Część VI: Skrycie w zaświatach, Rozdział 6

7 1 0
                                    

Nie było zaskoczeniem, że Spella czekała już na niego, kiedy pojawił się w bibliotece wcześnie rano, choć nie umówili się na określoną godzinę. Nieoczekiwany był za to zapach, który poczuł zaraz po wejściu – ponad woń księgozbiorów, do której zdążył nawyknąć, wybijał się intensywny, nęcący aromat świeżego pieczywa.

Solwianka stała niedaleko wejścia, przy stoliku, na którym zamiast książek miała kilka pękatych papierowych toreb. Jedną z nich podała podchodzącemu Andrzejowi.

– Poprosiłam, żeby dali dziś więcej, dla niedożywionego ucznia.

Zajrzał do środka i zobaczył stertę świeżych delri.

– Takie, jak lubisz, prawda? – dodała.

– Nie spodziewałem się, że będziemy się objadać.

– Mózg potrzebuje energii! – powiedziała ze śmiechem. – Ale kondycja fizyczna też może się przydać. Jedz, ile chcesz. Ja w każdym razie potrzebuję dobrego śniadania. I drugiego też.

Z fascynacją obserwował jej radosną minę, tym wyraźniejszą, że nie miała już tak przesadnego makijażu, jak w poprzednich dniach. Wyglądałaby jak zwyczajna, miła kobieta, gdyby zapomnieć, co potrafiła.

Wymienili pozdrowienia z bibliotekarzami i zanieśli pieczywo w miejsce, gdzie czekały przygotowane termosy z herbatą i kawą. Dla Andrzeja jednak bardziej istotne było, że wciąż leżały tam urządzenia, o których istnieniu, jak też i sposobie obsługi, dowiedział się poprzedniego wieczora. Nie mógł się doczekać, żeby znów je włączyć i przenieść się w ukryte światy zapisane w pradawnych archiwach.

Spella pozwalała mu na wiele i nie do końca wiedział, dlaczego. Stopniowo jednak odkrywał, dlaczego wolała wycofać się z życia we współczesności, dlaczego czuła tęsknotę za uniwersami, które potrafiła odnaleźć w reliktach. Andrzej nie poruszał się wśród nich nawet w ułamku tak swobodnie jak ona, ale również działały na niego jak narkotyk.

– Napij się chociaż – powiedziała, podając mu filiżankę gorącej kawy.

– Dziękuję! – Odwzajemnił się uśmiechem.

Przyjmował poczęstunek bez obaw. Gdyby chciała mu zaszkodzić, zrobiłaby to sposobami, których zapewne sobie nawet nie uświadamiał. Wziął mały łyk, uruchomił urządzenia wraz z potrzebnymi programami, a po chwili sięgnął również po delri.

To, co wcześniej było komfortowe samo w sobie, teraz stało się zaledwie otoczką dla dużo bardziej wyrafinowanej przyjemności. Nie potrafił z niej zrezygnować, choć coraz trudniej było to dobrze uzasadnić. Co prawda zdobywał niezwykle cenną wiedzę, co wpisywało się w postawione mu zadania, ale nie należało ukrywać tego przed pozostałymi.

Po paru kolejnych kawach, bułeczkach, i mnóstwie przejrzanych zapisów, Andrzej westchnął i popatrzył na Spellę siedzącą po drugiej stronie stołu.

– Za dobrze mi tu – stwierdził. – Nie powinienem sobie tak pozwalać. Jeśli będę dalej z tobą przesiadywać, a nie wyślę żadnego raportu... Możesz się domyślić, czym to się skończy.

– Wolisz, żebym wysłała go za ciebie? Mogę choćby zaraz.

To go zaskoczyło, choć nie powinno. Jeszcze raz odetchnął głęboko.

– Wierzę, że potrafisz. Ale co byłoby w takim przekazie? Jeśli powiemy prawdę, przyjedzie tu więcej ludzi. Jeśli skłamiemy, powinienem wracać do kraju. W żadnym razie nie mogę zostać z tobą dłużej, choćbym chciał.

Zatliła się w nim iskierka nadziei, że jeśli było w ogóle możliwe, żeby Spellę do czegoś przekonać, to w tej chwili był bliżej, niż kiedykolwiek.

Boskość pojętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz