Szymon przestawał za nią nadążać. Nawet kiedy mówiła w martwym języku słowami, które na pewno znał, naśladowała artykulację, jaką słyszała na nagraniach dostępnych tylko dla niej. Spędzając całe noce na oswajaniu się w taki sposób z antyczną mową, zaczęła posługiwać się nią jak zapewne nikt współczesny. Umiejętność mówienia w zapomnianym dialekcie wydawała się zupełnie zbędna, skoro nie było wśród żywych nikogo, kto by ją rozumiał – ale zyskała ją, czy tego chciała czy nie, zanurzając się w nim na tak wiele godzin każdej doby.
Poznając sceny z życia dawnego świata, podpatrywała przy okazji do czego używano niejednych tajemniczo wyglądających urządzeń, w tym i takich podobnych do klejnotu. Potem wracała do podstawowego podręcznika i za każdym razem była w stanie zrozumieć z niego coś więcej, dostrzegała szczegóły, które dawniej przeoczyła lub pominęła jako zbyt niejasne. Stopniowo zaczynało się to składać w sensowną całość.
Klejnot nie był bronią ani nie zaprzęgał do pracy demonicznych istot, choć może mógł czasem sprawiać takie wrażenie. Wszystko, co robił, sprowadzało się do manipulowania falami, z których zbudowany był świat, a które dla Enili nie były już tajemnicze. Agata miała rację: relikt miał dużo wspólnego z maszynami, które same potrafiły już skonstruować – tymi do odbierania, nadawania i przetwarzania sygnałów. Był tylko nieporównanie bardziej złożony. Enila wciąż nie rozumiała, jak możliwe było stworzenie czegoś tak skomplikowanego, ale po tym, jak wiele już zdołała pojąć w ciągu ostatnich tygodni, wydawało się, że to tylko kwestia dalszej wytrwałości.
Wspiąwszy się na jeden szczyt, choćby stosunkowo niski, łatwiej było uwierzyć, że zdobycie pozostałych również było możliwe. A ona bardzo chciała w to wierzyć. Ilekroć przypomniała sobie pogardliwe słowa z regijskich przekazów, przekuwała złość w nowe zapasy sił i uporu, żeby dążyć do zrozumienia wszystkiego.
– Widzicie, nawet małpa potrafi! – mówiła do siebie, ilekroć udało się złamać kolejny sekret, nauczyć nowej umiejętności, aż zaczęło to być niemal zwyczajowym powiedzonkiem, tracącym coraz więcej z pierwotnego znaczenia.
Klejnot potrafił odbierać wszelkiego rodzaju sygnały i podobnie jak mogła nim zastąpić swoje prymitywne urządzenia liczące, mogła użyć go w miejsce odbiorników i nadajników, w które włożyła tak dużo pracy, a które teraz wydawały się ledwie zabawkami w porównaniu. Mimo to wciąż jeszcze przydawały się na coś, bo używała ich do monitorowania emisji klejnotu, upewniając się, że kiedy zbliżała go do kabla antenowego, nie robił radiowego hałasu, który mógłby ją zdradzić.
Nie wiedziała, jak zaawansowanymi urządzeniami potrafili posługiwać się Regijczycy. Sądząc po tym, co pokazała jej Agata, która przecież czerpała wiedzę również z akademickich publikacji, możliwości regijskich służb nie powinny były znacząco przekraczać tego, czym Enila już teraz z pełną świadomością dysponowała. Wolała jednak zachować ostrożność, w imię zasady, że lepiej jest przeciwnika przecenić, niż zbagatelizować. Tym bardziej, że Solwianka wciąż miała w pamięci, jak skończyło się niedocenianie regijskich szpiegów w dniu, kiedy jej moc ujawniła się publicznie.
Możliwości klejnotu wydawały się jednak daleko większe nawet od urządzeń opisywanych przez specjalistów z regijskich uczelni. Enila z satysfakcją stwierdziła, że wbrew temu, co mówili, wcale nie zasługiwali na niego bardziej, niż Solwianie – łatwo było jednak zrozumieć, dlaczego chcieli zagarnąć go dla siebie.
Kolejną umiejętnością, jaką opanowała, było tworzenie nagrań – całkiem podobnych do tych, jakie zachowały się z nie wiadomo jak dawnych czasów. Tamte też powstały za pomocą podobnych przyrządów, na niektórych było to widać.
Na próbę stworzyła kilka własnych zapisów, ale że jedyne, co mogła rejestrować, to wnętrze schronu oraz siebie samą, to nie widziała w nich większej wartości. Mogła to być jednak przydatna umiejętność w przyszłości, kiedy w końcu wróci z klejnotem na powierzchnię ziemi.
CZYTASZ
Boskość pojęta
Fiksi IlmiahGdy początkująca studentka odkrywa, że jako jedyna może władać boskim klejnotem, który dla jej rodaków jest cenną spuścizną i źródłem nadziei, nawet nie podejrzewa, co to naprawdę oznacza. Musi dowieść, że zasługuje na dar, który otrzymała, i że pot...