Party Time

273 20 120
                                    

#CORTNIE# 

W końcu nadeszły upragnione przez wszystkich Mikołajki, na które ja chyba cieszyłam się bardziej niż Gwen, Bridg, LeShawna i Zoe razem wzięte. 

Udało mi się całkowicie zapomnieć o Duncanie, a przynajmniej tak sobie wmawiałam - czasem jeszcze czułam zazdrość, gdy widziałam, jak się całują, jednak moją głowę zaprzątał Matt, mój cudowny, troskliwy, szczery chłopak, nie mający oporów przed całowaniem mnie w czoło przy grupie jego znajomych, ideał po prostu. Byłam z nim umówiona na randkę w tej samej pizzerii, w której byliśmy przed naszym pocałunkiem, i miałam dla niego czarną bluzę z rysunkiem renifera. Po naszej randce szliśmy na dużą imprezę, na której mieli być ludzie z jego i naszej szkoły. Aż dziwne, że wcześniej się nie poznaliśmy - nasze szkoły, jako dwa internaty, często spotykały się na Zawodach Międzyszkolnych. Byli oni jedynym godnym nas przeciwnikiem, inne szkoły były zbyt słabe. 

Przez cały dzień stresowałam się, czy mój prezent się Mattowi spodoba. W końcu nie było to nic wielkiego, mogło mu się nie spodobać, a najgorsze było to, że tak czy siak by mi nie powiedział, bo był zbyt miły. 

Gdy tylko skończyła się ostatnia lekcja - na której prawie nie umiałam wysiedzieć - równo z dzwonkiem wybiegłam z sali i pognałam do pokoju. Specjalnie dla Matta ubrałam się w czarną plisowaną spódniczkę, białe podkolanówki i czerwony sweter. Dziewczyny weszły do pokoju w momencie, w którym nakładałam brązowy płaszcz oraz zawiązywałam beżowy szalik. Bridg wcisnęła mi jeszcze na głowę czapkę tego samego koloru, natomiast LeShawna spojrzała na mnie i się roześmiała. 

- Co? - spytałam zdyszana od spieszenia się. 

- Masz na nogach kapcie! 

Spojrzałam w dół i także zaczęłam się śmiać, po czym szybko założyłam kozaki za kostkę. Gwen przewróciła oczami i opadła na łóżko z telefonem, natomiast Zoe pisnęła głośno z ekscytacją. 

- Tak się cieszę, że jesteś szczęśliwa z Mattem! Oczywiście trochę szkoda naszego kochanego Duncnie, ale... 

- Przepraszam bardzo, że czego?! - spytałam. Miałam nadzieję, że się przesłyszałam. 

- Nie przejmuj się tym teraz! - powiedziała pospiesznie Bridg, ratując sytuację. - Ja też się cieszę, ale... wiesz, mam jakieś dziwne przeczucia co do tego Matta. Uważaj, proszę cię. 

- Bridg, wyluzuj - zaśmiałam się. - Matt to jest złoty chłopak, nic mi nie zrobi, a już na pewno mnie nie zrani. Wszystko będzie dobrze. 

- Jakby co, masz jeszcze Duncana - rzuciła Gwen z łóżka. - A nie, chwila, przecież Martha zabrała ci go sprzed nosa. No tak, zapomniałam. 

- Nikogo mi nie zabrała - odparłam. - Poza tym nie rozumiem, dlaczego każda rozmowa o Mattcie sprowadza się do Duncana. Mam teraz chłopaka, a on ma dziewczynę, nic nas nie łączy i nigdy nie łączyło. 

- Wmawiaj sobie - powiedziała LeShawna, po czym wypchała mnie z pokoju, zanim zdążyłam odpowiedzieć. - No już, idź, bo się jeszcze spóźnisz do tego swojego rycerza na białym koniu!

Drzwi za mną się zatrzasnęły, a ja wywróciłam oczami z uśmiechem i zbiegłam po schodach, gdy mój telefon się rozdzwonił. Szybko odebrałam. 

- Halo? 

- Cześć, tu Matt, wszystko w porządku? Spóźniasz się... 

- Co? Jak to? - spojrzałam na godzinę. - Przecież jest za dziesięć szesnasta, mam jeszcze dziesięć minut. 

- Cortnie, co ty wygadujesz? Byliśmy umówieni na piętnastą czterdzieści. - zdziwiła mnie złość w jego głosie. - Od dziesięciu minut siedzę jak głupi przy pustym stoliku. Jak możesz się spóźniać w Mikołajki?! 

Toksyczna miłość | Duncney | ZAWIESZONE!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz