Oczy

328 21 34
                                    

#COURTNEY# 

Była połowa stycznia, wróciliśmy już do szkoły i znów trzeba było zadbać o utrzymanie tej iluzji, którą wszystkich karmiłam. Męczące to było, nie będę kłamać. 

Zbliżał się koniec semestru, co oczywiście znaczyło, że nauczyciele dostali bzika. To popraw, z tego zrób pracę dodatkową, o tym pamiętaj, to musisz napisać. Wszyscy dostawali już szału, a mi kończyły się już i papierosy, i skręty, którymi wypalałam stres. 

Ciężko mi było to wszystko udźwignąć, męczyły mnie ciągłe krzyki na korytarzu i w moim pokoju, sztuczne i szczere uśmiechy, nacisk na poprawę ocen i gadki o tym, że ocena na półrocze wlicza się w ocenę końcową. Znów żyłam na przeciwbólowych, kawie i petach, a jadłam jeden posiłek w ciągu dnia tylko po to, żeby móc jakoś wstać rano. W dodatku Bridg poprosiła mnie, żebym zapisała się razem z nią do wolontariatu, a ja nie umiałam jej odmówić i się zgodziłam. Cudownie, teraz oprócz wszystkich prac dodatkowych, dzięki którym miałam mieć najlepsze oceny na półrocze z każdego przedmiotu dołożyłam sobie jeszcze spotkania wolontariatu trzy razy w tygodniu. 

Nienawidzę tego wszystkiego. 

Kiedy nadeszły wyczekiwane przeze mnie ferie, miałam chwilę na odetchnięcie, jednak wcale mi to nie pomogło. Ferie jak zawsze spędzałam a internacie, a tym razem większość przeleżałam w łóżku, udając chorobę. Miałam ochotę ciągnąć to dalej, ale gdy Bridg napomknęła coś o wizycie u lekarza, szybko zrezygnowałam z tego pomysłu - doktor od razu zorientowałby się, że jestem całkowicie zdrowa. 

Po feriach nastąpił powrót do szkoły i był to już luty. W czwartek, trzeciego lutego, zwlokłam się z łóżka na dźwięk alarmu Zoe. 

- Court, pospiesz się! - poganiała mnie Bridg. - Na wciąganiu flagi musimy powiedzieć, czym aktualnie zajmuje się wolontariat, i musimy być tam wcześniej! 

Nie chciałam jej zawieść, już i tak zbyt dużo ludzi zawiodłam, dlatego szybko wzięłam ubranie z szafy i zajęłam jako pierwsza łazienkę. W środku, w ukryciu przed dziewczynami, połknęłam szybko przeciwbólową oraz tabletkę mającą dodawać energii, po czym ubrałam się w luźne szare spodnie i brązową bluzę z narysowanym minionkiem. Gdy wyszłam, Zoe do mnie podeszła i pisnęła: 

- Mogę ci związać włosy?! 

Nie miałam siły odmówić, zresztą było mi wszystko jedno, więc się zgodziłam. W dziesięć minut Zoe zrobiła mi pięknego francuza, który naprawdę mi się podobał, a to się ostatnio rzadko zdarzało. Trzeba przyznać, że miała rękę do takich rzeczy. 

Przez cały ten czas, gdy czerwonowłosa robiła mi fryzurę, Bridg niemal podskakiwała obok łóżka, na którym siedziałyśmy, bo bała się, że się spóźnimy. Zupełnie nie docierały do niej żadne sensowne argumenty takie jak fakt, że nawet, jeśli miałyśmy być przy fladze wcześniej, to i tak miałyśmy jeszcze dwadzieścia minut do godziny, na którą byłyśmy umówione, ani to, że dojście tam zajmie nam dwie, maksymalnie trzy minuty. Gdy Zoe skończyła mnie czesać, blondynka znów podskoczyła, złapała mnie za rękę i wyszarpała wręcz z pokoju. Biegłyśmy korytarzem, mimo że miałyśmy jeszcze sporo czasu w zapasie, i zrobiłyśmy z siebie idiotki, gdy wpadłyśmy zdyszane do siedziby wolontariatu. Jego opiekunka, pani Sophie Mavin, spojrzała na nas z zaskoczonym wyrazem twarzy, który zaraz zmieniła na życzliwy uśmiech. Podniosła rękę w geście powitania i odeszła do dwóch chłopaków dźwigających jakąś skrzynię. 

W sali było pełno ludzi i czułam się, jakby każdy patrzył na mnie - specyficzna Dawn, głośna i wybuchowa Ximena, wredny Zack, jego równie wredna przyjaciółka Poppy... Nie czułam się komfortowo wśród tylu osób, tego hałasu i tłoku. Miałam wrażenie, jakby każdy na mnie patrzył i mnie oceniał, zaraz jednak zbeształam się za takie myślenie - każda ze zgromadzonych tu osób miała na głowie inne sprawy niż myślenie o mojej samolubnej, głupiej osobie. 

Toksyczna miłość | Duncney | ZAWIESZONE!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz