Wciągnęła nosem zapach świeżej farby drukarskiej. Bardzo go lubiła, wywoływał wyłącznie przyjemne skojarzenia. Związane z nim wspomnienia sięgały dzieciństwa, kiedy czasem ktoś przynosił najnowszą gazetę, zdobytą w najbliższym miasteczku, a Enila z pasją czytała ją całą, wygłodniała wiadomości tak bardzo, że nie omijała żadnego fragmentu, jakby delektowała się każdą łyżeczką ulubionego deseru. Kiedy w domu było zbyt mało druku, żeby zaspokoić ciągły głód czytania, nawet drobne ogłoszenia czy nekrologi mogły być interesujące, podpowiadając istnienie nieznanych historii.
Jednak poza zapachem niewiele było zachęcającego w gazecie, którą teraz miała przed sobą – była pełna regijskich słów, w dodatku zapisanych krojem pisma, do którego Enila czuła instynktowną odrazę. Druk, zamiast radosnej obietnicy niósł raczej groźbę i drwił sobie z jej oczekiwań, upodabniając się w ten sposób do szyderców, którzy go stworzyli. Nie mogła mieć przyjemności z tej lektury, ale przynajmniej zobaczyła, co napisano o zdarzeniach z jej udziałem – nawet nie na pierwszej stronie, tylko pod koniec numeru, w notce zakopanej wśród działów związanych bardziej z rozrywką niż informacjami.
Dostała tę świeżą gazetę razem z porcją obiadu – jedno i drugie przyszło od Szymona, ale to Agata zniosła je na dół, miała w tym więcej wprawy. Wcześniej przyniosła też zapas ubrań.
– Właściwie już dawno pora na kolację – skomentowała Enila, patrząc na zegar, z którego tykaniem oswajała się już od kilku godzin, kiedy był to najgłośniejszy dźwięk w schronie.
– To nie szkodzi, że rytm ci się przesunął, może nawet dobrze – pocieszyła Agata. – Tu w dole i tak nie czuć jaka jest pora, a jeśli będziesz spać w dzień, to jeszcze mniejsza szansa, że ktoś cię przyłapie. Tylko musiałabyś przez dużą część nocy radzić sobie samotnie. Ja mogę z tobą siedzieć do późna, ale nie aż do rana, Szymon ani tyle. Ale tak chyba będzie bezpieczniej. Jak myślisz? Nie wiem, bardzo chciałabym jak najmniej nas narażać. Może jesteśmy niepokorni, ale nigdy dotąd nie robiliśmy czegoś tak ryzykownego.
– Długo tu będę musiała się ukrywać?
– Nie wiem, teraz jest na pewno niebezpiecznie. Czekaj, jak pozmywamy, przyjdę razem z Szymonem i naradzimy się wspólnie.
Kiedy zbierała puste naczynia, Enila podsunęła jej również gazetę.
– Nie chcesz już tego czytać – domyśliła się Regijka.
– Dużo nie napisali.
– Bo też i w ogóle mało wiedzą, takie przynajmniej mam wrażenie z tego co wyłapałam przez radio. Przepraszam, może jestem zbyt wścibska, ale czy mogę spytać, co tam właściwie zaszło?
Enila przez chwilę bezwiednie bawiła się widmami na krawędzi wzroku, zastanawiając się, czy coś powiedzieć. Nieprzyjemnie było wracać pamięcią do owych zdarzeń.
– Wieźli mnie i moje rzeczy tym samym samochodem. Mogłam użyć klejnotu, chociaż był spakowany, i wywołałam pożar – wyjaśniła pokrótce. Nie chciała wnikać w szczegóły ani przyznawać się do tego, w jak niewielkim stopniu potrafiła używać boskiej mocy. – Potem, jak już uciekłam z przyczepy, wszystko wybuchło.
– Musieli wieźć coś niebezpiecznego, może broń, stąd eksplozja – stwierdziła Agata. – Miałaś naprawdę dużo szczęścia. Nie wiem, co to było, ale na pewno natychmiast pożałowali, że wpakowali wszystko na jeden wóz.
– Myślisz, że sam klejnot nie mógłby...?
– Patrząc na to, że jest cały i ciągle działa, nie sądzę. Ale oczywiście nie mam absolutnej pewności, nie do końca wiem, co w nim siedzi. Tylko proszę, nie demonstruj mi – dodała żartobliwie.
CZYTASZ
Boskość pojęta
Science FictionGdy początkująca studentka odkrywa, że jako jedyna może władać boskim klejnotem, który dla jej rodaków jest cenną spuścizną i źródłem nadziei, nawet nie podejrzewa, co to naprawdę oznacza. Musi dowieść, że zasługuje na dar, który otrzymała, i że pot...