"Idę po ciebie, kochanie"

148 9 11
                                    

#COURTNEY# 

Opadłam na podłogę naszego pokoju, opierając się plecami o swoje łóżko. Dziewczyny podobnie jak ja rozłożyły się bez sił w różnych miejscach. Przez dobre dwie minuty wszystkie milczałyśmy. 

– Kurwa, ale jestem zmęczona – jęknęła nagle Gwen, przejeżdżając dłonią przez twarz. 

Zamruczałyśmy w akcie zgody. 

– A nawet nic takiego się dziś nie działo – zauważyła Zoey. 

– Może poza tym, że lekcje się potwornie dłużyły. – rzuciła LeShawna. 

Zamknęłam oczy i przysłuchiwałam się ich rozmowom na temat dzisiejszego dnia, a sama dałam sobie chwilę dla siebie. Z jednej strony słyszałam słowa dziewczyn, a z drugiej pogrążona byłam we własnych myślach. 

Relacje z Gwen mocno się poprawiły – i to nie tylko moje, ale nas wszystkich. Dziewczyna znów stawała się tą gotką, z którą tak blisko byłam w pierwszej klasie. Bardzo się z tego powodu cieszyłam, bo tęskniłam za rozrywkową i sarkastyczną stroną Gwen. 

Mimo tej poprawy nasza paczka nadal nie wróciła na stare, dobre tory. Mieliśmy kiedyś taki wspaniały, wspólny klimat... A ja to zepsułam. Ta świadomość kłuła mnie w serce. Wiedziałam, że to przez moje traumy, dramaty, bóle i wady tak się rozpadliśmy. Nie chciałam o tym za dużo myśleć, ale nie mogłam ignorować tego, jak byliśmy podzieleni; a to przez konflikt mój i Duncana. 

Westchnęłam cicho i otworzyłam oczy. Zaczęłam udzielać się w rozmowie, zanim moje myśli dostałyby okazję, by stać się ponure. Na to nie miałam czasu i ochoty. 

– Ta nowa babka od fizyki serio jest spoko. – wtrąciłam. – Nieźle tłumaczy. 

– No tak, ale to nadal fizyka – odparła Gwen, wywracając oczami. – Nie polubię nikogo, kto interesuje się tym cholerstwem. 

– Jest bardzo miła! – zgodziła się ze mną Bridg. – Tylko że... jakoś tak nie potrafię normalnie uczyć się na tych lekcjach. Ciągle przypominam sobie Molara i tą całą akcję. W dodatku to siedzenie na posterunku... Makabra. 

Kiwnęłam głową. Ja też nie byłam w stanie skupić się na lekcjach fizyki. W przypadkowych momentach przypominało mi się, jak zapłaciłam Molarowi dwadzieścia dolarów za skręty, a wtedy natychmiast zalewało mnie obrzydzenie do samej siebie. 

– A ta prezentacja z historii... – zajęczała Zoey. – Przecież to jest jakieś popaprane! 

Już miałam protestować, gdyż bardzo lubię historię i zawsze wstawiam się za naszym nauczycielem, ale wtedy ktoś zapukał do naszych drzwi. Wymieniłyśmy spojrzenia. 

– Nie ja! – krzyknęłyśmy po kolei. 

Ja niestety krzyknęłam ostatnia, więc westchnęłam, z ociąganiem wstałam i otworzyłam drzwi. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy ujrzałam wszystkich chłopaków – nawet Duncana. 

Próbowałam na niego nie patrzeć, zamiast tego uniosłam brew i odezwałam się do Geoffa: 

– A co to za tłumne przybycie? 

– Musimy wejść, ważna sprawa – wyjaśnił blondyn. Miał poważną minę. 

Nie zadawałam więcej pytań. Otworzyłam drzwi szerzej i odsunęłam się na bok, a chłopaki weszli. Są takie sytuacje, kiedy nie należy pytać i dociekać, trzeba po prostu się posłuchać. To była jedna z nich, chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałam, dlaczego. 

Kiedy wszyscy już siedzieli, Geoff rzucił znaczące spojrzenie Duncanowi. Ten skinął głową i odezwał się: 

– Mamy ważną sprawę. Wydarzyło się coś pojebanego. Chodzi o ciebie, Courtney – dodał, patrząc mi prosto w oczy. Poprawiłam się na podłodze, starając się zignorować szybsze bicie serca. – Ten pojeb Matt wstawił na Instagrama twoje zdjęcie z tych wakacji, z plaży. Pisałem z Tonym, jego przyjacielem. Powiedział mi, że Mattowi ostatnio mocno odwala i że on oraz reszta podejrzewają, że być może cię śledzi. 

Toksyczna miłość | Duncney | ZAWIESZONE!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz