasłużyła na to, co przeżyła?! Jak ja...
Potrzebowałem jakoś odreagować, najbliżej był śmietnik. Przywaliłem w niego pięścią. Ból pomógł mi trochę ochłonąć. Wziąłem głęboki oddech, a wtedy na plac wpadli Bridg i Geoff.
- Co się stało, stary? - spytał od razu Geoff.
Nabrałem powietrza i wszystko im opowiedziałem. Gdy skończyłem, Bridg patrzyła na mnie przez chwilę z niedowierzaniem, po czym powiedziała:
- Ja wszystko mogę zrozumieć, ale żeby być takim debilem, to się naprawdę musi człowiek postarać.
- Bridg, ja wiem! Nie musisz mnie dobijać, mogłabyś za to jakoś pomóc!
- Pomóc? Jak ja mam ci pomóc?! Spieprzyłeś to, Duncan! Dziewczyna się przed nami otwiera, a ty co robisz? Partoczysz wszystko kilkoma zdaniami!
- Bridg... - Geoff położył blondynce dłoń na ramieniu. W myślach przewróciłem oczami. Cudownie, wybrali sobie bardzo dobry moment na urocze scenki. - Zgadzam się, że spartolił, ale każdemu się czasem coś wymsknie. Był wściekły, jasna sprawa, też bym był trochę zły. Spróbujmy jakoś pomóc, skoro chce to naprawić.
Bridg westchnęła.
- Dobrze - zgodziła się. - Ale jest jeden warunek.
- Jaki? - spytałem. Jeśli pomogą mi naprawić relacje z Cortnie, zgodziłbym się na wszystko.
- Dasz jej czas. Nie będziesz naciskać. Zrozumiesz, jeśli jest na ciebie wkurzona i nie będzie chciała z tobą gadać. Pasuje?
- Chyba musi - mruknąłem.
Muszę naprawić to, co zrobiłem przez swoją głupotę, i to szybko.
###
Obudziła mnie poduszka Mike'a, która wylądowała na mojej twarzy.
- Mike! - mruknąłem, ściągając z siebie poduszkę. - Człowieku, daj żyć!
- Pobudka! - krzyknął mi prosto do ucha Mike, ignorując mnie. - Wstawajcie, lenie!
Zwlokłem się z łóżka, bo już wolałem wstać niż narażać się na oblanie wodą.
Ubrałem się w dżinsy, jakąś koszulkę i czarną bluzę we wzór w czaszki. Gdy wyszedłem z łazienki, Mike jeszcze dobudzał Trenta, natomiast Geoff był już na nogach. Po jakimś kwadransie ogarniania wszyscy wyszliśmy z pokoju.
Owszem, razem z dziewczynami tworzyliśmy jedną dużą paczkę, ale często chodziliśmy osobno - dziewczyny w jednej grupce, a my w drugiej. Tak było tego dnia, chociaż bardzo chciałbym, żebyśmy akurat dzisiaj trzymali się razem, bo wtedy Cortnie byłaby zmuszona powiedzieć mi przynajmniej jedno, głupie cześć.
Kogo ja oszukuję. Nie powiedziałaby nawet tego.
W szkole panowała ta szczególna atmosfera jesieni, mimo że nadal był początek października. Chyba od piątej rano wciąż padało, a gdy stanęło się przy oknie, można było usłyszeć dalekie grzmoty.
Siedem lekcji przeżyłem z trudem. W czasie fizyki z Molarem ledwo co powstrzymywałem się od zwyzywania nauczyciela słowami takimi jak narkoman, diler czy dziwak. Potem na matmie wszystkie te iksy i igreki mieszały mi się przed oczami, kompletnie nie umiałem się skupić. Na angielskim dostaliśmy zadanie, żeby napisać opowiadanie na cztery strony. Nawet nie wiedziałem, do kiedy jest termin. Na biologii nauczycielka przyłapała mnie na używaniu telefonu i wlepiła uwagę, a telefon zabrała. Ogółem ten dzień był do dupy.
Nie zamieniłem nawet słowa z Cortnie, a ona ani się do mnie nie odezwała, ani nawet nie zaszczyciła mnie jednym spojrzeniem.
Z ulgą wróciłem do pokoju i klapnąłem na łóżko. Mike poszedł do pedagoga - musiał tam chodzić ze względu na swoją osobowość wieloraką, Trent na kółko muzyczne, a Geoff polazł gdzieś z Bridg. Miałem parę godzin tylko dla siebie.
Nagle uderzyło we mnie uczucie, że coś jest nie tak. Kurde, jasne, że coś jest nie tak: Cortnie jest na mnie cholernie wściekła! Zignorowałem więc to przeczucie i po prostu leżałem dalej.
#CORTNIE#
Byłam sparaliżowana. Nie ze strachu, ale z szoku. Ukryta za rogiem, patrzyłam na przedziwną sytuację rozgrywającą się na moich oczach.
Pod kantorkiem woźnego, czyli w miejscu, w którym niedawno zepsuła się kamera, stał pan Molar i Anna Maria. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo.
- Powiedział pan, że wystarczy na cały dzień! - mówiła ze złością Anna Maria przyciszonym głosem. - Starczyło tylko na pół.
- Widocznie jesteś odporna - powiedział pan Molar. - Musisz brać dwie dawki.
- Ile to będzie?
- Za dwadzieścia pięć dolarów dam ci dawkę na dwa kolejne dni.
Dziewczyna przez chwilę się namyślała, po czym kiwnęła głową.
- Zgoda.
Pan Molar uśmiechnął się nieco diabolicznie, rozejrzał się i otworzył swoją skórzaną teczkę. Moim oczom ukazało się mnóstwo plastikowych torebeczek oraz metalowych pudełeczek. W torebkach tkwiły albo tabletki, albo przeróżne proszki. Zawartości pudełeczek nie widziałam, ale nie potrzebowałam tego widzieć - już wiedziałam, o co chodzi. Dragi! Molar jest dilerem, a w pudełkach są skręty!
- To, co zawsze? - spytał, unosząc wzrok.
Anna Maria bawiła się swoimi włosami. Powiedziała ostrożnie:
- A ma pan może coś... mocniejszego?
Uśmiechnął się.
- Mam. - wyciągnął odpowiednią plastikową torebkę. - To będzie trzydzieści za dawkę na dwa dni.
- Dobrze. - szybko wyciągnęła portfel, odliczyła pieniądze i wręczyła je nauczycielowi. Ten, zanim podał jej torebkę, przeliczył szybko to, co mu dała. Gdy był już pewien, że go nie oszukała, wręczył jej opakowanie. Zamknął walizkę, wstał i uścisnął dłoń dziewczyny z uśmiechem na ustach.
- Miło robi się z panią interesy.
Anna Maria nie odpowiedziała, szybko wbiegła po schodach i uciekła do szkolnej łazienki. Pan Molar zaśmiał się pod nosem i zaczął wchodzić po stopniach. Szybko ukryłam się za rogiem. Gdy mnie minął i wszedł na górne piętro, rozluźniłam się i poszłam do swojego pokoju.
W środku była tylko śpiąca LeShawna. Usiadłam na parapecie i wpatrując się w deszcz, intensywnie myślałam.
CZYTASZ
Toksyczna miłość | Duncney | ZAWIESZONE!!
FanfictionNIE TRZEBA ZNAĆ TOTAL DRAMA, ABY CZYTAĆ. WYDARZENIA ODBYWAJĄ SIĘ POZA AKCJĄ SERIALU. Co by się stało, gdyby postacie z Total Drama nigdy nie wzięły udziału w tym teleturnieju i spotkałyby się w liceum z internatem?