ADELIO

269 37 84
                                    

"UŚMIECH ZA UŚMIECH"

_________________________________

28 czerwca
Bilbao

Moja mama zawsze powtarzała, że w życiu tylko trzy rzeczy są ważne: miłość, zdrowie i prawda. Pierwszego nigdy nie zaznałem, z drugim mam problem, a jeśli chodzi o trzecią rzecz, to mogę tylko powiedzieć, że właśnie byłem w trakcie okłamywania swojej własnej matki.

— Tylko pamiętaj dzwonić codziennie. — Kobieta z długimi blond włosami, właśnie wycierała oczy, które jeszcze niedawno nie były takie czerwone i załzawione.

Miała je piękne. Były jedyne w swoim rodzaju. Błyszczały jak rubin, a kolorem przypominały ocean podczas sztormu. Miało to swój urok. Ja natomiast swoje oczy odziedziczyłem po ojcu, który właśnie przyglądał mi się z lekkim uśmiech, stojąc obok Pií – mojej starszej siostry.

— On sobie poradzi, Monico. — Mój tata zawsze musiał sprowadzać mamę na ziemię, tym razem nie było inaczej. Gdyby nie on, to w ogóle bym się dziś nigdzie nie wybierał.

miał rację, poradzę sobie

— Poza tym nie będę miał czasu by codziennie dzwonić. — Wzruszyłem leniwie ramionami.

— No tak. Pamiętam jak to jest na obozach, jeszcze taka stara nie jestem. — Zaśmiała się. Wymuszony śmiech, zdążyłem to zauważyć, ale nie zwracałem na to większej uwagi.

— Oh, czyżby? — spytała sarkastycznie Pía, spoglądając na nią z uniesionymi brwiami. — A kogo ostatnio pani Fernández chciała zapisać do domu starców?

Tata od razu parsknął śmiechem, ale widząc piorunujące spojrzenie swojej żony, zaczął udawać, że kaszle.

— Pani Fernández wszystkich tam zapisuje! To jej budynek i chce zapisać tam jak najwięcej osób! — Monica zaczęła się tłumaczyć, wymachując zabawnie rękami.

Pani Fernández prowadziła dom opieki dla starszych osób "vejez celestial" w Bilbao w Hiszpani. Trwało to już kilkadziesiąt lat. Była w podeszłym wieku, ale wciąż chciała jak największej liczbie osób zapewnić spokojne miejsce na stare lata. W końcu jej ośrodek był najlepszy w całej okolicy. Pamiętam, że dwa lata temu stwierdziła, że zapisze też mnie, żebym na przyszłość nie musiał się martwić.

Każdy by się ucieszył, albo przynajmniej uznałby, że to całkiem miłe ze strony pani Fernández.

Ja natomiast nic nie poczułem. Dobrze wiedziałem, że nigdy tak w zasadzie nie będę musiał się o to martwić.

— Ale kremów na zmarszczki w łazience to mamy tysiące — dodałem z poważną miną, próbując nie wybuchnąć śmiechem, kiedy mama zrobiła oburzony wyraz twarzy.

— Własnej matce sugerować, że jest stara, tego jeszcze nie grali — prychnęła kobieta, odwracając się na pięcie i udając wielce obrażoną.

Zaśmiałem się pod nosem i podbiegłem do niej, przytulając ją mocno.

— Będę tęsknić — wyszeptałem w jej ramię.

— Przecież nie żeganamy się na zawsze. — Pía przypomniała z kamiennym wyrazem twarzy. — To tylko obóz, Adelio. Nie żegnaj się jakbyś miał już nie wrócić.

Zawsze zachowywała się, jakbym robił jej wielką krzywdę za każdym razem, gdy byłem w trakcie pożegnań.

— Nie marudź — szepnąłem z lekką chrypką w głosie, odsuwając się od mamy.

Droga po Marzenia | bxb Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz