CARLA

75 12 11
                                    

8 lipca
Pampeluna

Na obozie byłam już kilka dni. Starałam się z kimś zakolegować, ale nie było to, to samo co z tym głupkiem Adelio, który zawsze potrafił znaleźć temat do rozmowy i mnie rozbawić. Oczywiście miałam współlokatorki, z którymi dzieliłam jeden domek i dobrze się z nimi dogadywałam, ale nie można było tego nazwać przyjaźnią czy swobodą. Były to zwykłe rozmowy, zaczynające się na "cześć", a kończące na "co tam?".

Chodziłam sama, obserwując ludzi i zastanawiając się jak miewa się Adelio oraz moja babcia. Wiedziałam, że nie powinnam się tym przejmować i skupić na sobie, ale nie mogłam, bo były to bliskie dla mnie osoby i nieważne jak daleko nich bym była, zawsze będę się martwić. Taka już moja natura.

Siedziałam właśnie na jednej ławce tuż przy niewielkim boisku, gdzie chłopacy i dziewczęta w moim wieku grali w siatkówkę, gdy dostałam wiadomość. Telefony dostawaliśmy na godzinę dziennie, aby móc się skontaktować z opiekunami i powiedzieć im jak bardzo dobrze się bawimy oraz, że wszystko u nas w porządku. Mówił tak każdy, nawet jeśli nie było dobrze u tej osoby. Były wakacje i nikt nie chciał przyznać się do tego, że ten nasz przywilej wolnych miesięcy może okazać się gorszy od szkolnych tortur. Wiadomością okazało się jednak zdjęcie od mojego  przyjaciela. Adelio przesłał mi widok plaży nad wodą, gdzie rozłożony był nieco brudny kocyk z rzeczami na piknik z dopiskiem, że kolejne marzenie jest w trakcie spełniania się.

Uśmiechnęłam się szeroko do telefonu, po czym szybko zaczęłam wystukiwać wiadomość, aby przekazać mu swą radość, z tego że on w końcu żyje pełnią życia i robi to, co chce. Niestety nie zdążyłam tego wysłać, bo usłyszałam obcy głos i poczułam jak ktoś obok mnie siada. Nie uniosłam głowy, będąc za bardzo nieśmiała.

— Masz bardzo ładny uśmiech — powiedział chłopak po chwili, tym razem zwracając się do mnie.

Zarumieniłam się delikatnie, zerkając na niego w końcu. Osobą, która do mnie podeszła okazał się bardzo ładny chłopak z jasnymi włosami i prostym nosem. Byłam zdziwiona tym od czego zaczął rozmowę. Komplementowanie obcych w tych czasach było niezwykle rzadkie i na tyle dziwne, że nikt tego nie robił.

— Dziękuję — odezwałam się, patrząc na niego z boku. — Ty masz ładne włosy.

Chłopak się zaśmiał, a ja poczułam jak moje policzka robią się jeszcze bardziej czerwone. W ogóle nie przywykłam do rozmowy z płcią przeciwną jeśli nie byli oni zwariowanym Adelio. I choć często słyszałam, że ktoś taki jak ja nie powinien mieć problemów z takimi rzeczami, byłam całkowitym przeciwieństwem pierwszego wrażenie ludzi na mój temat.

— Słuchaj no, chciałabyś może później się przejść na spacer lub coś? — spytał, opierając nogę o ławkę obok mnie.

Czułam się dziwnie, gdy zadał pytanie i dłuższą chwilę nie odpowiedziałam. Nie to, że nie chciałam, ale minęło już sporo czasu. Bałam się, że nikogo nie poznam, do końca koloni będę sama. I teraz nagle zjawił się on, pytając. Uśmiechnęłam się delikatnie, zauważając jak zerka on gdzieś za mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Postanowiłam się jednak tym nie przejąć i iść za głosem serca, które właśnie podyktowało mi, iż powinnam się zgodzić. Odpowiedziałam więc twierdząco.

— Super, w takim razie złapiemy się  później — odparł z szerokim uśmiechem, a następnie szybko ruszył do swoich znajomych. Odłożyłam telefon, czując się szczęśliwa. W końcu zaczęłam porządne wakacje.

— Udało ci się stary!

— O kurwa, nie spodziewałem się tego...

Przez chwilę słyszałam dziwną wymianę zdań pomiędzy tym chłopakiem i znajomymi, ale szybko przestałam, bo się uciszyli i do moich uszu dolatywał tylko dźwięk zabawy innych dzieci oraz moich rówieśników. Cieszyłam się ogromnir, że te wakacje nie tylko Adelio spędzi dobrze.

Droga po Marzenia | bxb Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz