Część V: Małpia boskość, Rozdział 1

24 2 0
                                    

Jeszcze przed powrotem do ojczyzny Enila zastanawiała się, czy to dobry pomysł, żeby zjawić się w Iskarze za sterami latającego pojazdu. Była niemal pewna, że informacja o tym natychmiast trafiłaby do agentów Regii, którzy mogliby próbować przechwycić maszynę. Bała się nawet, że taki trop mógłby jakimś sposobem doprowadzić do Szymona i Agaty.

Kiedy dowiedziała się więcej o nastrojach panujących w kraju, utwierdziła się w postanowieniu, żeby nie przyznawać się do posiadania wielolotu. Popisując się darem skrzydeł, dałaby podstawy kolejnym pogłoskom i nie wiedziała, czy wyszłoby to na dobre. Gdyby pomyślano, że to konstrukcja wykradziona Regijczykom – albo, co gorsza, otrzymana od nich – zbyt dobrze pasowałoby to do plotek o tym, że z nimi współpracowała.

Zdecydowała, że nie powinna ujawniać niczego, czego miejscowi już nie wiedzieli. Obiecała sobie, że powstrzyma się od pokazów, poza odrobiną światła i płomieni – sztuczkami, które zresztą potrafiłaby już zrobić i bez klejnotu, gdyby tylko dostałaby trochę odpowiednich materiałów i narzędzi.

Wielolot zostawiła ukryty w gęstwinie niedaleko od rodzinnego gospodarstwa. Wspomniała o nim domownikom, żeby nie zrobili afery, gdyby się przypadkiem na niego natknęli, ale nie wyjaśniła, czym tak naprawdę był. Pozwoliła im myśleć, że to relikt podobny do tych, jakie trafiały się czasem w Solwi – branych za posągi zapomnianych bóstw, po których nikt nie spodziewał się, że mogłyby ożyć. Wierzyli jej bez zastrzeżeń.

Przygotowania do wyzwań, jakich się spodziewała, były pretekstem, żeby zatrzymać się jeszcze przez pewien czas u rodziców, nie rozgłaszając swojego pobytu. Pomagała w pracach, przy których już dawno nie widziano jej rąk, ale wspierała też rodzinę nowymi umiejętnościami, jak choćby wypatrując miejsc, które wymagały uszczelnienia przed zimą. Opowiadała siostrom legendy ze starożytnych imperiów i podpowiadała, jak rozwiązać szkolne zadania. One z kolei pomagały jej w sprawach, od których odzwyczaiła się pozostając w odosobnieniu – układały jej włosy, zasłaniając czoło grzywką, doradzały, jak dobrać stroje. Znów warto było zadbać o prezencję, nawet jeśli wiejskie warunki wymuszały skromność. Enila zajęła się też przeróbkami własnych starych ubrań, które ocalały dzięki temu, że nie zabrała ich ze sobą wyjeżdżając do miasta.

Wszystko to dawało jej takie ukojenie, że dni umykały niepostrzeżenie, jakby trwały tyle, co mrugnięcia okiem. Rodzina traktowała ją z wielką wyrozumiałością. Nikt nie protestował, kiedy większość czasu zdawała się spędzać na zamyślonym odpoczynku. Tylko najmłodsza siostra komentowała, że Enila była bardziej spokojna, bardziej zamknięta w sobie niż dawniej. Rzeczywiście, mało emocji wydostawało się na zewnątrz, odkąd przyzwyczaiła się przeżywać je wśród wirtualnych towarzyszy, których miała przy sobie za sprawą klejnotu. Zawieszona między światami, w żadnym nie była w pełni obecna.

Lato się kończyło, zebrali ostatnie plony, a Enila coraz mocniej czuła, że powinna już być gdzie indziej. Nawet gdyby nie przytrafiła jej się cała historia z boskością, miałaby obowiązki w mieście, na studiach. Odkąd jednak jej los związał się z klejnotem, spadła na nią bardziej skomplikowana odpowiedzialność.

Tym, co ją ostatecznie zmobilizowało, okazała się informacja o tym, że rząd planował wprowadzenie odpłatności za studiowanie na uniwersytecie. Co prawda była to zaledwie niesprawdzona plotka, ale Enila zareagowała wręcz demonstracyjnym oburzeniem.

– Co za pomysł! To jest dokładnie odwrotne do tego, co powinniśmy zrobić – powiedziała nerwowym tonem, jakiego nikt nie słyszał u niej już od wielu dni. – Nie mogę dłużej zwlekać, powinnam już dawno tam być.

Decyzja była impulsywna, ale realizacja w dalszym ciągu ostrożna. Poprosiła rodziców, żeby wysłali telegram obiecujący informacje na jej temat, ale nie mówiący wprost, że była w domu.

Boskość pojętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz