Część II: Skryte konstrukcje, Rozdział 1

23 4 0
                                    

– Teraz odkręcę zawór – powiedziała Agata – i zobacz, poziom wody w tej kolumnie na środku się obniży. Płynąca woda wywiera mniejsze ciśnienie.

Enila patrzyła uważnie, choć wydawało się, że wiedza którą zdobywała nie mogła mieć wiele wspólnego z magią klejnotu, a mogła być przydatna co najwyżej do pracy przy instalacjach hydraulicznych, których w tym domu nie brakowało. Przynajmniej było to dość interesujące.

Choć ciekawość nie była dla niej główną motywacją, Enila doceniała to, że Agata starała się nie odtwarzać stereotypowych szkolnych trudów. Dla Solwianki było zupełnie normalne, żeby traktować naukę jak trudny obowiązek, wypełniany z nadzieją, że cierpliwą pracą poprawi sobie sytuację życiową, dawniej – żeby wyrwać się z ubogiej wsi, teraz – żeby wydostać się z wrogiego terytorium. Jej nowa nauczycielka brała sobie jednak za punkt honoru, żeby nie było nudno.

– A czy to nie jest tak, że ta płynąca woda po prostu porywa ze sobą tę stojącą w kolumnie? – zapytała Enila.

Agata popatrzyła na nią z pełnym sympatii uśmiechem i mruknęła przeciągle, zastanawiając się nad odpowiedzią.

– Może w pewnym sensie – stwierdziła. – Tak naprawdę jedno i drugie to pewne uproszczenie. Kiedyś to zgłębimy, ale na razie nie chcę w to wchodzić, bo utkniemy. Czekaj, tu chciałam zrobić coś innego.

Dołączając kolejne elementy do konstrukcji rozstawionej na podłodze łazienki, pokazywała Enili przepływy laminarne i turbulentne, aż jakieś łączenie niespodziewanie puściło i trysnęło jej strumieniem wody prosto w twarz.

– Wiedziałam, że tak to się skończy – powiedziała Agata, osuszając czoło i włosy ręcznikiem, kiedy już udało się zakręcić zawory i opanować sytuację. – Przenieśmy się, możemy użyć sprężonego powietrza.

Wymyślała nowe konstrukcje na poczekaniu, przy okazji wciągając Enilę w majsterkowanie i ucząc ją obsługi narzędzi. Wyjaśniała pobieżnie, w jaki sposób działały, jak ich używać, na co uważać. Szybko przestało być wiadomo, co właściwie było zaplanowanym przez nią pokazem, a co przyszło jej do głowy przy okazji. Blaty jeden po drugim wypełniały się urządzeniami, częściami i pomocniczymi rysunkami. Choć zaczęły od zabaw z ciśnieniem, przepływami, falami na wodzie i w powietrzu, ich zabawy coraz więcej miały wspólnego z elektrycznością i magnetyzmem, a sekrety urządzeń dających oświetlenie w schronie wyszły przynajmniej częściowo na wierzch.

Enila z uwagą obserwowała nie tylko to, co demonstrowała Agata, lecz także zachowanie zjaw. Spodziewała się, że jeśli pokazywane jej rzeczy zaczną mieć coś wspólnego z magią, mogą one jakoś reagować. Pozostawały jednak tak samo oderwane od świata realnego, jak zawsze – jedyne, na co odpowiadały, to jej własne myśli.

Wypatrując najdrobniejszych zmian w ich zachowaniu, dostrzegała co najwyżej, że chwilami mocniej migotały – najczęściej, kiedy krzątała się w pobliżu urządzeń elektrycznych. To jednak nie było nic nowego, zdarzało się zawsze, kiedy oddalała się od klejnotu i gdy po drodze były jakieś przeszkody. Miała wrażenie, że w obecności elektromagnesów efekt ten był ciut mocniejszy, ale była to tak nieduża różnica, że nie mogła mieć pewności, czy sobie tego nie wmówiła.

– Na tych stolikach jest już chyba wszystko, co kiedykolwiek miałam w szkole – powiedziała ze śmiechem, kiedy rozstawiały kolejny eksperyment i okazało się, że trudno znaleźć wolny skrawek blatu.

– Niemożliwe, przecież to tylko parę dziedzin – stwierdziła Agata, ze zmarszczonym czołem dokręcając śruby i regulując dystans między magnesami. – Ale fakt, trzeba będzie zaraz trochę sprzątnąć, bo nie będziesz miała gdzie zjeść.

Boskość pojętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz